• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czego Luftwaffe szukało na Westerplatte we wrześniu 1939 r.?

18 stycznia 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Zaginiony dowódca Szkarłatnej Nierządnicy
Wsparcie lotnicze Stukasów było cenione przez niemieckie wojska lądowe, którym w walkach o Wybrzeże brakowało broni stromotorowej. Wsparcie lotnicze Stukasów było cenione przez niemieckie wojska lądowe, którym w walkach o Wybrzeże brakowało broni stromotorowej.

Jest 15 września 1939 r. Wciąż broni się Kępa Oksywska, "Schleswig-Holstein" ostrzeliwuje Oksywie i Stare Obłuże, na Zatoce Gdańskiej niemieckie okręty szukają min morskich. O godz. 11.30 na lotnisku na Zaspie ląduje samolot Luftwaffe wiozący specjalistów z Ośrodka Doświadczalnego Rechlin.



Rechlin, położony około 100 kilometrów na północ od Berlina, wśród wzgórz Meklemburgii nad jeziorem Müritz, związany był z historią niemieckiego lotnictwa wojskowego jeszcze w czasach cesarskich. W 1916 r. wyznaczono tu miejsce na ośrodek doświadczalny dla przyszłych konstrukcji lotniczych. Ustalenia traktatu wersalskiego, zabraniające Niemcom posiadania lotnictwa, powstrzymały rozwój ośrodka jedynie na krótko. Dzięki traktatowi z Rapallo z 1922 r. niemiecki personel lotniczy i techniczny mógł szkolić się i prowadzić doświadczenia w radzieckim Lipiecku, jednakże Niemcy pragnęli także posiadać własną infrastrukturę, dlatego od drugiej połowy lat 20. dawny pruski ośrodek stopniowo rozbudowywano.

Przejęcie władzy w Niemczech przez NSDAP i związane z tym przyspieszenie niemieckich zbrojeń dało nowy impuls inwestycjom w Rechlinie. W Ośrodku Doświadczalnym (niem. Erprobungsstelle Rechlin) rozpoczęto doświadczenia z nowymi konstrukcjami lotniczymi Luftwaffe. To tu oblatywano kolejne typy niemieckich samolotów bojowych, które już niedługo miały wziąć udział w największej wojnie w dziejach.

Najwyżsi dowódcy Luftwaffe i urzędnicy cywilni podczas pokazów lotniczych w Rehlinie, które odbyły się między 5 i 7 września 1943. Najwyżsi dowódcy Luftwaffe i urzędnicy cywilni podczas pokazów lotniczych w Rehlinie, które odbyły się między 5 i 7 września 1943.
Poza przygotowywaniem nowych konstrukcji lotniczych, w Rechlinie interesowano się także bombami lotniczymi dla Luftwaffe. Jako że wojna z Polską dostarczała przykładów użycia tego uzbrojenia, nie dziwi, że specjaliści z ośrodka chcieli możliwie szybko dowiedzieć się, jak opracowywana przez nich broń sprawdza się w warunkach bojowych. Dlatego też już na początku wojny przylecieli do Gdańska.

Fakt ten nie był dotychczas odnotowywany przez historyków, ponieważ w dokumentach wytworzonych przez niemiecką marynarkę wojenną i wojska lądowe brak wzmianek o wizycie - a to te dokumenty stanowiły dotychczas podstawę badań na temat Westerplatte.

Dokument nie zawiera informacji o składzie komisji, możemy jedynie wnioskować, że były to zapewne dwie lub trzy osoby, gdyż po Gdańsku poruszały się jednym samochodem. Wizyta nie była dobrze przygotowana. Nie uprzedzono o niej przedstawicieli wojsk lądowych, prawdopodobnie w obawie przed odmową. W efekcie oficerowie Luftwaffe przez dłuższy czas nie mogli zdobyć dla siebie środka lokomocji. Jak tłumaczono: w Gdańsku znajdowały się "niemal wszystkie urzędy wojskowe" i brakowało wolnych samochodów.

Z powodu nieprzygotowania wizyty oficerów Luftwaffe czekało też kolejne rozczarowanie: okazało się, że ogłoszone przez armię kilka dni wcześniej zdobycie Gdyni nie oznacza bynajmniej możliwości dokonania wizji lokalnej na terenie gdyńskiego Portu Wojennego, bombardowanego przez niemieckie lotnictwo 1 września 1939 r. Powód: Oksywie i Kępa Oksywska wciąż były bronione przez żołnierzy polskiej Lądowej Obrony Wybrzeża.

