Boże Narodzenie uchodzi za najbardziej rodzinne i tradycyjne święto. Jest też jednym z najważniejszych świąt religijnych. Samo Boże Narodzenie, jak i okres je poprzedzający, pod wieloma względami wyglądały podobnie w Wolnym Mieście Gdańsku, jak i dziś. Były jednak pewne różnice.
Można zaryzykować stwierdzenie, że gdybyśmy dysponowali maszyną do podróży w czasie, to bez problemu (nie licząc bariery językowej, w mieście dominował bowiem jęz. niemiecki) obecni mieszkańcy Trójmiasta mogliby odnaleźć się w dawnym Gdańsku w okresie przedświątecznym. Wiele ówczesnych zwyczajów i tradycji jest obecnych także i dziś.
Kolędy i kolędnicy oraz spotkania opłatkowe
Grudzień obfitował w szereg wydarzeń związanych z Bożym Narodzeniem. W kościołach odbywały się koncerty kolęd i innych pieśni bożonarodzeniowych. Jedną z najpopularniejszych w całym kręgu kultury niemieckiej - "O, błogosławiony" ("O du fröhliche") - skomponował zresztą gdańszczanin Johannes Falk (1768-1926), na co często zwracano uwagę.
Zobacz także: Johannes Falk - zapomniany gdańszczanin
Choinki w mieście i w domach
W okresie międzywojennym w Gdańsku nie było jeszcze zwyczaju stawiania na Długim Targu miejskiej choinki i uroczystej jej prezentacji. Nie znaczy to jednak, że brakowało udekorowanych drzewek w przestrzeni miejskiej, za które odpowiadał magistrat lub dana miejska instytucja. Po prostu przyozdobione świerki, jodły lub (rzadziej) sosny pojawiały się przy samych budynkach, np. przy wejściu do reprezentacyjnego Dworu Artusa. Choinki za to na stałe zadomowiły się w prywatnych mieszkaniach. Dodać zresztą można, że sam zwyczaj dekorowania ściętego drzewka iglastego na Boże Narodzenie przywędrował na teren dzisiejszej Polski wraz z niemieckimi osadnikami na przełomie XVIII i XIX w.
"Bożonarodzeniowy Dominik"
Dawnym gdańszczanom nieobca była również tradycja bożonarodzeniowych jarmarków. Różniły się one jednak w formie od tych, które dziś możemy podziwiać rokrocznie na Targu Węglowym. W XIX w. i na początku XX w. były one organizowane jeszcze we wnętrzach Dworu Artusa. Przybierały formę niewielkiej prezentacji stoisk wybranych przedsiębiorców, rzemieślników i handlarzy, zrzeszonych w Związku Wystawców (Bund der Schausteller). Dopiero w 1925 r. po raz pierwszy mieszkańcy i turyści mogli podziwiać jarmark w nowej odsłonie, bliższej zdecydowanie temu, co odpowiada naszemu współczesnemu doświadczeniu. Jarmark przeniesiono do nowej hali wystawienniczej "Technik", oddanej do użytku kilka miesięcy wcześniej na terenie ówczesnych Międzynarodowych Targów Gdańskich, w kompleksie budynków przy ul. Wałowej. Podobnie jak podczas słynnego letniego jarmarku, tak i bożonarodzeniowy jarmark ściągnął do Gdańska handlarzy spoza miasta. Wokół hali pod koniec listopada pojawiło się sporo wozów kempingowych, w których nocowali przyjezdni przedsiębiorcy.
Radość przy odpakowywaniu bożonarodzeniowych prezentów, 1937 r. Ze zbiorów PAN Biblioteka Gdańska.
Zobacz także: W cieniu "Bastionu Wałowa". Historia budynków z ul. Wałowej
Międzywojenny szał zakupów
Bożonarodzeniowe jarmarki w powyższej formie w międzywojennym Gdańsku nie przyjęły się. Nie były regularnie organizowane. Najwyraźniej nie stanowiły one konkurencji dla domów handlowych i mniejszych, stacjonarnych sklepów, które wprost prześcigały się w ofercie bożonarodzeniowej. Pojawiały się duże reklamy (niekiedy wykupione na całe strony), informacje o promocjach czy dekoracje okien wystawowych. Podobnie jak dziś, gorący okres przedświątecznych zakupów zaczynał się już w listopadzie, a jego kulminacyjnym momentem była połowa grudnia. Dwie przypadające wówczas niedziele przed Świętami były handlowe, a określano je (odpowiednio: przedostatnie i ostatnie niedziele przed Wigilią) "srebrnymi" oraz "złotymi".
Zobacz także: Przedświąteczne reklamy z 1938 roku
Niezmiennie prym wiodły w walce o klienta dwa największe domy handlowe międzywojennego Gdańska - Dom Handlowy Nathana Sternfelda, stojący na rogu ul. Długiej i Tkackiej (i jego oddział we Wrzeszczu przy skrzyżowaniu ul. Grunwaldzkiej i Jaśkowej Doliny) oraz Dom Handlowy Braci Freymannów, położony tuż obok, bo na Targu Węglowym, zaraz przy Dworze Bractwa św. Jerzego. Szał zakupów kończył się jednak zwykle parę dni przed Bożym Narodzeniem.
Dom i kościół
W okresie międzywojennym święta Bożego Narodzenia w Gdańsku, podobnie jak dziś, miały charakter bardzo rodzinnego, spędzanego w gronie najbliższych święta. Ważny był nie tylko (w miarę możliwości) suto zastawiony stół czy choinka (a pod nią upominki), ale też wymiar religijny - wspólna modlitwa i wizyty w kościele, bez względu na to, czy ktoś był protestantem, czy katolikiem (te dwa wyznania dominowały).