• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zanim przybył komisarz. Historia z czasów Wolnego Miasta Gdańska

Tomasz Kot
17 lutego 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Od lewej (postacie oznaczone krzyżykami): Sir Reginald Tower, pełnomocnik Głównych Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzyszonych, późniejszy Wysoki Komisarz Ligi Narodów w Gdańsku oraz generał Richard Haking, głównodowodzący wojskami alianckimi. Od lewej (postacie oznaczone krzyżykami): Sir Reginald Tower, pełnomocnik Głównych Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzyszonych, późniejszy Wysoki Komisarz Ligi Narodów w Gdańsku oraz generał Richard Haking, głównodowodzący wojskami alianckimi.

15 listopada przypada rocznica powstania Wolnego Miasta Gdańska i co się z tym łączy - ustanowienia polskiego przedstawicielstwa w mieście kulturowo i ludnościowo wówczas niemieckim. Mieście, które przed wiekami wchodziło w skład państwa polskiego i dzięki temu prężnie się rozwijało. Gdy gród nad Motławą stał się częścią Prus, mocno podupadł i stał się wschodnią prowincją niemczyzny, bez większego znaczenia.



Powstanie Wolnego Miasta Gdańska (15 listopada 1920 r.)uruchomiło ciąg zdarzeń, które zapoczątkowały zmiany, których konsekwencje trwają do dziś. Nie byłoby Trójmiasta bez Wolnego Miasta Gdańska, bowiem powstanie Gdyni było odpowiedzią Polski na niemożność wyegzekwowania swoich praw w niemieckim Gdańsku.

Jest wiele powodów, aby przyjrzeć się temu, co działo się w okresie międzywojennym w Gdańsku i po polskiej stronie, a więc na terenie, który nazywamy dziś Trójmiastem. Dzięki temu może lepiej uda nam się poznać miejsce, w którym żyjemy i lepiej zrozumieć historię naszych rodzin.

***


10 stycznia 1920 r. w życie weszły postanowienia traktatu wersalskiego kończącego I wojnę światową. W tym dniu Gdańsk przestał należeć do Rzeszy Niemieckiej, a kontrola nad tym obszarem przechodziła na mocarstwa zachodnie. W niedzielę 8 lutego 1920 r. do miasta przybył Komisarz Generalny Rzeczpospolitej Polskiej Maciej Biesiadecki (1864-1935). 11 lutego stanowisko Wysokiego Komisarza Ligi Narodów w mieście nad Motławą objął sir Reginald Tower (1860-1939). 15 listopada 1920 r. formalnie powstało Wolne Miasto Gdańsk.

Pierwsza strona tej części Traktatu Wersalskiego, która dotyczy Wolnego Miasta Gdańska. Ten konkretny fragment opisuje przebieg granicy Wolnego Miasta z Polską. Pierwsza strona tej części Traktatu Wersalskiego, która dotyczy Wolnego Miasta Gdańska. Ten konkretny fragment opisuje przebieg granicy Wolnego Miasta z Polską.
Komisarz Generalny był przedstawicielem polskiego rządu w Gdańsku, reprezentującym polskie interesy i wykonującym uprawnienia Polski wobec Wolnego Miasta wynikające z Traktatu Wersalskiego i umów polsko-gdańskich. Stanowisko Komisarza Generalnego dla reprezentanta polskich interesów w Gdańsku stanowiło nawiązanie do czasów I Rzeczypospolitej, kiedy to król Stanisław August Poniatowski utrzymywał swojego rezydenta nad Motławą. Zanim jednak w mieście pojawił się komisarz, polskie interesy w Gdańsku reprezentowała półoficjalnie Delegacja Rządu Polskiego. Delegacja rezydowała w hotelu "Danziger Hof" przy Dominikswall 6 (obecnie ul. Wały Jagiellońskie). Dziś w tym miejscu stoi budynek "Lotu".

