• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

92 lata od powstania radia w Gdańsku

Jan Daniluk
20 września 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Antena nadawcza gdańskiej rozgłośni rozpięta między wieżyczką a kratownicą na dachu głównego urzędu pocztowego Wolnego Miasta, zajmującego parcelę między ul. Długą a Ogarną, 1926 r. Antena nadawcza gdańskiej rozgłośni rozpięta między wieżyczką a kratownicą na dachu głównego urzędu pocztowego Wolnego Miasta, zajmującego parcelę między ul. Długą a Ogarną, 1926 r.

Dokładnie 92 lata temu, 20 września 1926 r. w Gdańsku zainaugurowała działalność pierwsza rozgłośnia radiowa. Z tej okazji przypominamy wciąż mało znaną kartę z dziejów gdańskiej radiofonii - pisze dr Jan Daniluk, dyrektor Muzeum Uniwersytetu Gdańskiego.



Poniedziałek, 20 września 1926 r. Punktualnie o godz. 20:10 w radioodbiornikach rozbrzmiał głos Otto Normanna, dyrektora artystycznego gdańskiej rozgłośni, który przywitał słuchaczy. Tego wieczora, poza utworami muzyki klasycznej (Haydna, Mozarta czy Beethovena) oraz krótkim serwisem informacyjnym, zgromadzeni przy radiach mieszkańcy Wolnego Miasta Gdańska (WMG) mogli wysłuchać także dr. Ericha Eppicha, nadradcy w Zarządzie Poczty i Telegrafów Wolnego Miasta Gdańska (WMG), jak również dr. Waltera Recke, dyrektora miejskiego archiwum. Ten ostatni wygłosił referat zatytułowany "Gdańsk a niemiecki Wschód".

  • Otto Normann, pierwszy i długoletni (do 1934 r.) dyrektor artystyczny gdańskiej rozgłośni, 1928 r.
  • Dr Erich Eppich, nadradca w zarządzie Poczty i Telegrafów WMG, odpowiedzialny za kwestie radiofonii, 1927 r.
  • Victor Zander, kierownik zarządu Poczty i Telegrafów w WMG, 1927 r.
Tak samo niecały rok później, 19 września 1927 r., wyemitowano audycję zatytułowaną "Rok służby gdańskiej rozgłośni w służbie niemieckiej kultury".

Tylko te dwa przykłady w sposób dobitny pokazują, jaki cel przyświecał uruchomionej rozgłośni. Miała ona podtrzymać niemiecki charakter miasta, ugruntować wpływy niemieckie i kontakty z innymi ośrodkami niemieckimi, na czele z Królewcem.

Pierwsze rozgłośnie radiowe w Niemczech i Polsce



W Gdańsku, podobnie jak w wielu innych miastach (głównie Europy i Ameryki Północnej) na początku lat 20. ubiegłego wieku, gwałtownie wzrastało zainteresowanie radiem. Za pierwszą cywilną rozgłośnię radiową, która rozpoczęła regularne nadawanie, uchodzi ta z Pittsburga w USA (1920 r.).

Fasada budynku dyrekcji urzędu Poczty i Telegrafu Wolnego Miasta Gdańska z szyldem rozgłośni radiowej (Landessender Danzig), między 1934 a 1939 r. Fasada budynku dyrekcji urzędu Poczty i Telegrafu Wolnego Miasta Gdańska z szyldem rozgłośni radiowej (Landessender Danzig), między 1934 a 1939 r.
W kontekście losów Wolnego Miasta warto wskazać, że pierwsza niemiecka rozgłośnia (w Berlinie) rozpoczęła nadawanie w październiku 1923 r. Do czerwca kolejnego roku uruchomiono (ograniczając się tylko do niemieckiego obszaru) kolejne nadajniki we Frankfurcie nad Menem, Monachium, Hamburgu, Stuttgarcie i Wrocławiu. W najbliżej położonym Gdańska Królewcu radio rozpoczęło działalność w lipcu 1924 r.

Nagranie jednej z audycji, 1927 r. Nagranie jednej z audycji, 1927 r.
W Polsce pierwszą rozgłośnię uruchomiono w kwietniu 1926 r., zaś w województwie pomorskim, z którym graniczyło Wolne Miasto - dopiero w 1935 r. (w Toruniu).

