- 1 24-letnia Aneta Kręglicka w 1989 roku (93 opinie)
- 2 Ambona i wieża ciśnień liczą na dotacje (87 opinii)
- 3 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. (9 opinii)
- 4 Konie i samoloty. Wyspa widziała wszystko (44 opinie)
- 5 Ten gmach znany jest tylko od strony wody (66 opinii)
- 6 Chłosta, robaki i śmierć. Życie w twierdzy Wisłoujście (44 opinie)
Niemiecki dokument ujawnia więź lwowiaka z Gdynią i Gdańskiem
Odnaleziony w archiwach niemiecki dokument z 1942 odkrywa więzi rodzinne między jedną z najważniejszych postaci powojennego życia kulturalnego Gdyni i animatorem życia sportowego w przedwojennym Lwowie oraz działaczem tamtejszej Lechii, czyli klubu, z którego tradycji czerpie Lechia Gdańsk.
Z pasji do piłki nożnej, historii i Kresów Wschodnich
Historię lwowskiej Lechii od kilku lat bada historyk-amator, szerzej znany jednak z innej działalności - Maciej Lisicki, niegdyś radny, potem zastępca prezydenta miasta, dziś prezes miejskiej spółki Gdańskie Autobusy i Tramwaje.
- Badaniem historii Lechii Lwów zajmuję się już ładnych parę lat. Po pierwsze, jestem zapalonym kibicem gdańskiej Lechii, którą uważa się za młodszą siostrę lwowskiej Lechii. Po drugie, bardzo lubię historię, w związku z tym nawet skończyłem podyplomowe studia historyczne. Wreszcie po trzecie, pasjonują mnie Kresy, gdzie zresztą tkwią korzenie mojej rodziny. A ponieważ nikt się tą Lechią nie zajmuje, bo nie był to klub specjalnie utytułowany, odtwarzanie jej historii wciągnęło mnie bez reszty - tłumaczy Lisicki.
Efektem tej pasji jest facebookowa strona "Jak potęga hetmańska, ze Lwowa do Gdańska", która jest największym, a w zasadzie jedynym popularnym źródłem wiedzy o Lechii znad rzeki Pełtwi.
Szukając kolejnych informacji Lisicki dociera do potomków dawnych piłkarzy i działaczy m.in. zostawiając prośby o kontakt przy nagrobkach na cmentarzu łyczakowskim we Lwowie, a także przeszukuje archiwa w całym kraju. Podczas ostatniej kwerendy w Wojskowym Biurze Historycznym w Warszawie natrafił na wyjątkowy dokument, który został wystawiony w 1942 r. w Gdańsku.
- Jednym z kluczowych dla mnie miejsc jest Wojskowe Biuro Historyczne w Warszawie. To dlatego, że Lechia Lwów była silnie związana z wojskiem. Wielu jej zawodników i działaczy było żołnierzami i służyło np. w Legionach Polskich czy w 40 Pułku Piechoty Dzieci Lwowskich. Dzięki temu, w tym archiwum znalazłem sporo interesujących mnie akt - opowiada Lisicki.
Niemieckie wojsko pyta o Brunona Baduszka
Kilka dni temu Lisicki trafił na dokument dotyczący niejakiego Brunona Baduszka. Był on członkiem władz Lechii Lwów, a dokładnie klubowego sądu honorowego. Dokument został sporządzony w 1942 r. w Gdańsku. Pismo zawiera streszczenie przebiegu służby Baduszka w armii austro-węgierskiej, a po odzyskaniu przez nasz kraj niepodległości służby w Wojsku Polskim.
O wyjaśnienie powodów sporządzenia takiego dokumentu poprosiliśmy dr. Jana Daniluka, dyrektora Muzeum Uniwersytetu Gdańskiego oraz specjalisty w zakresie historii Gdańska w XIX i XX stuleciu.
- Dokument został wystawiony dla jakiejś placówki Wehrmachtu w Pradze. Wysłała ona do Gdańska zapytanie, co wiadomo o Baduszku, jeżeli chodzi o przebieg jego służby wojskowej. Tego typu poświadczenia były wytwarzane tylko z kilku powodów. Albo był jeńcem w niemieckiej niewoli, albo był ścigany, albo został lub chciał zostać wpisany na DVL, czyli Deutsche Volksliste [niemiecka lista narodowościowa - dop. red.], albo został powołany do czynnej służby wojskowej. Ze względu na wiek Baduszka, tę ostatnią możliwość można niemal na pewno wykluczyć - wyjaśnia dr Jan Daniluk.
