• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Czem była Gdynia, zanim Polska zmartwychwstała?"

Jarosław Kus
13 listopada 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Podróż koleją z Gdyni do Szwecji przez Bałtyk

Dzisiejszą wędrówkę wybrzeżem Bałtyku rozpoczynamy dokładnie sto lat temu, w listopadzie roku odzyskania przez Polskę niepodległości.



Od autora: "Gdyniance - za Gdynię"

Poznański "Przewodnik Katolicki" obwieszcza właśnie, że w Niemczech "rewolucja zwyciężyła i pogrzebała na zawsze stary system pruski", "oparty na bezwzględności i niesprawiedliwości". Lecz choć upadek starego porządku jest nieunikniony i rodzi w polskich sercach nadzieję na wskrzeszenie niepodległego państwa, "wichrzyciele wszechniemieccy" nie zamierzają rezygnować. Sieją zamęt "wysuwając sprawę polską" i rozpowszechniając fałszywe pogłoski: a to o wojsku polskim, które jakoby przymierzało się do siłowej aneksji Górnego Śląska (co nie jest prawdą), a to, "że w Poznaniu przygotowują się Polacy do powstania" (co - w tym przypadku - jest prawdą). Jednak, "Polacy (...) ani piędzi ziemi już wydrzeć sobie" pozwolić nie chcą i - jak podkreśla "Przewodnik" - "żądają Polski wolnej, zjednoczonej" i - co ważne - "niepodległej z dostępem do morza".

Wiadomości napływające z różnych stron Pomorza nie napawają optymizmem: w Tczewie "urząd kolejowy oraz różne fabryki i osoby prywatne zmuszają robotników do podpisywania jakiejś listy, w której wyraża się 'własną wolną wolę' [podkreślenie redakcji], że się chce należeć do Prus względnie państwa niemieckiego, a nie być przydzielonym do Polski". Opornym grozi się nawet "wydaleniem z pracy i wysłaniem w rowy".

Miejscem wyjątkowym dla Polaków jest też niewątpliwie "miasto Gdańsk niegdyś nasze". Niestety, w listopadzie roku 1918 liczby nie przemawiają na naszą korzyść: gród nad Motławą zamieszkuje "przeszło 150 tys. mieszkańców", z czego "katolików przeszło 50 tysięcy", zaś samych Polaków... "tylko kilka tysięcy". Mimo to - jak zaznacza korespondent "Przewodnika" - "w mieście samem i wśród mieszkańców (...). Polak nie czuje się tu obcym, choć go otacza obcy żywioł" i może "czuć jakąś dobrą wolę" oraz "jakąś sympatję do tych Niemców"!

Tym niemniej - dodaje od razu - jest Gdańsk "częścią dawnej Polski, która może sprawiać boleść, ale o którą nie dbać i dla niej obojętnym być się nie da, tak jak się nie przestaje za swoją uważać obciętą rękę lub nogę", tym bardziej, że "Gdańsk Bóg Wisłą złączył z Polską, także związek ten fizyczny" zerwanym być nie może...

Pięć lat później, już "po odzyskaniu morza polskiego", gdy "nasza marynarka" rozwija się w najlepsze, "Tygodnik Ilustrowany" z dumą donosi, że "na wiosnę roku 1921 przybyła [jej] (...) jeszcze jedna placówka, której brak dawał się nieraz odczuwać", czyli "powstała mianowicie szkoła nurków marynarki wojennej". Zlokalizowano ją wprawdzie dość daleko od morza, bo w Modlinie, ale - co widzimy na fotografiach - jej wychowankowie są częstym gościem nad Bałtykiem.

Nieco wcześniej, latem roku 1920, rusza w Tczewie pierwsza państwowa szkoła morska (w roku 1930 przeniesiona do Gdyni - jej nazwę zmieniono wówczas na Państwową Szkołę Morską, a obecnie - Uniwersytet Morski). W lipcu tegoż roku tczewska uczelnia kupuje żaglowiec "Nest" (zwodowany w roku 1869 pod nazwą "Chinsura"), który w roku 1921 rozpoczyna służbę pod polską banderą jako żaglowiec szkolny "Lwów".