Antena radiowa podczas festynu w Jaśkowej Dolinie



Wyraźnym znakiem rosnącej fascynacji nowym wynalazkiem były powstające różnego rodzaju towarzystwa i kluby miłośników radiofonii. Tego typu podmioty działały także w Gdańsku. Dwa z nich ostatecznie połączyły się z początkiem kwietnia 1924 r., tworząc Gdańskie Towarzystwo Przyjaciół Radia (oficjalnie organizacja została zarejestrowana dopiero w styczniu 1925 r.). Pierwsze, wyspecjalizowane sklepy ze sprzętem radiowym, pojawiły się w mieście najpóźniej w 1924 r.

Warsztaty z budowy radioodbiorników prowadzone przez Gdańskie Towarzystwo Przyjaciół Radia, 1927 r. Warsztaty z budowy radioodbiorników prowadzone przez Gdańskie Towarzystwo Przyjaciół Radia, 1927 r.
Ciekawostką jest, że właśnie w czerwcu tego roku, podczas tradycyjnych obchodów Nocy Świętojańskiej w Jaśkowej Dolinie (organizowanych pierwszy raz po dziesięcioletniej przerwie, związanej z wybuchem i konsekwencjami I wojny światowej), słup na Festynowej Łące, zwieńczony został... anteną radiową. Podczas zabawy można było słuchać z ustawionych głośników muzyki emitowanej na falach radiowych zagranicznych rozgłośni. Według dziennikarzy, którzy relacjonowali to wydarzenie, była to dla zdecydowanej większości mieszkańców pierwsza w ogóle okazja w życiu, by posłuchać radia w przestrzeni publicznej.

Radio a rywalizacja polsko-niemiecka w Wolnym Mieście



Latem 1925 r. przybył do Gdańska Hans Bredow, jeden z "ojców-założycieli" niemieckiej radiofonii. Reprezentował on interesy królewieckiej rozgłośni Die Ostmarken-Rundfunk. Rozpoczęto rozmowy z władzami gdańskimi nad uruchomieniem w Wolnym Mieście własnej, reprezentującej niemieckie interesy, rozgłośni. Zdawano sobie doskonale sprawę z siły oddziaływania radia jako doskonałego narzędzia propagandy.

Radio wykorzystywano także w edukacji osób niewidomych, 1927 r. Radio wykorzystywano także w edukacji osób niewidomych, 1927 r.
Niekiedy wskazuje się, że z podobnym zamiarem względem Gdańska nosiły się wówczas władze polskie (tj. utworzenie własnej rozgłośni), ale nie znaleziono póki co przekonujących dowodów na to.

Nie ulega wątpliwości, że w połowie lat 20 ub. w. radio było coraz bardziej obecne w życiu Gdańska. Redakcje gazet już od pewnego czasu korzystały z radia, by uzupełniać wydania o najświeższe wiadomości, koncerty miejscowych kapel (na czele z policyjną) niejednokrotnie dawały koncerty dla zagranicznych rozgłośni, w 1926 r. po raz pierwszy też transmitowano na żywo przedstawienia podczas słynnego, wagnerowskiej festiwalu w Operze Leśnej w Sopocie.

Wsparcie z Królewca



Kwestie radiofonii, podobnie jak wówczas w większości innych miast, pozostawały w gestii lokalnej administracji pocztowo-telegraficznej. Należy zresztą przypomnieć, że w Gdańsku działała już wówczas od 1922 r. radiostacja nadbrzeżna na Górze Gradowej, a jeszcze przed I wojną światową rozwinęła się w mieście radiotelegrafia (początkowo przede wszystkim dla wojska).

Teraz jednak planowano otworzenie pierwszej cywilnej rozgłośni radiowej, przeznaczonej do codziennej emisji programów informacyjnych, kulturalnych oraz muzyki. Wszystkie zainteresowane strony zdawały sobie sprawę, że administracja gdańska sama nie podoła temu zadaniu. Od początku więc historia radia nad Motławą była w znacznym stopniu naznaczona wpływami Die Ostmarken-Rundfunk z Królewca.

Nadajnik i pierwsze biura gdańskiej rozgłośni



To właśnie ze stolicy Prus Wschodnich przytransportowano niezbędny sprzęt nadawczy (rozgłośnia z Królewca użyczyła starego sprzętu, który w 1926 r. został zastąpiony nową aparaturą). Został on zainstalowany na poddaszu głównego gdańskiego Urzędu Pocztowo-Telegraficznego, który był zlokalizowany między ul. Długą a Ogarną. Na jego dachu rozwieszono antenę nadawczą.

