• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dowody na to, że nad morzem wiosna...

Jarosław Kus
16 kwietnia 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat "Banany jedzą tylko dzieci bardzo bogate"
Widok chłodni rybnej w gdyńskim porcie, podczas rozbudowy. Widok chłodni rybnej w gdyńskim porcie, podczas rozbudowy.

W pierwszych dniach kwietnia roku 1937 na Wybrzeżu "rozpogodzenie i ciepło": to niewątpliwie dobre otwarcie miesiąca, który ma w swym kalendarzu niezwykle wiosenne Święto Lasu.



Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują już, że "wiosna na wybrzeżu w całej pełni", ponieważ "od kilku dni można zauważyć przelatujące nad wybrzeżem dzikie gęsi i różne inne ptactwo przelotne".

Wspomniane Święto Lasu to nie jedyna nowość gdyńskiej wiosny, bo na maj zapowiedziano poświęcenie "kamienia węgielnego pod pomnik Zjednoczenia Ziem Polskich". Niestety, "pomnik w kształcie olbrzymiego, 40 metrowej wysokości, obelisku granitowego", który ma stanąć "na molo Południowym, nad samym morzem", ostatecznie nie powstanie, bo wcześniej wybuchnie wojna.

Dobrze, że chociaż inne gdyńskie cudowności, a wśród nich chociażby Dom Żeglarza Polskiego, doczekają się realizacji jeszcze w tym samym roku, dzięki czemu można je podziwiać aż do dzisiaj...

Zmiany zachodzą też w reprezentacyjnej części miasta: przy okazji prac związanych z "uporządkowaniem mola reprezentacyjnego oraz związaną z nimi częściową regulacją Skweru Kościuszki", znika "wzgórze przemówień", pamiętające jeszcze czasy "dawnej "Gdingen" i jej "Kurhausu"".

Nie zmienia to jednak faktu, że 560 lat wcześniej była Gdynia "malutką wioską, otoczoną mokradłami", której mieszkańcom "powodziło się dzięki mądrej tu gospodarce zakonników wcale nieźle".

O ironio, "byli to przeważnie Niemcy", zaś "przeorami klasztoru w Kartuzach, którym Gdynia wówczas należała, byli w tym czasie"... również Niemcy.

Wróćmy jednak do polskiej już Gdyni i do roku 1937, gdy jednym "z najbardziej istotnych zagadnień" jest "kwestia rozwoju przemysłu na terenie" miasta. Wbrew pozorom nie chodzi wcale o budowę "fabryk pieniędzy", takich jak chociażby ta, którą właśnie zamknięto pod Wejherowem.

W dniu 14 kwietnia ma nastąpić "uroczyste poświęcenie nowozałożonej fabryki lemoniad i wody sodowej Bojarski i Wikaryjczyk" przy ul. Świętojańskiej 14.

Ale ten "nowy dorobek gdyńskiego przemysłu" to zaledwie kropla w morzu gdyńskich potrzeb: w porcie brakuje "zamrażalni rybnych", co dosyć skutecznie hamuje "rozwój naszego rybołówstwa morskiego".

Przeciąga się też - tak bardzo wyczekiwane - "rozpoczęcie budowy Kanału Przemysłowego", z którego przecież skorzysta" nietylko [!] Rzeźnia" (...), "przez budowę odcinka tego kanału" będąca "w stanie zapewnić sobie połączenie komunikacyjne i ustalić należycie swe dojazdy kolejowe". Nie ulega też wątpliwości, że i "możliwości rozwoju przemysłowego Gdyni znajdą dopiero przez budowę tego kanału odpowiednie terenowe rozwiązanie i staną się zachętą do inicjatywy prywatnej".

A wtedy wzrosną szanse, by port gdyński kojarzył się nie tylko ze złomem, choć nawet i w takiej postaci zdaniem Niemców "upośledza" Gdańsk.

Wolne Miasto, kierując na Gdynię pełne strachu oczy, zdaje się jednak zapominać o konkurencji ze strony swych niemieckich pobratymców ze Szczecina i Królewca.

Kolejną wiosenną nowością w Gdyni jest także... obowiązek posiadania dowodów osobistych! Bo w II Rzeczpospolitej dowód to dokument dobrowolny, wydawany na życzenie obywatela: obowiązek jego posiadania pojawi się dopiero w czasie okupacji niemieckiej. Jednak w roku 1937, "w związku z wejściem w życie rozporządzenia o ochronie granic, każdy mieszkaniec Gdyni w wieku ponad lat 13 powinien zaopatrzeć się w dowód osobisty".

Ale to nie jedyna trudność, z którą od tej pory muszą się liczyć mieszkańcy "polskiego wybrzeża morskiego", uznanego obecnie za "rejon graniczny", o czym przekonują się chociażby amatorzy fotografii.

Może dzięki tym zmianom łatwiej będzie teraz wyłapać przemytników, szpiegów i... "amatorów radiowych"?

Bez dowodów osobistych, trzeba by z miasta wyrzucać wszystkich gości, tak jak się to dzieje w Alkazarze.

A tak wystarczy pozbyć się tylko... niegrzecznych wywrotowców.


Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 84 z 12 kwietnia 1937 r. i nr 95 z 24-25 kwietnia 1937 r., "Dziennik Bydgoski" nr 83 z 11 kwietnia 1937 r. i nr 84 z 13 kwietnia 1937 r. oraz "Słowo Pomorskie" nr 79 z 7 kwietnia 1937 r. i nr 83 z 11 kwietnia 1937 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (5) 4 zablokowane

  • Prawdziwa lemoniada i woda sodowa... (1)

    Co to był za smak!

    • 1 0

    • Benedyktyni

      też byli nieżli. Niemcy - a nie hitlerowcy :)))

      • 0 0

  • Fajny wybór. Uśmiałem się z tego Alkazara

    • 1 0

  • Obecna, trzymetrowa statua Pilsudskiego

    jest zamiast czterdziestometrowego obelisku?

    • 1 0

  • Nazwa Gdyni

    Jeśli rzeczywiście jedna z pierwszych wersji zapisu nazwy Gdyni to była Kedina to czy Cedynia nad Odrą nie jest identyczną nazwą pomorską oznaczającą również bagnisko (czy jak uważają inni potok na bagnach)?

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywała się pierwsza jednostka samodzielnie zaprojektowana i wykonana w gdyńskiej stoczni?

 

Najczęściej czytane