• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Błyskawice SS czy pociąg ekspresowy? Historia niezwykłej uliczki

Rafał Borowski
21 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 

Charakterystyczny kształt ul. Ojcowskiej dobrze widać z lotu ptaka


Na pograniczu Siedlec i Suchanina znajduje się ul. Ojcowska zobacz na mapie Gdańska. Według miejskiej legendy, swój układ zawdzięcza SS-mannom, którzy tu mieszkali. Choć to nieprawda, uliczka i tak ma swoje miejsce w polskiej historii.



Jednym z następstw wymiany ludnościowej, jaka nastąpiła w Gdańsku tuż po zakończeniu II wojny światowej, było powstanie mocno zniekształconych, a czasem zupełnie nieprawdziwych przekazów dotyczących przeszłości miasta. O jednej z nich wspominaliśmy przy okazji artykułu o zrujnowanej byłej siedzibie TVP w Gdańsku. Dziś czas na rozprawienie się z kolejną miejską legendą.

Zapewne wielu z naszych czytelników słyszało kiedyś, że gdzieś w Gdańsku znajdują się budynki o przedwojennym rodowodzie, które zostały zbudowane specjalnie dla członków zbrodniczej, hitlerowskiej formacji SS. Potwierdzeniem tej teorii ma być fakt, że budynki te, oglądane z lotu ptaka, przypominają swoim kształtem dwie litery "S".

Tyle jeśli chodzi o niepotwierdzone pogłoski. Teraz przejdźmy do faktów, które są zupełnie inne.

Pomnik budownictwa socjalnego

W okresie Wolnego Miasta Gdańska, dzisiejsze Siedlce, zwane wówczas przez Niemców Schidlitz, a przez Polaków Szydlicami lub Sidlicami, były wielkim placem budowy. To właśnie tu zrealizowano wiele projektów tzw. taniego budownictwa mieszkaniowego. W dużym uproszczeniu, wznoszone wówczas przez przeróżne spółdzielnie mieszkaniowe budynki miały być proste w formie, a co za tym idzie niedrogie w budowie. Dzięki temu, oferowane w nich mieszkania miały być tanie i dostępne dla uboższej części społeczeństwa.

Także z tego powodu, na Siedlcach osiedliła się w latach 20. i 30. większość robotników, którzy przybyli nad Motławę w poszukiwaniu lepszego życia. Warto również wspomnieć, że w międzywojennym Gdańsku wybudowano aż 18 tys. tego rodzaju mieszkań.

Choć znaczna część Siedlec została zniszczona w 1945 roku, do dziś zachowało się wiele pamiątek po tym wielkim przedsięwzięciu budownictwa socjalnego. Dla przykładu można tu wymienić ceglane budynki przy ul. Kartuskiej, ul. Bema, ul. Powstańców Warszawskich, ul. Goszczyńskiego czy właśnie przy ul. Ojcowskiej.

Ostatni przykład wyróżnia się jednak na tle pozostałych.

Najdłuższe budynki w przedwojennym Gdańsku

Zabudowa ul. Ojcowskiej to bowiem nie dwu- czy trzypiętrowe bloki, ale dwa równoległe rzędy parterowych domów w szeregowej zabudowie. Wbrew pozorom, nie były to domy przeznaczone dla bogatszych gdańszczan. Tu również mieszkali przede wszystkim robotnicy i rzemieślnicy. Choć każdy parterowy dom oferował stosunkowo spory metraż, a na jego tyłach znajdował się niewielki ogródek, lokatorzy zmuszeni byli korzystać ze wspólnych łazienek.

Co ciekawe, budynki przy ul. Ojcowskiej były najdłuższymi, jakie przed wojną zostały wybudowane w Gdańsku. Oba szeregi domów mierzą po aż 250 metrów długości.