Fragment planu Gdańska z 1933 r. Kolorem czerwonym zaznaczono gdański główny urząd pocztowy nr 1 między ul. Długą a Ogarną, niebieskim zaś gmach dyrekcji poczty i telegrafu Wolnego Miasta przy Targu Maślanym. Fragment planu Gdańska z 1933 r. Kolorem czerwonym zaznaczono gdański główny urząd pocztowy nr 1 między ul. Długą a Ogarną, niebieskim zaś gmach dyrekcji poczty i telegrafu Wolnego Miasta przy Targu Maślanym.
Pierwsze, nad wyraz skromne, biura oraz studia gdańskiej rozgłośni umieszczono w gmachu Zarządu Poczty i Telegrafów WMG przy Targu Maślanym. Z czasem je rozbudowano, dobudowując jedną, dodatkową kondygnację. Między oboma budynkami pociągnięto kabel.

Aparatura nadawcza gdańskiej rozgłośni, 1926 r. Aparatura nadawcza gdańskiej rozgłośni, 1926 r.
Stacja gdańska (Landessender Danzig) dysponowała nadajnikiem o słabej mocy (1,5 kW). W istocie była to tzw. radiostacja pośrednia (Zwischensender), umożliwiająca odbiór w promieniu zaledwie około 25 km. Początkowo nadawano program na fali 272,7, następnie (od stycznia 1929 r.) na 455,9 m, później jeszcze (od stycznia 1931 r.) na fali 453,2 m.

Pierwsze, niewielkie studio nagraniowe gdańskiej rozgłośni, 1926 r. Pierwsze, niewielkie studio nagraniowe gdańskiej rozgłośni, 1926 r.
Przed tym jak 20 września 1926 r. zainaugurowano działalność rozgłośni, 13 września rozpoczęto pierwsze, próbne emisje. Formalnie rozgłośnia zaczęła działać zaś od 15 września. Wtedy też po raz pierwszy oficjalnie podliczono zarejestrowanych radiosłuchaczy.

Audycje i odbiorcy



W początkowych latach spora część programu emitowanego na fali gdańskiej rozgłośni była zapożyczona z Królewca (przede wszystkim w święta i niedziele). Było to możliwe dzięki podpisaniu stosowanej umowy 1 lipca 1926 r., na mocy której Ostmarken-Rundfunk udostępniał własne programy, ale otrzymywał za to początkowo 1 markę, następnie (od 1927 r.) 75 fenigów, a od 1934 r. 60 fenigów za zarejestrowanego radiosłuchacza w Wolnym Mieście Gdańsku.

Urocza reklama radia, 1927 r. Urocza reklama radia, 1927 r.
Tych z kolei przybywało w Gdańsku, choć niejednostajnie. W połowie września 1926 r. było ich zaledwie 1326. Do końca 1927 r. liczba ich wzrosła do 19 tys., by następnie (w latach 1928-1929, dane zawsze za grudzień danego roku) spaść do poziomu (odpowiednio) 18,2 tys. i 16,3 tys.

W latach 30. liczba zarejestrowanych radiosłuchaczy zaczęła ponownie rosnąć (za wyjątkiem 1932 r.), i jesienią 1936 r. przekroczyła 30 tys. To dla nich wydawano - od 1926 r. - atrakcyjny w formie i bogato ilustrowany tygodnik "Danziger Rundfunk", przeznaczony dla słuchaczy gdańskiej rozgłośni.

Laureaci jednego z konkursów tygodnika "Danziger Rundfunk" przed budynkiem redakcji, 1927 r. Laureaci jednego z konkursów tygodnika "Danziger Rundfunk" przed budynkiem redakcji, 1927 r.
W 1928 r. pociągnięto specjalny kabel między stolicą Prus Wschodnich a Gdańskiem, dzięki czemu jakość nadawanych audycji wyraźnie się poprawiła.

Listonosze z numerem tygodnika "Danziger Rundfunk" (czasopismo było dostarczane abonentom popołudniami w piątki), 1927 r. Listonosze z numerem tygodnika "Danziger Rundfunk" (czasopismo było dostarczane abonentom popołudniami w piątki), 1927 r.
O ile początkowo emitowano program zaledwie kilkugodzinny (od późnych godzin popołudniowych do wieczora), o tyle w latach 30. już niemal całodzienny (zazwyczaj 6:00-22:00).

Nazyfikacja radia



Podobnie jak i innych sfer publicznej działalności, także i gdańskiej rozgłośni nie ominęły wpływy NSDAP. W 1934 r. zwolniono z pracy Otto Normanna, jak i kapelmistrza i jego długoletniego współpracownika, Otto Selberga (był Żydem).