Polish deputation

Po I wojnie światowej, w odrodzonym państwie polskim, które wciąż toczyło na różnych frontach walki o swoje granice, brakowało niemal wszystkiego. Rząd polski zwrócił się do Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch o dostarczanie żywności, której w kraju dramatycznie brakowało. Państwa te zgodziły się na przyznanie Polsce pomocy żywnościowej. Amerykanie udzielili kredytu na zakup żywności, przeważnie mąki i produktów tłuszczowych.

Transport produktów przechodził przez Gdańsk, wówczas jedyny port dostępny dla państwa polskiego, w ograniczonym zresztą zakresie. Niemcy zobowiązane były zapewnić transport do Polski jedynie towarów mających charakter "ratunkowy". Na dostawy zakupionej żywności rząd polski podpisał umowę z Amerykańską Administracją Pomocy (ARA), która powstała 24 lutego 1919 r.

Prawidłowe wykonanie umowy nadzorować mogły tylko te państwa, z którymi Rzesza Niemiecka podpisała zawieszenie broni. Rzeczpospolita nie mogła założyć w Gdańsku własnej ekspozytury. Placówka taka mogła natomiast powstać w ramach struktur ARA.

11 stycznia 1919 r. utworzona została Generalna Delegatura Ministerstwa Aprowizacji. Na jej czele stanął Mieczysław Jałowiecki (1876-1962), ziemianin i dyplomata. Członkowie delegacji przed przybyciem do Gdańska musieli podpisać zobowiązanie, że nie będą działać w sferze polityki.

Zanim w Gdańsku pojawił się komisarz, polskie interesy w mieście reprezentowała półoficjalnie Delegacja Rządu Polskiego. Delegacja rezydowała w hotelu "Danziger Hof" przy Dominikswall 6 (obecnie ul. Wały Jagiellońskie). Zanim w Gdańsku pojawił się komisarz, polskie interesy w mieście reprezentowała półoficjalnie Delegacja Rządu Polskiego. Delegacja rezydowała w hotelu "Danziger Hof" przy Dominikswall 6 (obecnie ul. Wały Jagiellońskie).
Od samego początku delegacja była jednak "zakonspirowaną" reprezentacją Polski. 28 stycznia, jeszcze przed wyjazdem, premier Ignacy Paderewski (1860-1941) przyznał Jałowieckiemu szersze kompetencje, mianując go Delegatem Rządu Polskiego w Gdańsku. "Konspiracja" była na tyle daleko posunięta, że w początkowym okresie członkowie delegacji w kontaktach oficjalnych posługiwali się jedynie językiem angielskim, także między sobą.

Polacy w towarzystwie Amerykanów pojawili się w grodzie nad Motławą 30 stycznia 1919 r., a następnego dnia rozpoczęli działalność. Polskie przedstawicielstwo zatrudniało po paru tygodniach 150 pracowników. Delegacja szybko stała się nieoficjalnym przedstawicielstwem rządu polskiego, co po pewnym czasie, choć niechętnie, zaakceptowali gdańscy Niemcy.

Polskie piekło

Delegacja polska pracowała w bardzo trudnych warunkach. Przede wszystkim Polska miała zbyt mały potencjał gospodarczy, by móc dyktować warunki w regionie. Delegacja de facto nie była oficjalnym przedstawicielstwem państwa, które zresztą Niemcy nazywali "państwem sezonowym", oczekując jego rychłego upadku.

Czas, w którym działali Polacy przypadł na okres wojny polsko-bolszewickiej. Niemieckie władze Gdańska nie chciały współpracować z Polakami i konsekwentnie utrudniały działalność delegacji.

Do tego dochodziły konflikty z miejscową Polonią, której przedstawiciele narzekali na panujący w szeregach delegacji nepotyzm, robienie interesów kosztem gdańskich Polaków, a także ignorowanie ich postulatów.

Relacji nie poprawiła wizyta delegacji Polonii gdańskiej w Warszawie. Atmosfera i organizacja pracy w urzędach centralnych zrobiła bardzo złe wrażenie na wychowanych w duchu porządku i punktualności gdańskich Polakach. W dodatku status materialny gdańszczan był znacznie wyższy niż obywateli odradzającego się państwa polskiego (szczególnie na terenach byłego zaboru rosyjskiego), a mieszkańcy miasta nad Motławą posiadali wiele świadczeń socjalnych, których rząd w Warszawie nie był im w stanie zapewnić.