Dlatego komisja udała się na Westerplatte. Oględzin dokonywano do wieczora oraz następnego dnia, po nieudanej wizycie w Gdyni. Na Westerplatte spotkali się z zastępcą dowódcy pancernika "Schleswig-Holstein". Wizyta zapewne nie była mile widziana, gdyż tego dnia okręt prowadził kilkukrotnie ostrzał polskich stanowisk na Oksywiu i Obłużu. W dzienniku działań bojowych okrętu nie odnotowano faktu przybycia lotniczej komisji - głównym tematem były problemy z rozminowywaniem wód Zatoki Gdańskiej, bez czego dowódca pancernika, kmdr. Gustav Kleikamp, nie chciał zgodzić się na wyjście okrętu z portu.

Z kolei raport lotniczej komisji w ogóle nie wspomina o tym, by podczas pobytu na Westerplatte okręt prowadził ogień, co przecież musiano słyszeć.

Członkowie komisji wymienili w raporcie szczegółowo znajdujące się na Westerplatte budynki "o znaczeniu wojskowym", wśród których wymienili "4 betonowe bunkry" (wartownie), "1 stary ceglany bunkier" (stary schron amunicyjny nad Kanałem Portowym, znany z licznych fotografii), "ceglane koszary", "ceglany dom komendanta", "dom oficerski", "składy amunicyjne" oraz "elektrownię i przepompownię". Jak zapisano, załoga Westerplatte "według wyjaśnień zastępcy dowódcy" liczyć miała 4 oficerów, 28 podoficerów i 178 żołnierzy, razem 210 osób.

  • Stan budynku koszar na Westerplatte po zakończeniu walk. Ze zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku
  • Wartownia nr 2 po walce. Ze zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku
  • Lej po bombie koło zniszczonego budynku na Westerplatte, najpewniej Kasyno Podoficerskie. Ze zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku
  • Niemieccy marynarze koło zniszczonego bombami budynku Kasyna Podoficerskiego. Na pierwszym planie leje po niemieckich bomach. Ze zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku


Oficerowie stwierdzili trafienia bombami 50-kilogramowymi dwóch wartowni.

W jednej powstałe uszkodzenia opisywali jako "jedno trafienie w środek bunkra, w wyniku którego część górna całkiem się zapadła. Dolne piętro mocno uszkodzone, możliwe do wykorzystania przez nową obsadę jako gniazdo ckm tylko w bardzo ograniczonym stopniu". Charakter odniesionych uszkodzeń pozwala się domyślać, że chodzi tu o wartownię nr 2, której stan po walkach znany jest z licznych fotografii wykonanych przez Niemców na Westerplatte. Wiemy jednakże, że wartownia nr 2 najcięższe szkody odniosła w wyniku ostrzału pancernika rankiem 7 września; utrata wartości bojowej przez wartownię nr 2 była bezpośrednią przyczyną wydania rozkazu kapitulacji Składnicy. Oficerowie Luftwaffe zatem wyolbrzymiali skuteczność własnej broni, co dość naturalne w sytuacji rywalizacji pomiędzy służbami.

Drugą z trafionych wartowni była wartownia nr 5, gdzie członkowie komisji stwierdzili dwa trafienia bombami wagomiaru 50 kg. Jak pisali, "z jednej bomby SC 50 znaleziono lotki stabilizujące oraz fragment części tylnej, oderwany podczas przebijania się grubego na 23 cm stropu w dolnej części budynku. Mimo to bomba wybuchła z bardzo dobrym skutkiem". Faktycznie: w Wartowni nr 5 obrońcy ponieśli najcięższe straty; to dlatego dzisiaj na jej miejscu znajduje się Cmentarzyk Obrońców Westerplatte, powstały dzięki staraniom ocalałych z wojny kolegów, zwłaszcza kpt. Franciszka Dąbrowskiego.

Członkowie komisji stwierdzili także liczne trafienia w stary schron ceglano-ziemny nad kanałem portowym, trafienia jednej bomby 250 kg i jednej 50 kg w budynek "Domu mieszkalnego oficerów", które zniszczyły przybudówkę - znane fotografie każą uznać ten budynek za Kasyno Podoficerskie.

Co natomiast zastanawiające, zdaniem członków komisji, wszystkie pozostałe trafienia bomb miały miejsce w "otwartym terenie". Autorzy nie stwierdzili ani jednego trafienia w okolice budynku Nowych Koszar, stanowiącego rdzeń obrony. Prawdopodobnie w ogóle tego budynku nie odwiedzili. Dlaczego?