Otto Selberg, kapelmistrz orkiestry gdańskiego radia, 1927 r. Otto Selberg, kapelmistrz orkiestry gdańskiego radia, 1927 r.
Propaganda coraz silniej sączyła się z radioodbiorników. Jako ciekawostkę można wskazać (co opisał bodaj jako pierwszy badacz i pasjonat historii radia, Krzysztof Sagan), że najpóźniej wiosną 1939 r. pojawiła się w regionie także... krótkofalowa, piracka stacja, nadająca w języku niemieckim i określająca się jako "Stacja wolności Gdańska". Miała ona być głosem tych Niemców (gdańszczan?), którzy sprzeciwiali się rządom NSDAP w Wolnym Mieście. Niestety, niewiele o niej wiadomo.

Radio gdańskie w latach II wojny światowej



W momencie wybuchu II wojny światowej rozgłośnia gdańska została już oficjalnie przemianowana na rozgłośnię Rzeszy (Reichssender Danzig). W 1940 r. zunifikowano programy nadawane we wszystkich rozgłośniach w państwie Hitlera, stąd trudno już mówić o realnej różnorodności w późniejszym okresie.

W latach II wojny światowej rozgłośnia gdańska była jedną z ośmiu, które działały na ziemiach, które wchodzą w skład dzisiejszej Polski. Pozostałe były:

  • w Toruniu, Poznaniu i Katowicach (na ziemiach polskich wcielonych do Rzeszy),
  • w Warszawie i Krakowie (Generalne Gubernatorstwo)
  • w Szczecinie i Wrocławiu (wówczas teren tzw. Starej Rzeszy).

Ze względu na strategiczną rolę radia, rozgłośnie otrzymały ochronę w postaci specjalnych oddziałów SS (SS-Funkschutz). Taka jednostka istniała także w Gdańsku.

Z biegiem kolejnych lat program ulegał dalszej redukcji, głównie z powodu rosnącego poboru pracowników do wojska lub do pracy w przemyśle zbrojeniowym. Z końcem lutego program dzienny ograniczał się już tylko do niedługich, odtwarzanych koncertów muzyki klasycznej i ewentualnie serwisów informacyjnych.

1945 r. - koniec niemieckiej i początki polskiej rozgłośni radiowej



Koniec gdańskiego radia przyniosły działania wojenne w marcu 1945 r. (póki co nie jest znana data, kiedy po raz ostatni nadano audycję).

Radio w mieście, już polskie, odrodziło się późną wiosną 1945 r. na Górze Gradowej. 2 czerwca przedstawiciele Polskiego Radia przejęli od sowieckiego komendanta teren fortu, w tym i pomieszczenia oraz sprzęt poniemiecki.

W spartańskich warunkach w koszarach schronowych rozpoczęto przygotowania do emisji pierwszych audycji (próbne audycje nadano 13 czerwca). Pierwszy jingiel był ponoć wygrywany za pomocą uderzania w zawieszone na lince łuski nabojów.

Za oficjalną inaugurację gdańskiej rozgłośni Polskiego Radia uchodzi transmisja ze Święta Morza z 29 czerwca 1945 r.

O autorze

autor

Jan Daniluk

- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).

Opinie (50) 1 zablokowana

  • Strasznie dużo błedów!

    Nie wiem czemu Państwo z uporem maniaka przypominacie tę publikację jest tam strasznie dużo błędów!

    • 0 0

  • Świetny artykuł ,rozszerzający wiedzę o tym temacie !!! (1)

    Również w tym samym roku 1926 (17 lutego) uruchomiono w Gdańsku (Konradshammer) - rejon obecnego skrzyżowania ulic Pomorskiej i Chłopskiej nadajnik bezprzewodowy umożliwiający przesyłanie telegramów na maksymalną odległość 2500 km (moc 4,5 KW). Urządzenie to służyło również komunikacji lotniczej do nadawania meldunków pogodowych , oraz warunków startu i lądowania. Miało moc 500 W ,oraz zasięg do 500 km.

    • 15 0

    • W tej lokalizacji

      do połowy lat siedemdziesiątych pracowała radiostacja obsługująca lotnisko we Wrzeszczu. Druga jej część znajdowała się nad Zatoką, na końcu pasa startowego, na terenie ośrodka wypoczynkowego LOTu

      • 0 0

  • Radio Gdańsk (8)

    jeszcze niedawno najlepsza regionalna rozgłośnia Polskiego Radia, obecnie tuba propagandowa partii politycznej pod nazwą pis...gdzie się podziali Agnieszka Michajłow, Piotr Jacoń czy Jarek Janiszewski....? Niewygodni politycznie....

    • 64 29

    • Z Jarkiem Janiszewskim

      niedawno spotkałem się w sklepie.