Wymiary budynków w połączeniu z monotonią ich elewacji sprawiały, że rozpoznanie poszczególnych adresów nie było łatwym zadaniem. Wszak wszystkie domy na długości ćwierć kilometra miały identyczne drzwi, prowadzące do nich identyczne stopnie, identyczne okna, identyczny kolor fasady i wreszcie identyczny, kryty ceramiczną dachówką dach.
Ul. Ojcowska wkrótce po wybudowaniu. Początek lat 30. XX wieku. Warto zwrócić uwagę na okoliczne, niezabudowane wówczas tereny Siedlec i Suchanina. Ul. Ojcowska wkrótce po wybudowaniu. Początek lat 30. XX wieku. Warto zwrócić uwagę na okoliczne, niezabudowane wówczas tereny Siedlec i Suchanina.

Sowa, ryba i wiewiórka

Gdański architekt Franz Tominski, który zaprojektował zabudowę ulicy, rozwiązał ten wcale niebłahy problem w niezwykle oryginalny sposób. Mianowicie, oprócz emaliowanych tabliczek z numerami poszczególnych domostw, przy każdym z dwojga drzwi obu rzędów budynków, zaplanował niewielkie płaskorzeźby. Każda z nich ma oczywiście własny, niepowtarzalny wzór.

W przeciwieństwie do pobliskiej ul. Tarasy czy ul. Kościuszki we Wrzeszczu, nie są to jednak podobizny (dla ścisłości - figurki) robotników reprezentujących przeróżne zawody, ale... płaskorzeźby zwierząt. Na fasadach domów przy ul. Ojcowskiej zobaczymy m. in. królika, sowę, byka, rybę czy wiewiórkę. Zaledwie kilka płaskorzeźb w przeciwieństwie do całej reszty nie przedstawia zwierzątek, a np. kwiatek czy ludzką twarz.

Fantazyjnych oznakowań nie znajdziemy jedynie na samym początku obu szeregów od strony ul. Wyczółkowskiego. Czy nie było ich tam od samego początku, czy może zostały po prostu później skute, tego dziś nie sposób określić.

Błyskawice SS? Bynajmniej

Szeregowce przy ul. Ojcowskiej, w przeciwieństwie do innych tego rodzaju budynków o przedwojennym rodowodzie, np. szeregowców przy ul. Dubois czy Zbyszka z Bogdańca we Wrzeszczu, nie mają prostego kształtu. I tutaj dochodzimy do najbardziej interesującej kwestii. Jak już wcześniej wspomniano, według całkowicie pozbawionej podstaw legendy miejskiej, budynki wzniesiono dla członków SS, o czym ma świadczyć kształt szeregów oglądanych z lotu ptaka.

Rzeczywiście, oba budynki wyglądają z góry jak dwie litery S, co zresztą możecie zobaczyć na filmie załączonym do niniejszego artykułu. I choć rzeczywiście, po dojściu Hitlera do władzy zdarzało się budować budynki, których kształt celowo był wpisany np. w swastykę, zabudowa ul. Ojcowskiej nie ma nic wspólnego z emblematem niemieckiej, nazistowskiej formacji. Dlaczego? Pomijając to, że budynki z ul. Ojcowskiej w niczym nie przypominają runicznych błyskawic SS, wystarczy wspomnieć, że oba budynki powstały w latach 1929-1930, a więc ok. trzy lata przed dojściem Hitlera do władzy w Niemczech.

- Choć gdańska komórka SS powstała stosunkowo szybko, tj. już w czerwcu 1926 roku, w tym okresie mało kto w ogóle o niej słyszał. O SS zrobiło się głośno w Gdańsku dopiero na początku lat 30., kiedy to jej członkowie brali udział w walkach ulicznych, np. przeciwko bojówkom komunistycznym. Choć trzeba pamiętać, że pierwsze skrzypce w rozruchach grało wówczas nie SS, a SA - tłumaczy historyk Jan Daniluk, autor publikacji "SS w Gdańsku".
Warto również wspomnieć, że - nie licząc jednego wyjątku - zarówno w okresie Wolnego Miasta Gdańska, jak i w okresie włączenia miasta w granice III Rzeszy, nie powstał w Gdańsku żaden budynek wybudowany specjalnie dla zbrodniarzy spod znaku dwóch błyskawic.