Brunon, teść Danuty
Większość czytelników zorientowała się już pewnie z kim związany mógł być lwowski lechista Brunon Baduszek. Chodzi oczywiście o Danutę Baduszkową, założycielkę i wieloletnią dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni, który zresztą od 1992 roku nosi jej imię.
Bruno był ojcem męża Danuty Baduszkowej, a więc jej teściem. Informację tę potwierdził Jerzy Michalski, który jest z kolei wnukiem Baduszkowej oraz aktorem występującym w teatrze jej imienia. Wyjaśnił również, że powojenne losy jego pradziadka pozostają nieznane.
Niemieckie archiwum wypełnione polskimi dokumentami
Dokument o przebiegu służby Bruno Baduszka został wystawiony w 1942 r przez archiwum wojskowe, które mieściło się przy ówczesnej Zimmerstraße (dzisiejszej ul. Droszyńskiego w Oliwie). Gromadzono w nim polskie dokumenty wojskowe. W jaki sposób znalazły się one w niemieckim archiwum?
- Jesienią 1939 r. Niemcy zagarnęli archiwalne oraz biblioteczne materiały Wojska Polskiego. Wszystkie je zwieźli do Oliwy do budynku wynajętego od fabryki czekolady. Obecnie znajduje się tutaj fabryka Bałtyk. Początkowo była to po prostu składnica akt. Od jesieni 1940 r. przekształcono ją w filię archiwum Wermachtu w Poczdamie. Była to jednostka archiwalno-naukowa. Jej zadaniem było zbieranie, przechowywanie, opracowywanie i w razie potrzeby wypożyczanie wszelkich możliwych archiwaliów, wytworzonych przez Wojsko Polskie. Dla przykładu, Niemców bardzo interesowały polskie materiały wywiadowcze dotyczące wiedzy o uzbrojeniu ZSRR - uzupełnia dr Daniluk.
Artykuły historyczne Jana Daniluka w Trojmiasto.pl
Jakie były dalsze losy polskich archiwaliów? Pod koniec 1944 r. rozpoczęła się ich ewakuacja w głąb Niemiec. Te, które dotarły do Poczdamu, spłonęły w pożarze w kwietniu 1945. Część zaginęła podczas ewakuacji.
Materiały, które pozostały w Gdańsku, również zostały zdekompletowane, gdyż część wywieziono do Związku Radzieckiego, gdzie pozostają do dnia dzisiejszego.
Na bazie pozostałych w Oliwie akt utworzono w 1945 Centralne Archiwum Wojskowe w Gdańsku, przeniesione kilka lat później do Warszawy.
Miejsca
Opinie (13) 1 zablokowana
-
2019-12-01 14:48
Ja pamietam czasy(lata 80) (3)
Gdy na stadionie miejskim przy Traugutta, wywieszano transparent "BKS= Rudolf Hess". To pewnie chodziło o inną Lechie, tą złą? Historyk pisze wszystkie hi, hi, hi, storie.
- 9 9
-
2022-01-10 15:40
hahaha
ty se lepiej przypomnij jak twoi koledzy wywieszali na poczatku lat 2000 flage terrorist arkaida i robili koszulki z komunistycznym morderca che gevara
- 0 0
-
2019-12-02 11:17
pokaż zdjęcia
- 0 0
-
2019-12-02 10:53
i staroniemiecka czcionka na plakatach, pamiętamy
- 4 0
-
2019-11-30 21:49
Ciekawe (1)
uwielbiam czytać takie artykuły o historii
- 29 3
-
2019-12-03 12:18
oni mają nawet czasy wspólczesne ... donalda, itd.
niemiecka pełna kontrola - ale nie chcą się solidarnie dzielić
- 0 3
-
2019-11-30 23:30
W gdańskim periodyku "30 dni" jakiś czas temu był obszerny artykuł o dziejach polskich archiwaliów wojskowych (2)
- 12 1
-
2019-12-02 22:35
A gdzie jest ten periodyk do kupienia? (1)
- 0 0
-
2019-12-03 12:01
Na stronce "30 dni",
mają archiwalne numery do kupienia.
- 1 0
-
2019-12-02 14:12
Nie macie o czym pisać... Kogo to obchodzi?
- 3 26
-
2019-12-01 10:13
Lechia znaczy Polska! (1)
Warto być lechistą. Zawsze!
- 27 17
-
2019-12-01 17:07
ha ha ha
- 8 7
-
2019-12-01 09:52
Więcej takich artykułów!
Może częściej bym tutaj zaglądał jakby więcej było takich artykułów o historii Gdańska, historii klubów, instytucji , fabryk których nie brakowało przecież przed wojną w mieście i okolicach.
Warto wspominać takie właśnie postacie które miały związek z miastem i regionem.
Brawo za artykuł.- 18 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.