      • 0 0

    • (2)

      Jarek Janiszewski był dobry 30 lat temu w Radiu Arnet, Jacoń strasznie przynudzał, na siłę szukając gdyńskich wątków u ludzi bez związku z tym miastem, ale nie dziwię się, bo zrobił ponad 150 audycji, więc ciekawi rozmówcy się skończyli. Faktycznie szkoda Agnieszki Michajłow bo to najlepsza dziennikarka polityczna w Trójmieście. Obecne rozmowy z politykami w RG są albo infantylne ("o czym pan marzył w dzieciństwie") albo tak stronnicze, że się tego nie da słuchać. Duża strata

      • 5 4

      • Pełna zgoda w temacie Agnieszki Michajłow (1)

        co do Jarka Janiszewskiego, 30 lat temu były po prostu inne czasy a Radio Arnet nie było do końca poważną stacją, raczej chodziło o toczenie beki i nieżle im to wychodziło, takie 120 Minut Złamanych Organów dzisiejsza cenzura zdjęła by w mig....Jarek Janiszewski obdarzony jest oryginalnym, wysublimowanym gustem muzycznym, jego sety są nie do podrobienia na naszym rynku medialnym, wielka szkoda tej audycji, przeszkadzała nawet wieczorową porą...Nie do końca zgodzę się z Tobą w temacie Piotra Jaconia, faktem jest, że ciekawi ludzie związani z Gdynią szybko się skończyli i szukał póżniej rozmówców na siłę, ale jak mało kto jednoczył Gdańsk z Gdynią, słowa wypowiedziane przez niego na antenie TVN24 w końcówce meczu Lechia-Barcelona: ,, tego wieczoru wszyscy jesteśmy Lechistami” przeszły do historii, za taki tekst z ust gdynianina , którym od małego wpaja się antygdańskość pełny szacun dla Pana Piotra, dlatego choćby szkoda tej audycji, bo łączyła i spajała nasze miasta....

        • 4 1

        • Tak mi się skojarzyło...

          Najlepsze radio w regionie i ten klimat z II poł lat 90-ch... Poranne SB w wydaniu Tadka M. Dalej w ciągu dnia Olszówa, później popołudniowe SB to Kanty i Jawor. Gunia M. i Benia L. w tematyce polityczno-samorządowej. I Piotrozol chwilę przed transferem do Zetki. Bracia Mariusz i Włodek - mistrzowie sportu, a przy nich nieodżałowany śp. Jacek... wcw z Wiśnią i Leśnym, czasami też z Daczko. Borys na drogówce, Rafał na ekonomii. I cały serwis, w jednym malutkim pokoju :-) Długo by wszystkich wymieniać. Oblegany przez większość balkon w pałacyku przy Grunwaldzkiej 18 i niezapomniany klimat rozmów z gośćmi z tzw. gołębnika. Publicyści z Jackiem, Leszkiem, Gosią, Hanką i śp. Dominikiem. Wszyscy realizatorzy z Krysią na czele. Te łączenia "po kablu" z radiową Trójką i wszystkie urocze wpadki antenowe. To były fajne i niezapomniane czasy. I niezapomniane radio sprzed ponad 20-tu lat...

          • 3 1

    • Zawsze było tubą propagandową partii politycznych! (1)

      Wcześniej po-psl. A jeszcze wcześniej lsd.

      • 14 25

      • Musieli bo inaczej nie dostawali by rzdowych pieniedzy.

        Zawsze jesli chodzi o pieniadze to polityka i dyplomacja ida na bok.

        • 1 2

    • czyli powrót do korzeni (lat 30) i sączenia propagandy :))

      • 6 3

    • Hm, raczej sami chcieli być Ofiarami dobrej zmiany

      i to bardzo.

      • 8 8

  • Kiedy część 2 historii Radia Gdańsk po 1945 roku

    Czy w archiwaliach jest więcej historii przedwojennej i wojennej niż za okres po 1945 roku od wyzwolenia? Więcej lat minęło niż użyto słów, które starczyły na 4 akapity. Wypadało by Autorowi napisać część 2.

    • 0 0

  • Artykuł ukazujący historię rozgłośni, zdjęcia super. Na tym koniec. Było sobie dobre radio regionalne. Tak było bo teraz to tuba obecnej władzy. A kroplą która przelała tę czarę było oszustwo w kwestii nieprzyznania nagrody filmowi kler. że nie wspomnę o red. Jaconiu któremu nie pozwolono wyemitować auducji o Grzegorzu Miecugowie. Redaktorzy tendencyjnie prowadzący rozmowy. Jednym zdaniem było dobre radio....

