• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wiele twarzy Szamana Morskiego

Michał Lipka
18 września 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Kapitan Eustazy Borkowski, czyli Szaman Morski. Kapitan Eustazy Borkowski, czyli Szaman Morski.

Obok Mamerta Stankiewicza był jednym z najbarwniejszych i najbardziej znanych kapitanów żeglugi wielkiej 20-lecia międzywojennego. Jego postać i liczne anegdoty z nim związane przedstawił Karol Borchardt w swej książce "Szaman Morski". Jednak kapitan Eustazy Borkowski miał dwa oblicza i tyle samo sympatyków, co krytyków.



Na początku trzeba zaznaczyć, że w życiu Eustazego Borkowskiego sporo jest białych plam i nie do końca wyjaśnionych historii. Nawet data urodzenia jest niepewna: jedne źródła podają, że przyszły Szaman Morski przyszedł na świat 12 marca 1887 r., a inne, że było to 22 marca 1886 r. Zgadza się tylko miejsce: Warszawa.

Wiemy na pewno, że nie ukończył gimnazjum, gdyż chciał zobaczyć morze, które wywarło na nim ogromne wrażenie. Po raz pierwszy zaokrętował się w 1901 roku i początkowo pływał jako chłopiec okrętowy. Po kilku latach przyjęty został do szkoły morskiej w Rydze, gdzie uczył się przez 2 lata. Po zdobyciu patentu oficerskiego pływał na różnych statkach floty rosyjskiej.

W niektórych materiałach możemy natrafić na informację, iż w 1912 roku Borkowski odebrał potwierdzenie swych kwalifikacji kapitana żeglugi wielkiej. Na jakiej podstawie? Tego nie wiemy. Tak samo brak jest informacji co Borkowski robił podczas I wojny światowej.

Pierwsze, już w miarę wiarygodne fakty, bo potwierdzone we wspomnieniach Borkowskiego, dotyczą okresu powojennego. Przez 10 lat przebywał we Francji, gdzie pracował jako... taksówkarz. Do kraju zdecydował się wrócić w 1929 roku.

Transatlantyk Batory, ostatnia jednostka pod polską banderą dowodzona przez Eustazego Borkowskiego. Transatlantyk Batory, ostatnia jednostka pod polską banderą dowodzona przez Eustazego Borkowskiego.
Ale tu kolejna zagadka: po powrocie, 15 października 1929 r., Borkowski uzyskał potwierdzenie swych kapitańskich kwalifikacji i niebawem objął stanowisko dowódcy na statku "Premier". Zastanawiające jest to, że po przeszło 10-letnim rozbracie z morzem, praktycznie od razu objął tak wysokie stanowisko. Kulisy tej decyzji po dziś dzień nie są do końca znane.

Ciekawostką jest też to, że Eustazy Borkowski wraz z żoną zamieszkali w Brzeźnie, czyli w Wolnym Mieście Gdańsku, gdzie mieszkali praktycznie aż do wybuchu II wojny światowej.

Prawdziwa kariera dla Borkowskiego zaczęła się jednak w 1931 r., kiedy objął stanowisko kapitana na transatlantyku "Kościuszko", należącym do armatora Gdynia America Line.

To tu po raz pierwszy ukazał się jego talent do oczarowywania pasażerów, dzięki któremu z czasem uzyskał przydomek "Szamana Morskiego". Czemu go zawdzięczał? Doskonałemu wyczuciu chwili i umiejętnościom aktorskim, Borkowski potrafił zwykłym, codziennym wydarzeniom, nadać nimb niezwykłości i wyjątkowości. Jak nikt inny potrafił oczarować pasażerów, którzy przez całą podróż pozostawali pod jego wpływem, a po jej zakończeniu słali do dyrekcji GAL-u listy chwalące tego "niezwykłego kapitana, dzięki któremu przetrwali tak niebezpieczną podróż".

W oczarowywaniu pasażerów niewątpliwie pomocna była znajomość przez kapitana kilku języków, co pozwalało mu na swobodną konwersację z większością pasażerów.

Dzięki Borchardtowi możemy się dowiedzieć o słynnych kapitańskich "poprawkach kursu o pół stopnia", które "wyliczał" jedynie poprzez odpowiednie ułożenie dłoni na tle nocnego nieba. Na zaproszonych na mostek zwykłych pasażerach wywoływało to duże wrażenie, na sternikach i oficerach wachtowych już niekoniecznie.

Do historii przeszły również słynne przemówienia kapitana podczas różnych wydarzeń na statku, które często przyprawiały przedstawicieli armatora o siwe włosy.

