• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Filmowe Dekady Trójmiasta: lata 60. Kino ma się dobrze, telewizja coraz lepiej

Tomasz Zacharczuk
23 maja 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (54)
"Żona dla Australijczyka" niemal w całości zrealizowana była w Trójmieście. Głównie w Gdańsku, ale nie zabrakło też kadrów z Gdyni. "Żona dla Australijczyka" niemal w całości zrealizowana była w Trójmieście. Głównie w Gdańsku, ale nie zabrakło też kadrów z Gdyni.

Po odbudowie z wojennych zniszczeń Trójmiasto coraz częściej zaczyna gościć ekipy filmowe i telewizyjne, co owocuje wizytą w Gdyni załogi "Rudego 102" i szpiegowską misją Hansa Klossa w Gdańsku. Widzowie szturmują kina, by obejrzeć kolejne przygody Winnetou i zobaczyć pierwszą polską superprodukcję, czyli "Krzyżaków" Aleksandra Forda. W samym tylko Gdańsku funkcjonuje aż 20 kin! Dzieje się też na małym ekranie. W cyklu Filmowe Dekady Trójmiasta tym razem nasz wehikuł czasu nastawiamy na lata 60.





Przed miesiącem pisaliśmy o latach 50., które w Trójmieście upłynęły przede wszystkim pod znakiem odbudowy z powojennych zniszczeń. Był to okres odradzania się między innymi kin, które w Gdańsku i Gdyni powstawały jak grzyby po deszczu. Zresztą kolejnych tego typu obiektów domagała się rosnąca z roku na rok kinowa widownia, którą początkowo przed wielki ekran ściągały głównie polskie i radzieckie produkcje, ale już w drugiej połowie lat 50. trójmiejska publiczność mogła gustować w międzynarodowych filmach, w tym nieśmiało jeszcze pokazywanych hollywoodzkich hitach.

Wraz z rozwojem kin postępowała nad morzem także filmowa produkcja, choć liczba realizowanych tutaj projektów nie była jeszcze imponująca. Do najbardziej trójmiejskich filmów tego okresu z pewnością można zaliczyć "Dwóch ludzi z szafą" Romana Polańskiego, "Wolne Miasto" Stanisława Różewicza, "Orła" Leonarda Buczkowskiego i przede wszystkim "Do widzenia, do jutra".

Filmowcy ściągają nad Bałtyk



Pełnometrażowy debiut Janusza Morgensterna ze Zbigniewem Cybulskim i Teresą Tuszyńską w obsadzie widzowie w Trójmieście, podobnie zresztą jak i w całej Polsce, mogli zobaczyć na ekranie w 1960 r. Trzy lata później natomiast do Gdańska przyjechała ekipa "Żony dla Australijczyka". Twórca tej romantycznej i rozśpiewanej występami zespołu "Mazowsze" komedii, Stanisław Bareja, podobnie jak Morgenstern, postanowił na potrzeby swojego filmu wykorzystać najbardziej znane w Gdańsku miejsca. Zdjęcia realizowano więc przy Złotej Bramie, Katowni, Żurawiu czy fontannie Neptuna, ale ekipa chętnie odwiedzała także Gdynię. To właśnie tutaj - na tarasie przy ulicy Ejsmonda niedaleko kortów tenisowych - doszło do pierwszego pocałunku Wolańskiego (Wiesław Gołas) i Hanki (Elżbieta Czyżewska).

Na kolejne odwiedziny filmowców Trójmiasto zbyt długo czekać nie musiało. Zresztą na przestrzeni lat 60. w Gdańsku, Gdyni i Sopocie pracowało blisko 20 ekip filmowych i telewizyjnych. Rok po "Żonie dla Australijczyka" w Gdańsku pojawili się twórcy filmu "Banda", psychologiczno-obyczajowego dramatu o trudnej młodzieży. Maciej Damięcki, dla którego była to pierwsza w karierze główna rola, zagrał Jurka, chłopaka, który z domu poprawczego trafia do pracy w Stoczni Gdańskiej.