- Istniały plany budynków przeznaczonych dla SS, ale pozostały one jedynie na papierze. Tak naprawdę, jedynym zespołem budynków wybudowanym od podstaw dla SS, a dokładnie dla SS Heimwehr Danzig, był w Gdańsku obóz karny w Maćkowach. Nie przypominam sobie, aby gdziekolwiek na terenie Gdańska wzniesiono budynek przeznaczony wyłącznie na mieszkania dla SS-mannów. Warto jednak wspomnieć o budynku u zbiegu ul. Orzeszkowej i al. Zwycięstwa, zaadaptowanym w grudniu 1938 roku na tzw. Dom SS-manna (niem. SS-Mannschaftshaus). Był to swego rodzaju akademik dla studentów Politechniki Gdańskiej, ale wyłącznie tych, którzy byli członkami albo kandydatami do SS - dodaje Daniluk.
Pociągi ekspresowe na morenowym wzgórzu

Co ciekawe, przedwojenni mieszkańcy ulicy również mieli własne skojarzenia z ich domostwami, ale one też nie miały nic wspólnego z SS. Szeregowce przypominały im bowiem... pociągi pośpieszne, wijące się po kolejowym torowisku. Przedwojenni mieszkańcy używali nawet na to określenia "D-Zug". To skrót od niemieckiego określenia Durchgangszug, oznaczającego dosłownie pociąg bezpośredni, a w wolnym tłumaczeniu pociąg ekspresowy.

Kolejną miejską legendą jest informacja, jakoby nietypowy kształt budynków przy ul. Ojcowskiej miał uchronić je przed skutkami bombardowania. I choć rzeczywiście ulica przetrwała wojnę bez najmniejszego draśnięcia, nie wydaje się, aby na przełomie lat 20. i 30. ktokolwiek spodziewał się kataklizmu, który miał nastąpić dziesięć lat później i z tego powodu projektował budynki w taki, a nie inny sposób. Skąd więc wynikają te oryginalne zawijasy?

Wytłumaczenie nietypowego kształtu ulicy, a co za tym idzie stojących przy niej budynków jest banalne. Przebieg ul. Ojcowskiej jest po prostu dostosowany do nierównego kształtu wzgórza morenowego, na którym się znajduje. Ten fakt w połączeniu z zasadami architektury modernizmu zaowocował nietypowym kształtem szeregowców. I tyle.
  • Współczesny widok ul. Ojcowskiej w Gdańsku
  • Współczesny widok ul. Ojcowskiej w Gdańsku
  • Współczesny widok ul. Ojcowskiej w Gdańsku
  • Współczesny widok ul. Ojcowskiej w Gdańsku
  • Współczesny widok ul. Ojcowskiej w Gdańsku
  • Współczesny widok ul. Ojcowskiej w Gdańsku
  • Współczesny widok ul. Ojcowskiej w Gdańsku
  • Współczesny widok ul. Ojcowskiej w Gdańsku

Platforma widokowa na serce Gdańska

Wybrukowana kocimi łbami ul. Ojcowska, choć otoczona gęstą siatką ulic, jest ślepą ulicą. Nic dziwnego, gdyż na jej końcu znajduje się niewielka skarpa. Projektant ulicy o polsko brzmiącym nazwisku postanowił to wykorzystać, a właściwie przepiękny widok, jaki rozpościerał się ze skraju tejże skarpy. W związku z tym, na końcu ulicy zaprojektował również niewielką, półokrągłą platformę widokową, wokół której nasadzono drzewa lipy. Z platformy rozpościerała się panorama centrum Gdańska, zdominowana oczywiście przez potężną wieżę Kościoła Mariackiego i strzelistą wieżę Ratusza Głównego Miasta.

Niestety, po tym urokliwym miejscu nie ma już praktycznie żadnego śladu. W okresie Polski Ludowej, na środku punktu widokowego wybudowano klockowaty budynek pawilonu handlowego. Ponadto, skarpę porastają obecnie krzaki, które skutecznie zasłaniają opisany powyżej widok. Dziś aż trudno uwierzyć, że dawniej to miejsce było wizytówką ulicy.