Statek służy również do przewożenia ładunków - w ten sposób udaje się pokryć koszty jego utrzymania. W maju roku 1923 "Lwów" - pod dowództwem Tadeusza Ziółkowskiego (i ze słynnym - za sprawą Karola Borchardta - "znaczy kapitanem" (czyli Mamertem Stankiewiczem na pokładzie), wypływa w swój pierwszy rejs dalekomorski kierując się do Brazylii: 13 sierpnia - jako pierwsza w historii jednostka pod polską banderą - przekracza równik.

W listopadzie "Tygodnik Ilustrowany" zamieszcza korespondencję z Brazylii, relacjonując "przyjęcie Lwowa w porcie Paranagu'a przez kolonję polską" jako "radosną manifestację uczuć w stosunku do kraju macierzystego". Okazuje się bowiem, że "dla rodaków naszych, którzy opuścili kraj przed wojną, bandera Lwowa jest pierwszą Zwiastunką niepodległej Polski, a Lwów - pływającym terytorjum Ojczyzny" i "kto stąpi na jego pokład, to jakby stopami dotknął ziemi polskiej...".

Mija kolejnych pięć lat. W roku 1928 cała Polska uroczyście świętuje pierwsze dziesięciolecie swej niepodległości. Jest to doskonała okazja, by przypomnieć o "prawiecznej polskości Pomorza", co też na łamach "Tygodnika Ilustrowanego" skwapliwie czyni Julian Ginsbert (inżynier, komandor porucznik Marynarki Wojennej, dziennikarz, pisarz, publicysta, a także reżyser krótkometrażowych filmów o tematyce morskiej - jednym słowem wielki propagator Polski Morskiej).

Ginsbert przekonuje, że polskie społeczeństwo w końcu z "pewnością przyzwyczai się do morza", pod warunkiem wszakże "byśmy jak najprędzej posiedli odpowiednią ilość okrętów". Nie da się tego zrobić za darmo, więc "środki na tak ważny cel znaleźć się muszą", ponieważ Polska nie może znowu zaprzepaścić swej szansy, tak jak się to stało "w zaraniu XVII w.". Wtedy również niejaki Dymitr Solikowski pisał: "kto ma państwo morskie, a nie używa go, albo da sobie wydzierać, wszystkie korzyści od siebie oddala, a wszystkie szkody na się przywodzi".

Póki jednak "społeczeństwo nie oswoiło się jeszcze z myślą o morzu", w kwestii tej wyręczyć go musi "Rząd Polski odrodzonej", który "pojmując, że bez morza niemasz prawdziwej wolności", a "kraj pozbawiony wylotu na świat skazany jest na wegetację", postanawia "ująć inicjatywę w swoje ręce" i powołać do życia Przedsiębiorstwo Państwowe "Żegluga Polska". I nie jest to jedyne zainicjowane przez nasz rząd "wielkie dzieło w Odrodzonej Polsce..."

Rok 1933 przynosi kolejną uroczyście obchodzoną rocznicę niepodległości: wprawdzie tylko "półokrągłą" (piętnastą), świętowaną jednak nie mniej hucznie, jak pięć lat wcześniej.

W specjalnym, "niepodległościowym", numerze magazynu ilustrowanego "Światowid" ukazuje się dodatek poświęcony różnym rodzajom polskich sił zbrojnych, w którym - co oczywiste - nie może zabraknąć marynarki wojennej i... "świata podwodników".

Świętuje również marynarka handlowa, udowadniając w międzyczasie swoją przydatność nie tylko dla obywateli polskich...

"Światowid" publikuje też niezwykle entuzjastyczne doniesienia z "kuźni przyszłości", czyli - utworzonej przez gdyński Komisariat Rządu - "Pracowni Projektów Wielkiej Gdyni". Nie będziemy przytaczać wszystkich wymienionych pomysłów na rozbudowę Wielkiej Gdyni, wspominając tylko niektóre: projektowaną "ku południowi" "dzielnicę kąpieliskowo-luksusową, Redłowo, z nowemi urządzeniami, z autostradą w stronę portu", czyli "oficjalny do serca Gdyni wjazd", "wielki basen" w pobliżu i "przystań jachtową". A także Witomino kreowane na "raj dla ogrodników" i "Chylonję" z licznymi "ogniskami domowymi płonącymi w powietrzu bez skazy i w pośród zieleni", wypełnioną "willami małymi, jednorodzinnymi" ("nigdzie tych szarych, wielkomiejskich podwórz - ogrody zamiast nich, pełne roślin kurz wchłaniających"). "Dworzec nowy, wspaniały", ma trafić "w okolice figury Św. Jana", "w każdym razie" gdzieś "pomiędzy Redłowem a działkami Chylońskiemi" (co spowoduje zmianę dotychczasowego biegu linii kolejowej, "gdyż obecna - niby nóż - rozcina Gdynię na dwie części")?