    • 0 0

  • radio gdanskie

    bardzo ciekawy tekst, warto wspominać historię ale tą prawdziwą a nie zmienianą dla celów politycznych. może by opisać ważne wydarzenie z 1937 roku , roku w którym w Gdańsku zaprezentowano publiczne pokazy telewizji .

    • 1 0

  • Hmm (4)

    Daniluk, takie trochę nie polskie nazwisko.
    To ten sam Daniluk co się niezdrowo fascynuje SS i niemiecką historią Gdańska, które przez ponad 700 lat należało do Polaków?

    • 5 35

    • Pisz ze zrozumieniem. "Historia" nie może "należeć" do Gdańska :) (3)

      Poza tym Gdańsk przez 700 lat nie "należał: do Polski, choćby dlatego, że z nią ł walczył - Batory nigdy go nie zdobył, inni królowie Polscy widzieli w nim głównie wroga (słusznie i niesłusznie). Mało kto tu mówił po polsku, a same myślenie w kategoriach narodowych to też pomysł raczej nowy mając na uwadze te 700 lat,

      • 9 5

      • Co Ty opowiadasz? (2)

        Piszesz o wyrwanym z historii Batorym i o wrogim traktowaniu Gdańska przez polskich króli, co nigdy przecież nie miało miejsca, poza być może czasami władzy sprawowanej w Koronie przez Stefana Batorego. Gdańsk przez te 700 lat czuł się przynależny do Korony Polskiej, swój własny dobrobyt i przywileje wypracował przez wieki właśnie dzięki wierności Koronie. Dla przykładu zawsze był przeciwny narzuconej jarzmem władzy krzyżackiej w mieście (były trzy powstania krwawo stłumione przez Krzyżaków), w wojnie 13-letniej opowiedział się przeciwko Krzyżakom po stronie Korony i Kazimierza Jagielończyka, tak jak we wcześniejszych czasach po stronie Jagiełły podczas Bitwy pod Grunwaldem i późniejszym oblężeniu Malborka, jednak wcześniej Jagiełło wypiął się na Gdańsk, co Krzyżacy krwawo odpłacili samemu miastu, natomiast po sukcesie wojny 13-letniej i pokoju w Toruniu w 1466 roku Kazimierz Jagiellończyk triumfalnie wjechał do miasta nadając mu w dowód tej wierności szereg przywilejów, jakich nie miał nawet królewski Kraków, w tym własną królewską koronę do herbu miasta, co oglądamy do dzisiaj. Za czasów późniejszych Jana Kazimierza i potopu szwedzkiego był wyspą w zalewie szwedzkim w kraju, dzielnie broniącą się przed Szwedami (podobnie jak Zamość), był miastem pozostającym wiernym królowi polskiemu, co powinno stanowić identyczny kult i aspekt heroiczny, i mityczny, jak obrona Częstochowy, tyle że w Gdańsku nie było sanktuarium, dlatego mitologię całą przejęła Częstochowa. To Gdańska flotylla rozbiła w pył na morzu szwedzką blokadę portu w tym czasie. Jan Kazimierz, po przegonieniu Szwedów nadał kolejne przywileje miastu i używał w stosunku do niego nazwy "perły w Koronie Rzeczypospolitej". Gdańsk płacił duże podatki do budżetu Korony dzięki spławianiu Wisłą do Gdańska zboża, drewna, surowców i wyrobów z całej Polski, na tym sam też się niesamowicie bogacił. Wszędzie w mieście można spotkać w różnych miejscach miasta, jak i przebiegu dziejów Gdańska, heraldykę miejską kutą na bramach, kamienicach, pomnikach czy fontannach, która ukazuje swoją przynależność miasta do Rzeczypospolitej (Godło Rzeczypospolitej), czego najlepszym i chyba najpiękniejszym przykładem są kute w kamieniu herby Prus Królewskich, Rzeczypospolitej i Gdańska w Bramie Wyżynnej, głównej wjazdowej bramie do miasta, gdzie właśnie herby Prus Królewskich i Gdańska kłaniają się najważniejszemu herbowi Korony Polskiej. Jeśli piszesz o czasach Batorego, to nie tylko w Gdańsku mówiono w innych językach, sam król pochodzący z Węgier ni to w ząb rozumiał i mówił po polsku, do tego nie był kandydatem miasta w wyborach selekcyjnych do tronu, bo miasto miało innego, swojego kandydata do Korony, natomiast jak już stał się królem, to zamierzał Gdańsk pozbawić wszelkich nadanych mu wcześniej przywilejów i zwyczajnie dobrać się do jego bogactwa, wypracowanego przez wieki wcześniej. Nic dziwnego, że rajcy miejscy podjęli taką, a nie inną decyzję, że będą bronić swoich praw i w imię słuszności i dla zachowanie dóbr poczynionych w imię wierności nawet samej Koronie, a nie samemu królowi to podejmowali, i tak pojmowali - świetnie o tym pisze chociażby Pan Januszajtis w swojej książce "Z uśmiechem przez Gdańsk". Mi osobiście nasuwają się czasy współczesne