Niedoszły prezydent Niemiec i patron setek ulic

Obecna, nadana wkrótce po zakończeniu II wojny światowej nazwa ulicy pochodzi od Ojcowa, niewielkiej wsi położonej nieopodal Krakowa. Zdecydowana większość z nas kojarzy miejscowość za sprawą Ojcowskiego Parku Narodowego. Choć symbolem parku jest nietoperz, tak się akurat złożyło, że Tominski nie przewidział go wśród płaskorzeźb ze zwierzątkami.

Adolf Damaschke, przedwojenny patron obecnej ul. Ojcowskiej. Co ciekawe, nazwiskiem Damachkego nazwano ulicę na Siedlcach jeszcze za jego życia. Propagator budowy tanich mieszkań zmarł w Berlinie w 1935 roku. Adolf Damaschke, przedwojenny patron obecnej ul. Ojcowskiej. Co ciekawe, nazwiskiem Damachkego nazwano ulicę na Siedlcach jeszcze za jego życia. Propagator budowy tanich mieszkań zmarł w Berlinie w 1935 roku.
Nazwa ulicy współgra z innymi nazwami nieodległych ulic, również pochodzącymi od miejscowości położonych na południu naszego kraju. Nieopodal znajdują się również ul. Legnicka, ul. Zakopiańska czy ul. Wrocławska. Nie sposób jednak rozszyfrować, według jakiego klucza właśnie tym ulicom nadano po 1945 roku takie, a nie inne nazwy.

Pierwotna, niemiecka nazwa obecnej ul. Ojcowskiej brzmiała Damaschkeweg. Pochodziła ona od nazwiska Adolfa Damaschke, berlińskiego ekonomisty i polityka, założyciela Niemieckiego Związku Reformatorów Rolnych. Jednym z wielu nietuzinkowych, a czasem wręcz kontrowersyjnych pomysłów Damaschkego, była idea... budowy tanich, dostępnych na niemal każdą kieszeń mieszkań.

Damaschke miał szansę przejść do historii jako pierwszy prezydent Republiki Weimarskiej, gdyż był jednym z kandydatów na ten urząd. I choć przegrał wybory, swoimi prosocjalnymi ideami zaskarbił sobie sympatię wielu rodaków. Właśnie z tego powodu, na terenie wielu powstających w latach 20. i 30. osiedli socjalnych w całych Niemczech, znalazły się ulice nazwane nazwiskiem berlińczyka.

Nawiązując do nazw sąsiednich ulic ul. Ojcowskiej, warto wspomnieć, że ulice Damaschkego znajdowały się również w niemieckich wówczas Wrocławiu i Legnicy. Obie ulice, podobnie jak w Gdańsku, przebiegały rzecz jasna na osiedlach zbudowanych w duchu pomysłów głoszonych przez Damaschkego. Obu również, podobnie jak w Gdańsku, spolonizowano po wojnie nazwy. I tak oto w Gdańsku mamy dziś ul. Ojcowską, we Wrocławiu ul. Monte Cassino, a w Legnicy ul. Kasprowicza. W obecnych granicach Niemiec bez trudu odnajdziemy jednak ulice, które do dziś noszą nazwisko propagatora budowy tanich mieszkań.

Dzieje nieco nowsze i najnowsze

Choć artykuł skupia się przede wszystkim na okolicznościach powstania ulicy, nie sposób pominąć niezwykle ważnej kwestii, pochodzącej z nieodległej historii. Jedno z mieszkań przy ul. Ojcowskiej, należące do Bogdana Felskiego, działacza opozycji demokratycznej w okresie PRL, odegrało niepoślednią rolę podczas planowania strajków w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku. To m. in. tutaj, Felski wraz z Bogdanem Borusewiczem, Ludwikiem PrądzyńskimJerzym Borowczakiem ustalali szczegóły zrywu, w tym żądania, które zamierzali wysunąć wobec komunistycznych władz.