Można jedynie domniemywać. Czy zastępca dowódcy pancernika "Schleswig-Holstein" próbował coś ukryć przed oficerami lotnictwa? Wątpię. Gdyby tak było, w raporcie po prostu znalazłaby się wzmianka o przeszkodach stawianych komisji.

21 września na Westerplattte przyjechał Adolf Hitler, który w Gdańsku pojawił się już dwa dni wcześniej. 21 września na Westerplattte przyjechał Adolf Hitler, który w Gdańsku pojawił się już dwa dni wcześniej.
Bardziej prawdopodobne wyjaśnienie kryje się we wspomnieniach przedstawicieli gdańskiej polonii, zebranych przez Brunona Zwarrę. Jak wspominało kilku z nich, po gehennie pierwszych dni wojny więźniów zapędzono porządkowania terenu Westerplatte. Otoczenie Koszar porządkowano szczególnie intensywnie, ze względu na bliską już wizytę Adolfa Hitlera, który wjechał do Gdańska 19 września, zaś Westerplatte odwiedził 21 września. Tak czy inaczej, z zachowanych fotografii możemy wywnioskować, że uszkodzenia Koszar w wyniku bombardowania lotniczego nie były łatwe do dostrzeżenia z zewnątrz budynku.

16 września komisja udała się do Gdyni, by zbadać skutki bombardowania portu wojennego, jednakże trwające wciąż walki uniemożliwiły dokonanie inspekcji. Oficerowie poprzestali na obserwacji "ze stanowisk bojowych jednej z kompanii". Jak napisano w raporcie: "z najmniejszej możliwej odległości 800 m nie dało się stwierdzić niczego na temat uszkodzeń zatopionych w porcie okrętów". Dlatego komisja powróciła na Westerplatte i dokończyła oględziny terenu.

  • Niemieccy żołnierze koło leja po bombie. W tle budynek Koszar. Westerplatte, wrzesień 1939 r. Ze zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku
  • Westerplatte po walkach. Po prawej na pierwszym planie stary ceglany fort, na którym Komisja stwierdziła liczne trafienia. W tle zdewastowana Wartownia nr 2. Zwracają uwagę zniszczenia drzewostanu w wyniku ostrzału pancernika i broni maszynowej. Ze zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku
  • Niemiecki oficer koło zrujnowanej Wartowni nr 2. Ze zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku
  • Budynek Nowych Koszar, zdjęcie wykonane w 1945 r., przed wysadzeniem niewybuchów w suterenie budynku. Ze zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku


Wnioski komisji dotyczące działań wszystkich rodzajów Wehrmachtu przeciwko Westerplatte były jednoznaczne: "przy zdecydowanym i dzielnym dowodzeniu nawet niezbyt silna, ale dysponująca atutami terenowymi pozycja, obsadzona przez niewielką załogę może skutecznie bronić się przeciwko ciężkiej artylerii, bombom, karabinom maszynowym i środkom zapalającym. Cel użycia Stukasów, które zniszczyły cele nieosiągalne dla artylerii płaskotorowej, został w znacznej mierze osiągnięty."

17 września oficerowie Luftwaffe pojechali do Tczewa, by zbadać efekty bombardowań dworca kolejowego i koszar w Tczewie. Tam jednak pewna część śladów została już zatarta podczas usuwania zniszczeń węzła kolejowego. Wyniki wizji lokalnej były zatem mizerne.

Następnie członkowie komisji udali się ponownie do Gdyni, gdyż informacje uzyskane tymczasem od wojsk lądowych dawały nadzieję, że polski opór ustanie i możliwe będzie przyjrzenie się skutkom bombardowań w porcie wojennym. "Stwierdzono słabnięcie oporu przeciwnika, jednakże bliższe zbadanie okazało się i tym razem niemożliwe" - pisał autor raportu.

Oficerom Luftwaffe musiała wystarczyć rozmowa z oficerem wywiadu Grupy Eberhardta, który na podstawie zeznań wziętych do niewoli żołnierzy polskich stwierdził, że naloty bombowe wywierały poważny wpływ na morale żołnierzy, "także wówczas, gdy nie powodowały poważniejszych strat materialnych ani ludzkich".

Wsparcie lotnicze Stukasów było bardzo cenione przez niemieckie wojska lądowe, którym w walkach o Wybrzeże brakowało broni stromotorowej.

Niewiele więcej udało się komisji uzyskać - jak zapisano, Hel, choć pełen ważnych celów wojskowych, wciąż jeszcze nie wpadł w niemieckie ręce. Dlatego wieczorem 17 września zadecydowano o przerwaniu zadania; nazajutrz, przed południem 18 września, członkowie komisji udali się na lotnisko i odlecieli do Rechlina.