Aktorski debiut z trójmiejskim akcentem zaliczył również Edward Lubaszenko, który w 1966 r. zagrał dziennikarza szukającego młodej dziewczyny w filmie "Ktokolwiek wie ..." Kazimierza Kutza. Niektóre ujęcia realizowano w Gdańsku, m.in. w zakładach telewizyjnych T-18 we Wrzeszczu przy ul. Mickiewicza. W okolicach Żurawia i Bazyliki Mariackiej rok później natomiast pracowała już ekipa małżeńskiej komedii "Poradnik matrymonialny".

W Gdańsku, ale także w Gdyni w 1968 r. realizowano natomiast film "Ostatni po Bogu" - sensacyjny dramat psychologiczny o kapitanie okrętu podwodnego zmuszonym do rezygnacji z pracy na morzu. W produkcji Pawła Komorowskiego, podobnie jak w przypadku wspomnianej "Bandy", można było zobaczyć na ekranie pokaźną reprezentację gdańskiego Teatru Wybrzeże: Stanisława Michalskiego, Jerzego Dąbkowskiego, Lecha Grzmocińskiego, Tadeusza Gwiazdowskiego czy Henryka Bistę.

Odcinek "Brzeg morza" poświęcony był głównie walkom bohaterów "Czterech pancernych" o gdyńskie Oksywie, choć zdjęcia realizowano akurat na plaży w Babich Dołach. Odcinek "Brzeg morza" poświęcony był głównie walkom bohaterów "Czterech pancernych" o gdyńskie Oksywie, choć zdjęcia realizowano akurat na plaży w Babich Dołach.
Do Trójmiasta w latach 60. chętnie wracał także Stanisław Różewicz, który w Sopocie kręcił zdjęcia do psychologicznego dramatu "Echo", a w Gdańsku realizował wojenne "Westerplatte" (choć większość zdjęć powstała jednak na poligonie w Rembertowie). Do Sopotu w latach 60. zaglądali jeszcze twórcy muzycznej komedii "Kochajmy syrenki" i psychologicznego filmu "Gra" (w którym, co ciekawe, epizod zagrał Sławomir Idziak, późniejszy autor zdjęć m.in. do "Helikoptera w ogniu"). W kurorcie plażowiczów ukrytą kamerą podglądał z kolei Bogumił Kobiela w krótkometrażowym filmie "Kobiela na plaży" (1963).

Gdynia również była dla filmowców ciekawą destynacją. Właśnie tutaj powstał jeden z ostatnich tytułów z udziałem Zbigniewa Cybulskiego, czyli "Cała naprzód" (1966). Między innymi w Gdyni także realizowano zdjęcia do "Pasażerki", ostatniego nieukończonego filmu Andrzeja Munka, który w 1961 r. zginął w wypadku samochodowym. Cztery lata później zmontowany już przez Witolda Lesiewicza film był polskim kandydatem do Oscara (choć ostatecznie nie znalazł się w wąskim gronie nominowanych). Gdyńskie plenery - jak choćby dworzec główny, Orłowo, ul. Świętojańską czy taras widokowy na Kamiennej Górze - widzowie obejrzeli też w mrocznym kryminale "Ostatni kurs" opowiadającym o morderstwach trójmiejskich taksówkarzy.

Parada na gdańskim stadionie z okazji spotkania z bohaterami serialu "Czterej pancerni i pies". Parada na gdańskim stadionie z okazji spotkania z bohaterami serialu "Czterej pancerni i pies".

Pancerniacy i Kloss też byli nad morzem



Do Trójmiasta zawitały także ekipy dwóch największych serialowych przebojów lat 60. w Polsce. Mowa oczywiście o "Stawce większej niż życie""Czterech pancernych i psie". Hansa Klossa w gdańsko-sopockich lokalizacjach można było oglądać już w drugim odcinku zatytułowanym "Hotel Excelsior", którym tak naprawdę był sopocki Grand Hotel. W Trójmieście agent J-23 miał spotkać się z nowym szefem gdańskiej siatki wywiadowczej. Ekipa filmowa na czele z reżyserem Andrzejem Konicem i Stanisławem Mikulskim odwiedziła m.in. Długie Pobrzeże i okolice Żurawia, Liceum Ogólnokształcące nr 8 przy ul. Kartuskiej, Ratusz Głównego Miasta, ulice Piwną i Tkacką. Co ciekawe, filmowym Gdańskiem w niektórych ujęciach była także... Łódź, gdzie realizowano część zdjęć do tego odcinka.