Dziś ul. Ojcowska, podobnie zresztą jak niemal większość przedwojennych budynków, zatraciła swój homogeniczny wygląd. Różne wzory drzwi, różna aranżacja prowadzących do nich stopni, różne wzory okien, różne malowania poszczególnych elewacji czy wreszcie różny odcień fragmentów dachu sprawiają, że poszczególne domy przypominają raczej różnokolorowe wagoniki wspomnianego wcześniej pociągu ekspresowego. Na szczęście, nikt z mieszkańców nie zdecydował się na rozbudowę poddasza, co fatalnie zeszpeciłoby wygląd szeregowców.

Zmienił się jednak nie tylko wygląd ulicy, ale i jej lokatorzy. Dziś, w przeciwieństwie do czasów Wolnego Miasta Gdańska, mieszkają tu raczej przedstawiciele wolnych zawodów. Od kilku lat mieszkańcy ul. Ojcowskiej tworzą małą, zintegrowaną społeczność. Na dowód tego, że nie jest to jedynie czcze gadanie, wystarczy podać, że lokatorzy zorganizowali wspólnie wiele imprez, np. Dzień Dziecka, Mikołajki, a nawet wspólną wycieczkę na Hel. W 2012 roku nakręcili nawet dwuminutowy film o swojej ulicy pt. "J jak Ojcowska", który wziął udział w europejskim festiwalu filmów krótkometrażowych Euroshorts 2012.

Opinie (141) 4 zablokowane

  • błędny opis fotografii ul. Ojcowskiej z lat 30. XX wieku

    Zdjęcie ukazuje wjazd na ul. Ojcowską od strony obecnej ul. L. Wyczółkowskiego. W głębi zdjęcia po lewej w dole widać zabudowania Śródmieścia. Po prawej w dole moim zdaniem zabudowania w okolicach ul. Zakopiańskiej, Skarpowej w jej dolnym biegu. Dalej w głębi po prawej stronie wzgórze, okolice obecnej ul. Bystrzyckiej, Nidzickiej, Roweckiego - czyli Siedlce po drugiej stronie ul. Kartuskiej, tereny na tyłach ul. Malczewskiego. Najdalej na wprost moim zdaniem to drzewa znajdujące się na Starym Chełmie i po lewej rejon Biskupiej Górki. Tylko z jednej strony dwa rzędy bliźniaków nie kończą się równo.

    • 2 0

  • Co jakis czas przy okazji kolejnych artykulow (7)

    zaczynam się bać ze nie mieszkam w Polskim mieście i kiedyś to wróci do macierzy

    • 34 87

    • nie bój się przecież większość ludzi mieszjających (3)

      obecnie w Gdańsku to potomkowie ludzi z terenów dzisiejszej Litwy i zachodniej Ukrainy czyli prawdziwi polacy.A to,że niektórzy chcą być bardziej niemieccy od samych niemców to już inna bardziej "psychiatryczna" sprawa.

      • 23 9

      • dziwne

        to skad sie wziely te miliony "polakow" ktorzy w 80-90tych latach wyjechali z tych terenow do niemiec na "papiery". wszyscy mieli dziadka ktory kiedys posiadal niemieckiego owczarka?

        • 4 2

      • zapomniałeś waść o terenach obecnej Białorusi. (1)

        Czyli ludzie z kresów wschodnich mieszkają tu i ich potomstwo. Oraz dużo ludności napływającej już po wojnie - praca, rodzina itp przyciągnęła. Niestety jest procent potomków niemki i czerwonowarmisty wyzwoliciela. Oraz procent potomków napływowych aparatczyków PZPR, sędziów katów itp, sumiennych pracowników SB UB itp. Zwykle dziś są to postawieni ludzie z PIS PO itp... i właściciele ziemscy albo zakładów pracy - mieli dojścia podczas upadku komuny i prywatyzacji. O tym trzeba głośno mówić, a nie o SS....