Większość członków polskiej placówki oskarżana była o realizację prywatnych interesów. Wśród wyższych urzędników panowały mocno zażyłe stosunki. Prawie wszyscy wyżsi urzędnicy pochodzili z Litwy. Byli ze sobą spokrewnieni lub pozostawali od dawna w przyjaźni. Przykładem może być spółka "Polbal" powołana do wyładunku i wysyłania transportów żywności do Polski. Prezesami spółki byli Jan Raue i Witold Jasiński, urzędnicy delegacji. W imieniu "Polbalu" Raue podpisał umowę z Jałowieckim jako Generalnym Delegatem oraz szefem jego biura Jasińskim na wykonanie prac przeładunkowych. Współudziałowcami firmy byli ponadto szwagier Jana Rauego i siostra Jałowieckiego. Polscy robotnicy z Gdańska wysuwali zarzuty, że "Polbal" nie zatrudnia Polaków. Nic dziwnego, że spółka była faworyzowana przez władze polskie w Gdańsku.

Granice i wewnętrzny podział Wolnego Miasta Gdańska 1920-39. Granice i wewnętrzny podział Wolnego Miasta Gdańska 1920-39.
Piekło niemieckie

Od końca roku 1918, gdy tylko Niemcy zorientowali się, że nie uda im się zatrzymać Gdańska w granicach Rzeszy, zaczęli wywozić mienie rządowe i wszystko, co przedstawiało większą wartość. Poza Gdańsk wywieziono większość lokomotyw z gdańskich lokomotywowni, zwłaszcza nowych.

Na wagonach usuwano oznaczenia macierzystej stacji "Danzig, zamieniając ją na "Hannower", Stettin", "Magdeburg" i wysyłano do Niemiec. Stacjonujące w porcie gdańskim stare okręty wojenne (w tym kilka pancerników) sprzedano holenderskiej firmie "A. Wijeshenk" z Rotterdamu.

Budowany w stoczni Schichaua nowy, niedokończony jeszcze pancernik przetransportowano do stoczni szczecińskiej. Na początku lipca zamierzano wywieźć z portu pływające dźwigi. Działanie to zostało jednak udaremnione, ponieważ tym razem delegacja polska zdążyła zareagować, powiadamiając stacjonujące w gdańskim porcie amerykańskie kontrtorpedowce.

Sytuacja gospodarcza na terenie Gdańska była zła. Wynikało to po części z wcześniejszej polityki Rzeszy. Jałowiecki w swoich wspomnieniach twierdzi, że " Port gdański należał do upośledzonych portów bałtyckich. Rząd Niemiec z niewiadomych względów trzymał Gdańsk w cieniu. Kosztem Gdańska rozrosły się inne porty bałtyckie, przede wszystkim Szczecin. Nawet Memel (Kłajpeda) był pod względem urządzeń portowych lepiej wyposażony od Gdańska".

Pogłębiała się bieda i bezrobocie. Szalała inflacja. Na mocy traktatu wersalskiego w Gdańsku miano zaprzestać produkcji broni, co pociągnęło za sobą likwidację funkcjonujących w mieście warsztatów artyleryjskich i fabryki karabinów.

Latem 1919 r. bezrobocie w Gdańsku osiągnęło poziom 10 tysięcy pozbawionych pracy (na 213 tysięcy zamieszkałych w Sopocie i Gdańsku). Część robotników wyjeżdżała do Niemiec w poszukiwaniu zatrudnienia. Robotnicy niemieccy pracujący przy przeładunkach jawnie okradali niemal każdy transport polski.

Gdańska niemiecka policja miejska (Bürgerwehr) nie reagowała. Policjanci zresztą niejednokrotnie brali udział w procederze.

Często władze niemieckie nie dotrzymywały umów, nie dostarczając np. na czas pociągów i barek do transportu towarów. Powodowało to, że w porcie na rozładunek czekało czasami nawet kilkanaście statków, co powodowało zwiększenie kosztów ponoszonych przez stronę polską.