Jeszcze w tym samym roku (1968) twórcy "Stawki większej niż życie" ponownie odwiedzili Trójmiasto. W odcinku "Cafe Rose" można było już zobaczyć nie tylko elementy gdańskiej architektury (m.in. wiadukt przy Hallera czy plac przed Katownią), ale też obrazki z Sopotu (Villa Krystyna) i Gdyni (dworzec główny). Tym razem jednak filmowcy jednak trochę zafałszowali rzeczywistość, bo wszystkie trójmiejskie lokalizacje imitowały... turecki Stambuł. Do Gdyni Hans Kloss wracał jeszcze na krótko w odcinkach "Hasło" (Klif Orłowski, bulwar Nadmorski) i "Bez instrukcji" (ponownie klif).

Jeszcze wcześniej, bo w 1966 r., nad Bałtykiem pojawiła się załoga "Rudego 102". Twórcy "Czterech pancernych i psa" dość rzadko ruszali się poza poligon w Żaganiu, ale w ósmym odcinku serii zatytułowanej "Brzeg morza" Janka Kosa i jego kompanię można już było zobaczyć w akcji na jednej z trójmiejskich plaż. Za scenerię ataku polskich i sowieckich żołnierzy na oddziały wycofującego się Wehrmachtu i Kriegsmarine posłużyła plaża w Babich Dołach. Wybór miejsca nie był przypadkowy. Oprócz naturalnych i malowniczych walorów decydowała też czysta pragmatyka. Bliskość lotniska gwarantowała możliwość łatwego przetransportowania ciężkiego sprzętu użytego w scenach wymiany ognia. Wykorzystano nawet pracujących na lotnisku mężczyzn, których zaangażowano do serialu jako statystów.

Trójmiejski epizod, choć krótki, to jednak był dość istotny dla fabuły, bo właśnie nad morzem Janek odnalazł swojego ojca. Pierwotnie to właśnie tak miał wyglądać koniec serialu Konrada Nałęckiego, ale jego popularność była tak ogromna, że filmowcy postanowili kontynuować podróż "Rudego" aż do Berlina. Rok później, w 1967 r., ekipa "Czterech pancernych" pojawiła się raz jeszcze w Trójmieście. Tym razem w Gdańsku na stadionie przy ul. Traugutta, gdzie doszło do spotkania z fanami serialu. Była to olbrzymia feta z pokazami wojskowymi, lądowaniem spadochroniarza na płycie stadionu, a nawet z loterią fantową. Do wygrania były ... hełmofony czołgistów, a główną atrakcją był motorower Komar.

Dawny oddział TVP Gdańsk we Wrzeszczu. Dziś budynek jest w znacznie gorszym stanie niż na tej fotografii z 2013 r. Dawny oddział TVP Gdańsk we Wrzeszczu. Dziś budynek jest w znacznie gorszym stanie niż na tej fotografii z 2013 r.

Było co i gdzie oglądać



Wspomniany stadion Lechii jeszcze na przełomie lat 50. i 60. pełnił rolę plenerowego kina podczas letnich miesięcy. Pomysł porzucono jednak w 1962 r. Być może dlatego, że w Trójmieście miejsc do oglądania filmów było aż nadto. Tylko w Gdańsku funkcjonowało wówczas aż 20 kin! 9 państwowych ("Leningrad", "Kameralne", "Bajka", "Znicz", "Delfin", "1 Maja", "Kosmos", "Jagienka", "Zorza") i 11 pozapaństwowych ("Drukarz", "Żak", "Przyjaźń", "Zawisza", "Tramwajarz", "Motława", "Wrzos", "Włókniarz", "Panorama", "Piast", "Gedania"). W Gdańsku jednym z nowych kin w latach 60. był "Kosmos" przy ówczesnej ulicy Jedności Robotniczej (dziś Trakt św. Wojciecha). W Gdyni też otwierano nowe miejsca - do m.in. "Warszawy", "Atlantica" czy "Goplany" dołączyły "Iskra" na Witominie i "Jagienka" w dzielnicy Mały Kack. W latach 60. właśnie doszło także do pierwszego zamknięcia kin - taki los w 1968 r. (po zaledwie 12 latach działalności) spotkał kino "Mimoza" przy Portowej.