        • 11 4

        • Wiem,że tu sporo krety*ństw wypisują ale takiej głupoty dawno nie czytałem

          • 5 6

    • A mówią że czytanie nie boli. (1)

      Bo nie znasz historii Gdańska.Przeczytaj ile w 39 roku było w Gdańsku Polaków w stosunku do Niemców.

      • 17 3

      • Polakow bylo 10%

        i tyle a np. w Pruszczu i na Żuławach w ogóle

        • 17 5

    • I dlatego droga Natalio

      -Do lat osiemdziesiątych na zachodzie Polski prawie ,że nie istniało budownictwo prywatne

      • 13 2

  • nie wiem jak teraz...

    ale pamietam te domy z lat 70-80tych. mieszkala tam moja rodzina i byl to jeden wielki syf/mogila. strasznie zimne mieszkania i korytarze. wszystko szare i wilgodne. do dzisiaj pamietam, ze jako dziecko nienawidzilem tam odwiedzac rodziny i uciekalem do domu.

    • 4 1

  • SS czi piSS (1)

    To nie SS a piSS...

    • 4 10

    • OMG co ty ćpiesz kobieto.

      • 3 1

  • D-zug

    Szanowny Panie Rafale "D-Zug" w nomenklaturze kolei niemieckich to pociąg pośpieszny, a nie ekspresowy.

    • 5 0

  • bida, panie (2)

    Rzeczywiście, jak pisze jakiś "lux", bieda aż piszczy, co widać na załączonym filmie. Powiadasz, kochany, że to POlska bida? No to teraz będzie PiS dzielił. Jeszcze narobisz w portki po rządach szajki Kaczyńskiego.

    • 29 25

    • (1)

      Sluchaj dalej tvn

      • 3 7

      • ja oglądam :)

        • 2 3

  • Moje miejsce urodzenia

    W 1948 r pod nr 95 przyszedłem na świat. Życie rzuciło mnie w góry.

    • 11 0

  • (1)

    I jak zwykle potwierdza się reguła ze za niemca było ładniej.

    • 105 28

    • "...Gdański architekt Franz Tominski..."

      czytanie nie boli , a tak na marginesie to "...WMG zostało uzależnione od LN i Polski i nie było samodzielnym organizmem państwowym. Polska prowadziła sprawy zagraniczne II WM, mogła korzystać z portu gdańskiego, a obszar WMG wchodził od 1011 I 1922 w skład polskiego obszaru celnego. Osoby narodowości polskiej miały być traktowane na równi z ludnością niemiecką. W przeciwieństwie do Niemiec w II WMG Polska miała wiele uprawnień, m.in. komunikacyjnych, i prawo obrony wojskowej WMG. Nie były one do końca określone i stanowiły przyczynę sporów. W 1925 roku rozgłosu nabrał spór o skrzynki pocztowe, (zob. poczta). W 1933 strona polska przeniosła z Gdańska do Torunia Dyrekcję Polskich Kolei Państwowych (zob. Dyrekcja Kolei). Interesy RP były w II WMG reprezentowane przez Komisariat Generalny RP. W rzeczywistości dużymi wpływami dysponował Deutsches Generalkonsulat (Niemiecki Konsulat Generalny)..." zmiany na niekorzyść polaków wprowadzono po 4 VII 1930 (zmiana konstytucji WMG) i 1939 roku

      • 5 1

  • co by nie mówić, to oj ... jeszcze wiele się można nauczyć od Niemców....

    tanie budownictwo socjalne sprzed wojny, a proszę jakie ładne i wytrzymałe,
    można? można :)

    oni wiedzieli jak zadbać o siebie, ale niestety czasy PRL zniszczyły i to co było piękne materialnie i to co było piękne mentalnie,

    • 15 4

  • jak można odwalić ciemny dahc jak dookoła są czerwone? no gdzi ejest konserwator, gdzie miasto jest?

    • 10 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Majówka z Twierdzą Wisłoujście

35 zł
w plenerze, wykład / prezentacja, warsztaty, pokaz

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Szlak Fortyfikacji Nadmorskich w całości znajduje się na terenie:

 

Najczęściej czytane