Mija kolejnych pięć lat: jest rok 1938 i wszystko wskazuje na to, że realizacja planów przemiany "największej chluby Rzeczpospolitej" w Wielką Gdynię postępuje zgodnie z planem (finalizację którego przewidywano w roku 1943: niestety, nie mija dziesięć miesięcy i wybucha wojna, która wniwecz obraca ambitne zamierzenia naczelnika Miecznikowskiego. A nas pozbawia możliwości przejażdżki po Gdyni koleją podziemną...



Źródło: "Przewodnik Katolicki", "Tygodnik Ilustrowany" i "Światowid" - numery z listopada z lat 1918, 1923, 1928, 1933 i 1938. Skany pochodzą z Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Łódzkiego, Jagiellońskiej Biblioteki Cyfrowej i Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (29)

  • (8)

    szkoda, że brak odpowiedzi na tytułowe pytanie

    • 19 0

    • To jest właśnie odpowiedź (1)

      Niczym

      • 1 4

      • czyli jak musk kolegi zza miedzy

        • 2 0

    • (1)

      tan sam wniosek mi się nasunął

      • 0 0

      • jednak jest odpowiedz - w gazecie, tylko wzrok słaby i słabo widać

        • 0 0

    • Otwórz pierwsze zdjęcie (2)

      tam jest u dołu napisane, czym jest Gdynia, po 10 latach niepodległości

      • 0 0

      • (1)

        Czem była Gdynia, zanim Polska zmartwychwstała?
        pytanie jest jednoznaczne - tłumaczyć ci dalej?

        • 0 0

        • Dzięki Bolesławowi Krzywosutemu

          - przeczyta należy poprzedni artykuł tego samego Autora :)

          • 0 0

    • Ot i całe trojmiasto.pl :)

      • 0 1

  • Są wątki w historii Wybrzeża (2)

    niemal modelowe: podpisywanie "lojalek", szkoła nurków morskich... w Modlinie :)

    • 2 0

    • Sposób obchodzenia/świętowania (1)

      rocznic przed II wojną światową bardziej do mnie przemawia: akademie, spotkania... Godnie i spokojnie. To był dobry obyczaj. Może warto do niego powrócić?

      • 7 0

      • za priu tez tak bylo niewatpliwie nalezy do tego obyczaju polskiego wrocic

        • 0 0

  • była piękna zanim nastąpiło 20 letnie haniebne panowanie szczurzego i jego błaznów (4)

    • 15 40

    • Chyba nie pamiętasz, jak Gdynia wygladała 20 lat temu (1)

      • 14 5

      • Nie moze pamietac

        Bo pozbawiony jest mozgu

        • 2 2

    • piekny artykul, a ten nawet jednego nei odpusci....

      • 3 1

    • Błaźnie

      A na wyborach byłeś hejterze? Pewnie przed kompem siedziałeś, bo nic innego nie potrafisz.
      Takie nieudaczniki tylko narzekać potrafią.

      • 0 0

  • Palmolive shampoo wiecznie żywe

    • 13 2

  • A dlaczego trojmiasto.pl nic nie zał. z gdyńskiego lotniska

    a przecież przed wojną one ewaluowało od tego na granicy Rumi do Babich Dołów jak i fabryki samolotów np. amerykańskich w Redłowie

    • 13 1

  • Tczewska Arka

    TAG

    • 8 15

  • Bardzo ciekawe historycznie artykuły (1)

    z jednego wyczytałem że budowano jakieś Ochronki na Działkach Leśnych wartości 400.000tyś uwczesnych złotych czy wie ktoś co to było..?