Tak duża liczba kin przekładała się także na sporą frekwencję i bogaty repertuar. W latach 60. w Trójmieście największą popularnością nadal cieszyły się polskie produkcje. "Krzyżaków" od momentu premiery do 1969 r. w całej Polsce obejrzały ponad 23 mln osób. Publiczność chętnie zapełniała także sale podczas projekcji "Faraona", "Popiołów", "Pana Wołodyjowskiego", "Szatana z siódmej klasy" czy "Westerplatte". Ogromną popularnością w latach 60. cieszyły się w Trójmieście westerny o Winnetou. W czołówce plasowały się także amerykańskie produkcje: "Wojna i pokój", "Przeminęło z wiatrem" (polska premiera miała miejsce dopiero w 1963 r.), "Karmazynowy pirat" czy "Rio Bravo".

Telewizja z mocniejszym sygnałem i większą widownią



Pomimo coraz bardziej zróżnicowanego repertuaru (w latach 60. radzieckie produkcje mocno straciły na widowni) w miarę upływu dekady widać było niewielki spadek liczby widzów. Jeszcze w 1965 r. w całej Polsce zorganizowano ponad półtora miliona seansów, w których wzięło udział przeszło 700 tys. osób. Było to apogeum popularności kin. W kolejnych latach liczba samych obiektów, projekcji i uczestników seansu stopniowo malała. Zapewne miało to związek z coraz większą rolą telewizji.

Powojenne początki gdańskiej TVP sięgają 1952 r., kiedy to nadano pierwszy doświadczalny program. Sześć lat później dla kilkunastu posiadaczy odbiorników na terenie gdańskiej Oliwy i Sopotu wyemitowano z kolei pierwszy eksperymentalny program lokalny. Był to występ solistki Zofii Janukowicz-Pobłockiej i pianistki Elviry Hodinarowej z gdańskiej Opery i Filharmonii Bałtyckiej. Rok później, w 1959 r., otwarto Gdański Ośrodek Telewizyjny we Wrzeszczu przy ul. Sobótki 15.

W latach 60. Trójmiasto odwiedził m.in. serialowy Hans Kloss. W latach 60. Trójmiasto odwiedził m.in. serialowy Hans Kloss.
Intensywny rozwój gdańskiej telewizji nastąpił jednak właśnie w latach 60. To wówczas nadano z Gdańska pierwszy lokalny program na ogólnopolską antenę, przeprowadzono pierwszą relację z Międzynarodowego Festiwalu Piosenki w Sopocie i zaczęto regularnie łączyć się bezpośrednio z "Dziennikiem Telewizyjnym". Przed 1961 r. wszystkie materiały informacyjne realizowane w Trójmieście trzeba było bowiem wysyłać samolotem do warszawskiej centrali.

Kolejnym krokiem milowym dla gdańskiego oddziału Telewizji Polskiej było uruchomienie w 1962 r. masztu telewizyjno-radiowego w Chwaszczynie. W drugiej połowie dekady w ośrodku przy Sobótki otwarto nowoczesne studio o powierzchni 135 m kw., co umożliwiło realizowanie w Gdańsku spektakli Teatru Telewizji. W czerwcu 1969 r. wyemitowano także pierwszy magazyn informacyjny dla północnych województw, czyli doskonale znaną w kolejnych latach "Panoramę".

Opinie (54) 7 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • (8)

    Co to za wysoki budynek w głębi za Klossem?

    • 4 0

    • Podobny budynek jest na zdjęciu katastrofy promu linowego na Motławie. Jeszcze stał w 1974 roku, kiedy Kosycarz zrobił zdjęcie.

      • 6 1

    • Pałac

      To podobno jest Pałac Kultury i Nauki ale potem go gdzieś przenieśli

      • 1 4

    • to zieleniak

      • 1 7

    • Narzekają na Niemców a ci już 1943 postawili "Zieleniaka", który stoi do dziś.

      • 1 5

    • Jeśli Kloss siedzi na przystani promu, a na bliższym planie jest Spichrz Królewski i elektrownia, (2)

      to ten budynek nie może być Zieleniakiem. Jest na linii obecnego Muzeum IIWŚ.

      • 0 1

      • Kloss był kręcony w Gdansku w 1967 roku

        A zieleniaka zaczęli budować dopiero 2 lata później.

        • 1 0

      • Muzeum chyba jest bardziej w lewo??