i obecna opcja polityczna u władzy, której Gdańsk i Pomorze nie udzieliło i raczej nie udzieli poparcia w wyborach, w imię praw i wierności dobra tego kraju, a nie samej władzy - przebitka identyczna można powiedzieć. Władza obecna za to lubi się odgrywać na Pomorzu i Gdańsku, przykładowo zamrożone środki, które były zabezpieczone już w budżecie zostawionym przez poprzedników, na budowę Trasy Kaszubskiej, kwestia dofinansowania mostu w Sobieszewie i jeszcze parę innych kwestii by się znalazło, natomiast do wszelkich bogactw tej ziemii (kapitału) i wpływów (np. łączenie Lotosu z Orlenem) chętnie się dobiera. Inne czasy, ale intencje króla/władzy analogiczne.
        Jeśli piszesz, że w Gdańsku mało kto mówił po polsku, to się w dużym stopniu zgadza, jednak trzeba mieć świadomość, że w całej ówczesnej Polsce było wiele miast, gdzie mówiono w różnych językach i nie wszędzie po polsku – I Rzeczypospolita była wielokulturowa. Poza tym z czego to w przypadku samego Gdańska wynikało warto by zadać pytanie? Wynikało to z kultury po krzyżackiej w mieście i nieudolności polskiego króla Zygmunta Starego, który w sytuacji hołdu pruskiego w 1525 roku zamiast wchłonąć wszystkie ziemie do Korony, ustanowić administrację królewską na tych terenach i ustanowić urzędowy język polski i łacinę, zlikwidować przywileje arystokracji pruskiej i jej status na tych ziemiach podzielił Prusy na Książece, zachowując tam status quo do niedawna braci zakonnej, która stała się nagle świecka oraz ich majątki i wpływy, i na Królewskie, gdzie w pewnym zakresie w taki sposób to zmienił. Zygmunt Stary słuchał się niestety Watykanu i był bardzo wyrozumiały dla niedawnego jeszcze, śmiertelnego wroga Korony, tworząc z niego raptem wasala, a który później przy jej upadku stał się zaborcą tejże Korony. Gdyby król zrobił wtedy co trzeba, dziś być może nie byłoby żadnego Kaliningradu, a też wcześniejszych Prus Wschodnich, tylko byłby Królewiec i od wieków wszędzie tam mówiono by po polsku. Właśnie te Prusy miały pretensje do Gdańska za to, że nie chciało się angażować w późniejszej historii w postanowienia stanów pruskich, gdyż miasto było wierne Koronie, a nie ich wichrzycielowi. Do tego nawet podczas późniejszego, pierwszego rozbioru Polski Gdańsk się przeciwstawił zaborowi i stanowił podobnie jak podczas potopu szwedzkiego wyspę wierną Rzeczypospolitej na terenach już wokół pruskich (swego czasu był na łamach portalu ciekawy artykuł na ten temat). Natomiast podczas kolejnego, II rozbioru stanął ponownie zbrojnie przeciwko Prusom i zbrojnie miasto zostało zajęte. Co ciekawe, wszystko to działo się w sytuacji, kiedy w Gdańsku mówiono głównie w języku niemieckim i flamandzkim oraz posługiwano się łaciną. Ci podobno niemieckojęzyczni mieszczanie czuli się obywatelami Korony, a nie Księstw niemieckich, czy Prus. Wszędzie to udowadniali kutymi w kamieniu herbami Korony i nawiązywaniami do przynależności do Korony. Dodatkowo można powiedzieć znowu przetwarzając tamte czasy na grunt współczesny, że Gdańsk od czasu powrotu do Korony po 1466 roku był taką UE w pigułce, przyciągając swoimi możliwościami bogacenia się i rozwoju wiele znamienitych rodów z całej Europy do miasta, przywilejami gwarantującymi dużą autonomię, a jednocześnie wiążącymi miasto silnie z Koroną. Nie powinno więc dziwić to, że w mieście mówiono w wielu językach, zupełnie jak dzisiaj, gdzie w atrakcyjnym turystycznie i egzystencjalnie, europejskim mieście słychać na ulicy różne języki Świata.
        Jeśli piszemy o zmianie mentalności i narodowości miasta to mówimy o wieku XIX, reformach szkolnych i administracyjnych Bismarcka, ograniczeniach w osiedlaniu się w mieście, mówieniu po polsku, w edukacji i prawach własnych, itd. (można powiedzieć, że Bismarck wykonał doskonałą robotę, której nie wykonał dużo wcześniej Zygmunt Stary), czyli powolnej utracie świadomości polskiej mieszkańców tego miasta, a wszystko to spowodowane i możliwe było wyłącznie rozbiorami i niebytem polskiego Państwa przez 123 lata. Tutaj następuje germanizacja miasta, następują zmiany pokoleniowe i wszystko to, co niektórym dzisiaj się kojarzy, kiedy myślą i mówią o Gdańsku: jako byłym niemieckim mieście…