Ani Polacy, ani Amerykanie nie mogli bezpośrednio interweniować, ponieważ nie mieli prawa utrzymywania na terenie portu gdańskiego własnej policji. Mimo umów ze stroną niemiecką każdy pociąg z towarem musiał być konwojowany przez polskich strażników. Rzadko zdarzało się, aby podczas przejazdu przez ówczesne terytorium niemieckie obywało się bez strzelaniny.

W przypadku gdy zaniedbywano środki bezpieczeństwa zdarzało się, że wagony kradziono w całości z towarem i sprzedawano w Niemczech. W ten sposób latem 1919 r. już w Nowym Porcie zrabowano cztery wagony smalcu, które sprzedano potem w Berlinie. Niemieckie władze nie tylko tolerowały ten proceder, ale zdarzyło się w październiku 1919 r., że same zakupiły od złodziei wagon mąki z polskiego transportu.

Do tego dochodziły konflikty delegacji z polskim rządem i instytucjami. Rozgoryczony Jałowiecki skarżył się Ministerstwu Kolei, że na każdym kroku spotyka się "z kłamstwem i brakiem poczucia obowiązku ze strony polskich władz kolejowych". Mimo tego chaosu delegacji udało się wypełniać swoje podstawowe działania. W każdym miesiącu działania planu, do naszego kraju docierały produkty o wartości 8,5 miliona dolarów, co zaspokajało połowę zapotrzebowania Polski na żywność.

W miarę upływu czasu coraz pilniejsze stawało się jak najszybsze mianowanie oficjalnego przedstawiciela RP w Gdańsku, który posiadałby podstawy prawne do reprezentowania Polski, a co za tym idzie - podpisania porozumień polsko-gdańskich i normalizacji sytuacji. Mianowanie Macieja Biesiadeckiego Komisarzem Generalnym kończyło niezwykle trudny pierwszy okres działania przedstawicieli Polski nad Motławą. Zaczynało następny, który okazał się nie mniej ciężki.

Korzystałem z: Mieczysław Jałowiecki "Na skraju imperium". Stanisław Mikos "Działalność Komisariatu Generalnego RP w Wolnym Mieście Gdańsku 1920-39".

Opinie (113) 4 zablokowane

  • :( (4)

    Niech amerykanie wznowią dostawy bo jestem głodny :(

    • 44 33

    • Tak ?

      To zjedz jakiegoś bezrobotnego ! Statystyki pójdą w górę !

      • 18 4

    • dowieźli kanapki

      Musisz iśc do Maca na dworzec

      • 4 0

    • glodny (1)

      buuudyn to ty glodny na nowe ,, M .,.

      • 2 2

      • tak kolejne mieszkanie , chce oddać w darze dla Rydzyka ku czci boga któremu on hołduje, może dzięki temu nie mieszkania a miliony popłyną do mojej kieszeni z budżetu państwowego

        • 0 0

  • (5)

    Mieczysław Jałowiecki był strasznym bufonem. Arogancja i wykształcenie mieszały się z prymitywizmem i zwykłym kołtuństwem. Najdziwniejsze i jednocześnie najciekawsze, że jego własne wspomnienia są aż tak szczere. Pomimo, że pisane już z pewnej perspektywy czasu ukazują jego prawdziwe motywy działania wynikające z poglądów, wychowania i poczucia wyższości osoby dobrze urodzonej. Typowy przedstawiciel "kresowej arystokracji". Ocena nepotyzmu we własnym otoczeniu i u innych jest opisana (wbrew intencji piszącego) jak w najlepszych komediach.

    • 56 16

    • moja opinia (2)

      Wtedy z Kongresówki piłsudczycy wysyłali samych kolesiów, gnębiąc tutejszych Polaków.

      • 21 2

      • Taka prwada

        Popieram,nawet reprezentacja Polaków w WMG była rozbita, ciągle trwały próby jej połączenia.

        • 11 0

      • i Kaszubów. Nie mniej niż potem komuniści.