        • 0 0

    • Właśnie!!Tak patrząc z perspektywy,to gdzieś w tym miejscu kiedyś była gazownia!!Pamięć jest zawodna,bo nie pamiętam tak dużego budynku w tym miejscu!!Może ktoś podpowie!!

      • 0 0

  • nieźle, wychodzi prawie pół osoby na jeden seans ;)

    "zorganizowano ponad półtora miliona seansów, w których wzięło udział przeszło 700 tys. osób"

    • 6 1

  • Opinia wyróżniona

    Wydaje mi się że tamte czasy były lepsze.Ludzie byli lepsi. (6)

    Gdy słyszę piosenkę ,,Dwa serduszka cztery oczy" z filmu "Żona dla Australijczyka"to łzy mi stają w oczach.Piękna muzyka,wspaniali młodzi aktorzy no i fajne czasy młodości.

    • 80 21

    • ok boomer (1)

      • 10 29

      • C"est la Vie

        bambik-sam zobaczysz

        • 15 4

    • (2)

      Ludzie są zawsze tacy sami, jedni lepsi, drudzy gorsi, ale rozumiem nostalgię za czasami młodości, które zwykle są wyidealizowane w pamięci.

      • 31 3

      • Ludzie oże i są tacy sami, ale czasy już nie. Inaczej żyje się podczas okupacji, inaczej za komuny, inaczej dziś. (1)

        • 6 3

        • Prawda, ale czy komuna albo okupacja to były lepsze czasy?

          • 3 0

    • bo byłeś młody

      • 20 0

  • Na Netflix jest bardzo fajny serial Zbrodnia kręcony w Gdyni i na Helu.

    • 4 5

  • Opinia wyróżniona

    Najlepsza Polska kinematografia to lata 60,70,80 (5)

    Polecam obejrzeć np: film Ćma, Rękopis znaleziony w saragossie i wiele wiele innych arcydzieł

    • 67 0

    • Obecnie też robi się w Polsce świetne filmy (3)

      Wystarczy odejść od głównego nurtu

      • 5 17

      • kiedys tego nie trzeba bylo robic (2)

        • 10 0

        • (1)

          Nieprawda. Na każdy dobry film przypadało 10 szmir-produkcyjniaków. Tyle, że nikt już ich nie pamięta, bo nie ma po co.

          • 4 3

          • Ale to nie one stanowiły główny nurt (forsa, środki techniczne, kadry, aktorzy), tylko właśnie dobre kino. Teraz jest odwrotnie.

            • 2 0

    • przed patoSolidarnością i Reaganem wiele rzeczy było lepiej

      na całym świecie. Kino też.

      • 3 11

  • Cafe Rose na Wyspie Ostrów (1)

    Finalna scena pojedynku w odcinku "Cafe Rose" serialu "Stawa większa niż życie" dziejąca się w stambulskim porcie to w rzeczywistości północny koniec Wyspy Ostrów (rejon, gdzie obecnie stoją największe doki pływające Gdańskiej Stoczni Remontowej). Ówcześnie zadrzewiony teren, z charakterystycznym schronem przeciwlotniczym T-750 Kriegsmarine w tle, obecnie po przemysłowych przekształceniach jest nie do poznania. Jest to jednak na pewno to miejsce, bo kamera obejmuje również charakterystyczny budynek tzw. Poczty Morskiej po drugiej stronie kanału portowego.

    • 12 0

    • byłem na Ostrowie tylko 2 razy

      ciężko było uzyskać przepustkę, raz nawet dali mi ciecia do "towarzystwa", zakazali fotografować. Było to za czasów Ukraińca oligarchy Taruty, nagminnych wyburzeń stoczniowych hal, Koreańczyków z Północy, którzy pracowali na spawarce dosłownie za miskę ryżu.