        • 3 3

        • (1)

          Masz sporo wolnego czasu, by pisać. Ja nie mam go na tyle, by przeczytać...

          • 2 2

          • Nie potrzeba wiele czasu...

            by napisać na kompie komentarz dwiema rękoma na klawiaturze, natomiast wiele osób, tak jak Ty, nie czyta w ogóle dłuższych tekstów niż 3 linijki, bo to wymaga zbyt wiele wysiłku i skupienia, a dodatkowo trzeba by wymagać jeszcze zrozumienia tego, co się czyta, co jest już dosyć skomplikowane dla współczesnego pokolenia. Wystarczy spojrzeć na statystyki ile osób czyta obecnie książki i staje się jasne, że czytanie może sprawiać ból.

            • 1 1

  • (8)

    Po kiego wuja jaracie się uruchomieniem niemieckiego radia w niemieckim mieście ?

    • 12 64

    • A co my jesteśmy winni temu, że miasto ma tak bogatą i różnorodną historię? (6)

      • 31 3

      • (5)

        ciekawe, czy twoja stara też ma "bogatą i różnorodną historię" i chętnie wracacie do przeszłości...

        • 2 20

        • Mam młodą:) (2)

          • 6 0

          • (1)

            wiem, my też ją mamy gdy idziesz do roboty

            • 3 3

            • Problem w tym, że ona takich jak ty nazywa rodzimymi odpowiednikami amerykańskiego bejsbola.

              A takich spuszcza się w kloace dziejów i nie tylko.

              • 0 1

        • idź bolszewiku schowaj się do swojej nory, banda dzikusów (1)

          • 9 4

          • nie popieram PISu więc nie jestem bolszewikiem, chyba, że pisząc o bolszewikach masz na myśli nowych mieszkańców Gdańska, których na czołgach przywiozła Armia Czerwona - to też nie, nie mieszkam tam

            • 0 10

    • wspominamy jak nie było pisowskie...

      Nikt nie chce "katolickiego jadu w twoim domu"

      • 10 8

  • Szkoda, że Danzig trafił w ręce Polski. (6)

    • 24 30

    • Doprecyzuj. Trafił w ręce Polaków zza Buga. (4)

      • 8 7

      • z własnej woli zostawili tam swoje majątki? z własnej woli trafili do Wrocławia i Gdańska? (3)

        teraz PIS jedną ustawą może zrobić przymusowe przesiedlanie i nikt palcem nie ruszy

        • 3 4

        • Majątki? (2)

          Większość to folwarczna biedota!

          • 5 5

          • folwarczna biedota? (1)

            Cała Akademia Medyczna, Uniwersytet, Politechnika i wiele innych instytucji obsadzonych po wojnie przez wilnian to wg. ciebie folwarczna biedota?

            • 3 1

            • Zrozumiałeś, co napisałem?

              • 0 1

    • Mackey... szkoda?

      Szwaby sami tego chcieli. Od 1918 roku dzieki obydwu wojnom ktore sami sprowokowali i rozpoczeli to stracili 45% swojego (czesciowo) obszaru. Mysleli ze sa nadludzmi. Niech dalej sobie tak mysla.

      • 0 0

  • (1)

    Bardzo ciekawy artykuł, doskonale przy tym udokumentowany materiałem ikonograficznym. Autor - dr Daniluk - jak zwykle zresztą - doskonale się spisał i dzięki Niemu możemy poszerzyć naszą wiedzę o Gdańsku. Jak dla mnie rewelacja :)

    • 18 3

    • Daniluk, nie przeginaj,

      proszę...

      • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Jak nazywa się najsłynniejszy, produkowany w Gdańsku alkohol?

 

Najczęściej czytane