        • 7 1

    • Ale wspomnienia napisał bardzo ciekawe

      czyta się jednym tchem

      • 6 0

    • Księciu Jałowieckiemu, to mógłbyś kibel czyścić

      • 3 4

  • Richard Haking (2)

    Głównodowodzący wojskami alianckimi w Gdańsku. Miał pewne przemilczane zasługi na Polski. Podczas wojny Polsko-Bolszewickiej do Gdańska przypływały dostawy broni. Jednak lewicujący w owym czasie Niemieccy dokerzy w imię solidarności z robotniczą Rosją nie chcieli tej broni wyładowywać. Richard Haking podjął decyzję, że rozładuje broń z pomocą podległych sobie żołnierzy alianckich których niezwłocznie wysłał do portu.

    • 72 1

    • To się nadaje na film dla Netflixa

      Do kina lub na serial już raczej nie, ale film dla Netflixa z tego mógłby powstać, skoro mogli nakręcić "Króla Polki" lub ten film o polowaniu na nazistę w Argentynie.

      • 4 0

    • Streik der Danziger Hafenarbeiter

      Bei diesem Streik ging es den Danzigern darum, nicht in den polnischen Krieg gegen Russland hinein gezogen zu werden.

      • 0 0

  • Okolice Dworca PKP (3)

    Okolice dworaca PKP wyglądały 100 lat temu dużo lepiej jak teraz, szczególnie dawna przychodnia kolejowa.

    • 100 15

    • (2)

      ogólnie piękna architektura Gdańska pełna przepychu , godna portowego wolnego miasta ... nie to co teraz beton i szklarnie na każdym kroku , no ale widać co ludzie kiedyś potrafili i co teraz potrafią mając komputery , internet... niedoścignieni wybitni specjaliści tamtych czasów, ech dzisiejsi nawet do pięt nie dorastają z tymi swoimi Forumami , i innymi sarkofagami

      • 15 5

      • nawet graficiarz wie , że najpierw kartka potem ściana

        • 4 0

      • prawda - i tu wychodzi co kto tak naprawdę potrafi - kiedyś projektowanie i architektura to był kunszt dziś chałturnicy z biur projektowych potrafią stawiać ... szklarnie , nie znam prostszej konstrukcji niż aktualnie powielane ... a beton mimo wszystko daje takie możliwości... no ale to trzeba być twórcą a nie odtwórcą

        • 1 0

  • ciekawy artykuł (1)

    Mamy jeszcze tak mało wiedzy o tamtych czasach .Dziękuję i czekam na jeszcze..

    • 76 3

    • Popieram.

      Czy historia sie nie powtarza, tylko teraz to nazywa sie unia i tez blokują co im ekonomicznie zagraża .
      Dziękuje, super artykuł .

      • 16 13

  • (5)