Raport niemieckiej komisji stanowi nieznaną dotychczas ciekawostkę. Zawarte w nim informacje, choć nie ma w nich nic rewolucyjnie nowego, uzupełniają naszą wiedzę na temat obrony Wojskowej Składnicy Tranzytowej.

Dzieje obrony Westerplatte przyciągają różne sensacyjne teorie, m.in. głoszące, że niektóre niemieckie dokumenty związane z walkami o Westerplatte były rzekomo przez Niemców "utajniane" i dlatego nie znalazły się w zbiorach archiwów. Trzeba zauważyć, że raport komisji Luftwaffe został opatrzony najwyższą kategorią tajności. Sporządzono go w siedmiu numerowanych kopiach, dokładnie przypisanych do konkretnych odbiorców. Oznacza to, że nawet te niemieckie dokumenty dotyczące Westerplatte, które w 1939 r. postanowiono utrzymywać w najściślejszej tajemnicy, dzisiaj są udostępnione w archiwach.

dr Jan Szkudliński - historyk, pracownik Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Zajmuje się m.in. badaniami kontrowersji związanych z obroną Westerplatte

Miejsca

Opinie (82) 3 zablokowane

  • Zachowany schron wartowni nr 5... (7)

    Malo kto ma swiadomosc, ze symboliczny cmentarzyk obroncow zlokalizowano na splantowanym terenie po rozebranej gornej (naziemnej) kondygnacji wartowni.
    Czesc dolna (zelbetowa) jest nadal zachowana pod warstwa ziemi...

    Czy jest w przyszlosci szansa odsloniecia tego obiektu i udostepnienia zwiedzajacym dawnego pola bitwy na Westerplatte...???

    • 7 1

    • Muzeum II Wojny Światowej

      miało kiedyś taki zamiar, ale ostatecznie uznano, że pracę archeologiczne niepotrzebnie wzbudzą pozytywne zainteresowanie historyków i opinii publicznej historią Westerplatte i obroną z 1939 r. A przecież półwysep przez lata był słynnym nadmorskim kurortem i o tym powinniśmy przede wszystkim pamiętać.

      • 1 4

    • (5)

      A co z cmentarzykiem?

      • 2 0

      • To tylko (4)

        symboliczny cmentarzyk, żadnych szczątków tam nie ma

        • 1 1

        • (3)

          No i co z tego, że nie ma? Dalej jest to ten cmentarzyk, który wznieśli Westerplatczycy, i dalej jest tam krzyż, o przywrócenie którego walczyła Solidarność.

          • 3 1

          • przeciez mozna go przesunac pare metrow... (2)

            • 1 1

            • (1)

              Tylko po co?

              • 0 1

              • zeby odkopac wartownie...

                • 2 2

  • "Schleswig-Holstein" i "Schlesien" w gdyńskim porcie. (1)

    Jako ciekawostka.

    oi65.tinypic.com/k0qznr.jpg

    Kolorowe zdjęcie z już przemianowanej na Gotenhafen, Gdyni.

    1939, koniec września lub początek października.

    Za pancernikami stoi "Cap Arcona". Budynek kapitanatu jeszcze stary. Brak bunkra przeciwlotniczego (Truppenmannschaftsbunker T-750) na Chrzanowskiego

    • 2 0

    • Podziękowanie dla moderatora, za usunięcie komentarza do SS Cap Arcona!

      Moderator, który usunął mój komentarz do opisu statku ss "Cap Arcona" podejrzewam należy do tych którzy każdego roku dają na mszę za zamordowanych, przez sowieckiego kapitana łodzi podwodnej S13, Marinescu i utopił około 3000 wiezionych załogantów dla wymiany złóg U-Botów i trochę ss manów i Gestapowców, ratowanych w ramach akcji Hanibal. Mimo wszystko, polecam, przeczytać w internecie historię zatopionego statku ss"Cap Arcona', pouczająca historia, szczególnie dla gorliwych moderatorów!?

      • 1 2

  • morten

    Witam wszystkich i szanuje hipotezy wszelakie ale miałem okazje pogadać i przede wszystkim wysłuchać westerplatczyka , było to 16 lat temu byłem w Morskim Oddziale SG i tak naprawdę to poddali się ze względu na rannych i że szfaby chcieli ich spalić bo była to kompromitacja że tak długo się bronili na taki skrafku ziemi ,POLSKIEJ ziemi

    • 5 1

  • połowa ludzi to pewnie zdrajcy z po ten kto pisze chłopcy z wysterplate to bochaterowie

    • 1 3

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy powstało molo w Orłowie?

 

Najczęściej czytane