      • 2 2

  • To co gdańskie czy trójmiejskie, omówione bardzo dobrze. I filmy i działanośc TVP - no ale zagraniczne filmy w polskich (2)

    szkoda gadać. Polska za tego "niedobrego" Gomułki sprowadzała masę filmów zachodnich, w tym amerykańskich. Aby nie współczesnych, czyli pokazujących, jakim samochodem jeździ amerykański robotnik czy inżynier i jak ma urządzony dom. Było niemało filmów dla dzieci (Legenda o wilku Lobo, Polyanna, Duże żółte psisko itp), westernów masa, też filmy historyczne z jakimiś Rzymianami śmieszącymi polską widownię mówieniem "Ejw, Sizar" (Ave Caesar po amerykańsku). Był słynny film "Milion lat przed naszą erą" z atrakcyjną, znaną aktorką. Rozrywka niezupełnie zgodna z historią Ziemi, ale była. A w telewizji mnóstwo seriali brytyjskich, Roger Moore jako Święty. Bond był zakazany, ale Roger Moore nie. "Randall i duch Hopkirka" (to już może za Gierka), detektywistyczny. Dobranocki jakie były ekstra: "Bella i Sebastian" - francuskie czy kanadyjsko-brytyjskie 'Opowieści z brzegu rzeki,' nie wiem, jak to się w Polsce zwało (Opowieści znad rzeki?). Angielski tytuł Riverside Tales. ekstra melodyjka na początku. Żywe zwierzaki grały z podłożonymi tekstami wypowiadanymi przez aktorów; szczur Roderyk popylający po rzeczce w swej motorówce itp. Sterowanej radiem, ale gdzie dziecko wychwyciło, że to nie zwierzak kierował.

    • 11 0

    • Szanowny autorze, w poł. lat 60-tych znacznie bardziej prawdopodobna liczbą widzów na 1,5 mln seansów byłaby "ponad 70 mln osób"

      A nie "ponad 700 tysięcy"; tylko 0,5 osoby na seans. Kina w Warszawie: największe Moskwa - ponad 1000 miejsc, Luna to chyba 700 (dwie sale po 350). We Wrocławiu dwa kina z przedziału 400-600 miejsc. Kino 120-190 miejsc to było tam kinem osiedlowym czy dla małej dzielnicy. 12 rzędów po 10 miejsc, czyli mikroskopijne. W Warszawie pewnie takim kinem było mające z 200-250 miejsc. 50 lat temu ogólnodostępne kina w swych pomieszczeniach miały nawet 2 ministerstwa: finansów -"Skarb" oraz zdrowia - "Zdrowie". Ciekawostką sprzed 50-55 lat temu było, że była jakaś, nieduża minimalna liczba widzów, przy której film wyświetlano. Jeśli jej nie było - zwracano za bilety. Było to chyba 5 czy 7 osób. Żeby się za prąd zwróciło. Ale jeśli były tylko 4 osoby, ale się zrzuciły solidarnie na zakup brakujących np. 1-3 biletów - seans ruszał !

      • 4 1

    • Znalazłem w necie, nieco inaczej ta dobranocka się nazywała: Tales of the Riverbank

      Jest na YT, z gitarową fajną melodyjką na początku. I to ten "zły" Gomułka w UK - przez swoich ludzi - kupował dla polskich dzieci. Czarnobiałe oczywiście.

      • 1 0

  • (4)

    Serial "Na kłopoty... Bednarski" też częściowo był kręcony w Gdańsku, podobnie jak "Podróż za jeden uśmiech" (także w Sopocie) czy "07 zgłoś się" (również w Gdyni i Sopocie).

    • 33 1

    • "Człowiek z żelaza", "Wałęsa" Wajdy (2)

      tak naprawdę sporo jest tych filmów, ale nie ma nic naprawdę gdańskiego, poza wspomnianym tu "Bednarskim", miasto nie ma swojej mitologii, jaką otrzymał choćby Śląsk w dziełach Kutza czy Lecha Majewskiego.

      • 2 4

      • (1)

        "Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł" - Gdynia i Gdańsk.

        • 6 2

        • film słaby

          • 0 1

    • Tulipan, czas dojrzewania

      • 0 0

  • Opinia wyróżniona

    Zdjęcia (1)

    do Kolumbów kręcono w kościele św.Jana

    • 18 0

    • Na całej Świętojańskiej kręcono sceny do walk powstańczych .

      Bo była tak zniszczona jak zaraz po wojnie . Scena z goliatem i jak pędzą ludzi przed czołgami to też tam .

      • 5 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

15 grudnia 1970 roku w wyniku konfliktu między strajkującymi a partią rządzącą doszło do podpalenia budynku w Gdańsku. Jakiego?

 

Najczęściej czytane