    Dobry tekst i niezwykle prawdziwy albowiem panuje pośród wielu gdańszczan pewnego rodzaju ułuda, że Gdańsk w czasach pruskich był krainą mlekiem i miodem płynącą. Juz po 1 rozbiorze na specjalnych warunkach zdecydowanie za wiedzą i poparciem władz pruskich objawił się jako "biznesmen" niejaki Broschke, któren wcześniej ledwie wiązał koniec z końcem ale ponieważ był lojalny wobec nowej władzy, wbił nóż w plecy dotychczasowej elicie gdańskiej. Takich typów pojawiało się w mieście coraz więcej, zaś z kolei część dotychczasowych światłych mieszkańców stąd wybywała jak choćby rodzina Schopenhauerów. W praktyce do lat 40-tych XIX wieku, to miasto było jednym wielkim smrodem, zgnilizną i ubóstwem. Nieco poprawiło się ustanawiając Prowincję Westpreussen a Gdańsk tej prowincji stolicą. Oczywiście zmieniły się też struktury ludności, skoro wojska było w owym czasie ok. 28 tysięcy, wobec niewiele ponad 120 tys. wszystkich mieszkańców. Miasto było zatem strukturalnie powiązane z wojskiem i z typową prusko-wojskową butą prowadzone. Rozbiórka wałów szła opornie, gdyż władza wojskowa nie specjalnie chętnie chciał brać udział w rozwoju miasta. Nadto, podczas rozbiórki najważniejszej strony umocnień a więc wałów zachodnich w latach 1895-1897 nader chętnie brała udział w procederze "przekrętów" związanych z nowo odzyskanymi terenami pod zabudowę. Okręty wojenne budowane w dawnych Zakładach Budowy Korwet a następnie przemienionych na Stocznię Cesarską, szły w budowie opornie i z przeciętną wydajnością. Mimo wielu próśb Ferdynanda Schichaua przedsiębiorcy elbląskiego, dopiero po czasie dano mu kawałek terenu do założenia stoczni. Oczywiście Schichau podjął wyzwanie lecz też z rzadka budował statki cywilne a gro produkcji było na potrzeby wielkomocarstwowych ambicji Wilhelma II. Zakończenie I wojny światowej i uznanie Gdańska za strefę zdemilitaryzowaną z zakazem produkcji wojennej, stanowiło spory problem wobec i tak nie za wielkiego bogactwa miasta. Doszły do tego wyjątkowa antypolskość, wrogie nastawienie do postanowień Traktatu Wersalskiego i wpajanie w szkołach krzyżackiego pochodzenia miasta, tym bardziej że tu akurat nie rozmijano się z prawdą. Ogólnie rzecz biorąc Wolne Miasto Gdańsk było tworem wyjątkowo chorym, złym, zdegenerowanym i bardzo podatnym na wszelakie pokusy jak i łykające wszelką propagandę aby była tylko antyposlka i antywersalska. Stąd też tak wielkie poparcie dla NSDAP w mieście. Sytuacji nie poprawiały też władze polskie, zupełnie podchodzące do miast jak do gwałtu na jeżu.
    Rada Portu z władzami w połowie gdańskimi w połowie polskimi często nie potrafiła załatwić spornych spraw, bardziej ścierały się sprawy poglądowe niźli interes miasta i portu. Kolej była w rękach PKP ale na terenie WMG, załogi w większości były niemieckie, jakby zupełnie na odwrót czasów pruskich kiedy to zdecydowanie dominowały polskie drużyny kolejowe.
    Bardziej tu dominował wywiad "dwójki" niż prawdziwy biznes z Polski.
    Trudno też się tu dziwić że kiedy Hitler do władzy doszedł, sporo gdańszczan w końcu uwierzyło w swoją szczęśliwą gwiazdę, niezależnie jakbyśmy na to nie patrzyli.

    • 110 8

    • Czytać czytać (1)

      A potem drapać naklejki WMG ze zderzaków "gdańszczanie" z Barczewa.

      • 29 5

      • ciebie chyba przywieżli zza bóga lub mazur

        bo moja babcia mówi po niemiecku a my jesteśmy obywatelami Gdańska - WMG . a wstyd to wozić naklejke Polski Walczącej po Gdańsku bo Gdańszczanie pamiętają co robili Rosjanie i Polacy w 1945 - palili, mordowali i gwałcili mieszkańców .

        • 2 10

    • gdańskie ciubaryki nie panimają takich niuansów

      • 2 0

    • krzyżackiego pochodzenia miasta?

      Tym bardziej że tu akurat nie rozmijano się z prawdą? Bzdura. Gdańsk nie został zbudowany przez Krzyżaków, tylko okupowany.

      • 5 0

    • Poczytaj Brunona Zwarre, np jak pojechał na kolonie do Galicji.I jaki zobaczył tam kraj "mlekiem o miodem" płynący. Byl tym kompletnie załamany i wstrząśnięty - tym obszarem biedy i nedzy. Tak, ze sobie panie z IPN możesz pisać porównania Gdanska , nie z zagłębiem Ruhr-y, a z kongresowka. Ludzie stamtad przyjezdzali na Pomorze pracowac za miske wody i kromke chleba. Bo i tak bylo lepiej niz w "mlekiem i miodem " plynacej Polsce. To , co piszesz , to taka sama prawda jak to , "spie**zaj dziadu" Kaczynski byl wybitnym prezydentem.
      Zapisze sie tylko w historii , jako sprawca smierci ponad stu ludzi.A po drugie, dlaczego nikt nie pisze, ze Gdansk byl przed wojna czescia Polski. Nalezal do obszaru celnego Polski.