    • 5 0

    • 20 marca 2017 na trójmiasto.pl

      ukazał się artykuł "Odkryj tajemnice Działek Leśnych" Patryka Szczerby. Jest w nim mowa o tajemniczych "domkach na drzewach"... I taki fragment: "Według niektórych historyków to pozostałość po niemieckich dzieciach, inni twierdzą, że domki budowały dzieci przyjezdnych mieszkańców już po wojnie...". Może to są pozostałości owych "ochronek". Nazewnictwo zmienia się z czasem. W artykule jest zapowiedź dalszych badań :)

      • 0 0

  • Gdynia nie ma szczęścia. (1)

    Po pięknym początku (choć nie perfekcyjnym) przyszła wojna, komuna, rządy Szczurka. A Gdyby nie to Gdynia byłaby równie wielka jak Tel-Aviv - tak samo młode miasto.

    • 9 9

    • Nieszczęściem dla Gdyni

      Sa takie matoły jak ty

      • 0 5

  • Śledź (1)

    OOo takie sobie zdjecia wioski...

    • 2 1

    • A co takiego dziwnego

      Z wioski przekształciła sie w miasto. Ludzie zatrzymują sie w rozwoju, popatrz w lustro.

      • 3 0

  • Trochę przemilczanych, niewygodnych faktów... (1)

    "Na mocy traktatu wersalskiego (1919 r.), czyli pokoju podpisanego z Niemcami przez zwycięskie państwa, obszar Kaszub został podzielony między Polskę, Niemcy i będące pod ochroną Ligi Narodów Wolne Miasto Gdańsk, przy czym największa część przypadła Polsce i weszła w skład województwa pomorskiego.
    W styczniu 1920 r. Niemcy ratyfikowały traktat wersalski.
    W tym samym miesiącu wojska niemieckie zaczęły opuszczać Pomorze Gdańskie, a na nich miejsce wkraczała armia polska.
    Wojska polskie wkroczyły na teren Kaszub na przełomie stycznia i lutego.
    Uroczystym zwieńczeniem tego procesu był akt zaślubin Polski z Bałtykiem dokonany 10 lutego 1920 r. w Pucku przez gen. Józefa Hallera, dowódcę Frontu Pomorskiego. Ludność kaszubska wszędzie witała z wielką radością polskich żołnierzy, a kaszubscy ochotnicy zaciągali się do armii polskiej, by walczyć w wojnie polsko-bolszewickiej.
    Zmiany polityczne spotkały się z pozytywnym przyjęciem Kaszubów, jednak zaledwie po kilku miesiącach sytuacja uległa zmianie. Wpływ na to miały głównie trzy czynniki: zachowanie się armii polskiej, sytuacja gospodarcza oraz napływ ludności polskiej i preferowanie jej przy obsadzaniu różnych stanowisk.

    Największe szkody wyrządzało Kaszubom wojsko polskie. Żołnierze, pochodzący głównie ze wschodnich obszarów państwa polskiego, często będący analfabetami, brutalnie traktowali ludność kaszubską (rekwizycje, rewizje, zajmowanie mieszkań, kradzieże, porwania kobiet).
    Te zachowania oraz trwające cały czas trudności gospodarcze spowodowały, że część Kaszubów domagała się przyłączenia do Wolnego Miasta Gdańska. Kaszubi unikali też poboru do wojska polskiego lub optowali za Niemcami i opuszczali Polskę.
    Kaszubi zaczęli również z sentymentem wspominać czasy niemieckie, co w praktyce objawiało się np. głosowaniem na niemieckie listy wyborcze.
    Złe traktowanie Kaszubów zostało dostrzeżone w Warszawie, o czym świadczy sprawozdanie sejmowej Komisji Pomorskiej z 1920 r.
    Sytuacja uległa jednak poprawie tylko w niektórych kwestiach, głównie w postępowaniu wojska."

    • 11 0

    • dopisz więcej, co robili kaszubi we wrzesniu 1939 roku...

      ... atakowali Wojsko Polskie od tyłu.

      • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie znajdował się zbiornik użytkowany jako lodowisko na przełomie lat 50. i 60. XX w.?

 

Najczęściej czytane