      • 1 5

  • nihil novi (4)

    I tak w zasadzie trwa ten system arogancko-kolesiowski po dziś dzień :(

    • 78 13

    • (3)

      I tak będzie skoro ludzie raz głosują na PiS raz na PO czasami psl lub sld a to wszystko lewica jest.
      W wyborach w tym roku głosujmy na prawicę aby wreszcie się coś poprawiło w tym kraju.

      • 6 14

      • wiara czyni cuda

        Ty jeszcze wierzysz że po jakichkolwiek wyborach cokolwiek się zmieni???

        • 9 2

      • a kto to jest ta prawica? konkretnie proszę podać

        • 8 1

      • Czyli na Ruch Narodowy?

        PIS to prawica mentalna (światopoglądowa) i skrajna lewica gospodarcza.

        • 4 0

  • skąd ten litewski nepotyzm w Gdansku

    ano okazuje sie że już tu taka tradycja

    • 58 2

  • Lubię Pańskie artykuły. (7)

    Ale jak można pisać, że nie byłoby trójmiasta, bez Wolnego Miasta.
    Co za bzdura, przecież trójmiasto to taki wyrób czekoladopodobny z lat 70-tych.
    Jestem Gdańszczaninem i mogę na ten temat coś powiedzieć.

    • 43 24

    • Trójmiasto z dużej litery??? A to jakieś nowe miasto, czy cóś.... (6)

      • 6 10

      • (5)

        Nazwa własna.

        • 8 6

        • To nie jest żadna nazwa własna.

          • 2 7

        • (3)

          Dokładnie to, nazwa własna zmyślona.

          • 5 1

          • (2)

            Tak samo jak Wybrzeże. Był odgórne polecenie komunistycznych władz by nie używać historycznych nazw jak Kaszuby i Pomorze.

            • 3 4

            • do szkoły

              Kłamstwo,lub jak wolisz minięcie się z prawda np . JW( taki skrót) przy ulicy Łąkowej w Gdańsku nosił nazwę 13. Kaszubski Pułk jednostka koszarowała od 1945 r. i nosiła tę nazwę od początku.Sztandar ufundowany był przez ludność Ziemi Bytowskiej.

              • 2 0

            • 16 Kaszubska Dywzja Pancerna

              cała dywizja miała w nazwie Kaszubska nie mówiąc o całym szeregu pułków i dywizji pomorskich w tym legendarna 6 Pomorska Dywizja Powietrzno-Desantowa

              • 1 0

  • Taki był Wolny jak Niemiecki nacisk na zniemczanie języka i panowania. (4)

    Nie tęsknię!!!

    • 58 32

    • (1)

      łał , jak na swój wiek wspaniała obsługa komputera staruszku , "Nie tęsknię!!!" to prawie jak Niezłomni i Przeklęci "pamiętają"

      • 7 10

      • łał. Do poprawnego ortograficznie i gramatycznie. Jak masz coś do napisania do zdanie, zacznij od dużej litery.

        Tęsknota to tylko do rozumu którego ci brak. Pod każdym wpisem wypada się podpisać. Skoro o wypadaniu to nie o wypadaniu włosów.

        • 5 1

    • FSD (1)

      A ja chcialbym. Prawnie Gdansk jest dalej FSD- WMG. Niemcy podpisali kapitulacje i oddali swoje tereny. Gdansk byl tez pod okupacja i po upadku Niemiec prawnie odzyskal wolnosc. Dzis jest jak widac pod okupacja Polski.Tak wyglada sytuacja prawna. Nikt nie odwolal decyzji o FSD-WMG

      • 1 5

      • wypad rewizjonisto do frau merkel!

        • 2 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Promocja i dyskusja nad książką o historii 318. Dywizjonu Myśliwsko - Rozpoznawczego "Gdańskiego"

spotkanie

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie znajdował się pierwszy stadion kolebki żółto-niebieskich?

 

Najczęściej czytane