Kapitan Karol Borchardt służył pod Eustazym Borkowskim, a potem opisał jego historię w książce Szaman Morski. Kapitan Karol Borchardt służył pod Eustazym Borkowskim, a potem opisał jego historię w książce Szaman Morski.
O ile pasażerowie byli zachwyceni kapitanem, o tyle załoga często zastanawiała się nad prawdziwymi kwalifikacjami swego dowódcy, który często wykonywanie manewrów pozostawiał swym oficerom. Tym bardziej, że Borkowski był jedynym z kapitanów GAL-u, który nie posiadał uprawnień do samodzielnego manewrowania w porcie, przez co skazany był zawsze na pomoc pilotów.

Kolejną ciemną kartą w historii kapitana był jego dość swobodny stosunek do alkoholu - mówiąc wprost Borkowski pił, i to w sporych ilościach. Czy miało to wpływ na wykonywanie przez niego obowiązków, na jego słynne "czary"? Jednoznacznej odpowiedzi brak...

W kolejnych latach kapitan Borkowski dowodził m. in. "Pułaskim" oraz przejściowo, podczas choroby kapitana Mamerta Stankiewicza - "Piłsudskim". To właśnie na tym statku załoga nie wytrzymała jego zachowania. Jako pierwszy czarowania pasażerów i publicznego poddawania w wątpliwość kwalifikacji oficerów nie zdzierżył starszy oficer, który poprosił o przeniesienie. W ślad za nim podążyło jeszcze dwóch oficerów, w tym Karol Olgierd Borchardt.

Gdy kapitan Stankiewicz powrócił na pokład swojego statku zarzucił Borkowskiemu, że prawie całkowicie rozbił organizację służby okrętowej, doprowadzając do opuszczenia pokładu przez wykwalifikowaną kadrę oficerską.

Kulminacją kariery morskiej kapitana Borkowskiego było wyznaczenie go w 1936 roku na dowódcę nowego transatlantyka "Batory". Dowodził nim aż do wybuchu II wojny światowej.

Wybuch wojny zastał go podczas rejsu do Nowego Jorku, do którego przybył 5 września, choć armator wydał mu inne polecenia. Tam Borkowski dał się całkowicie ponieść swojej fantazji, opowiadając niestworzone historie dotyczące jego koncepcji przedostania się "Batorym" z powrotem do Polski. U wszystkich obeznanych z sytuacją, lektura jego wywiadów w prasie jeżyła włos na głowie. Poglądy wyrażane przez kapitana świadczyły albo o całkowitej ignorancji, albo też o szaleństwie.

W jednym z wywiadów Borkowski miał powiedzieć, że "Batory" ma transportować odtąd uzbrojenie, w tym materiały wybuchowe. Gdy dowiedziała się o tym załoga, która dodatkowo nie otrzymała na czas wynagrodzenia, doszło do otwartego buntu. Ponieważ także armator miał już dość zachowania kapitana i przymykania oczu na jego wyskoki, zapadła decyzja o odwołaniu go ze stanowiska i zwolnienia go z pracy w GAL-u.

Kapitan Mamert Stankiewicz był niezwykle krytyczny wobec Eustazego Borkowskiego. Kapitan Mamert Stankiewicz był niezwykle krytyczny wobec Eustazego Borkowskiego.
Borkowski nie mógł początkowo w to uwierzyć - pisał listy i do dyrekcji GAL i do jego przedstawicieli, ale nic nie wskórał.

22 września 1939 roku kapitan Borkowski opuścił pokład "Batorego". Nigdy już nie powrócił pod polską banderę, choć pływał podczas wojny na statkach amerykańskich.

Eustazy Borkowski zmarł 16 maja 1960 r. i został pochowany w miejscowości Hanower, w stanie Nowy Jork.

Można zadać pytanie: kim tak naprawdę był kapitan Borkowski? Szamanem Morskim, wspaniałym zaklinaczem fal, który potrafił suchą nogą przeprowadzić pasażerów przez zalewany przez fale pokład? Doskonałym aktorem? Dobrym kapitanem, na którego koncie możemy zapisać m. in. uratowanie niemieckich rozbitków z tonącego trawlera? Czy też alkoholikiem, megalomanem przekonanym o swej nieomylności i wyjątkowości oraz miernym dowódcą, który tylko dzięki swym oficerom nie spowodował żadnej poważniejszej katastrofy?

Być może każdym z nich po trochu. Faktem jest, że na zawsze zapisał się w panteonie niezwykłych polskich kapitanów.

Opinie (19) 1 zablokowana

  • (3)

    Dziś też mamy w Pl jednego szamana...zna nawet język niemiecko-kaszubski chwilowo wypłynoł na większą wodę ale okręt jego tonie

    • 42 54

    • jesteś żywym dowodem że nie powinno być komentarzy w necie

      • 29 8

    • a ty to nawet polskiego języka nie znasz

      no chyba że to nie jest twój język ojczysty - to wtedy co inneg

      • 6 1

    • mossi , czyli mosiek .... czyli wszystko jasne....

      • 5 1

  • Dziś tacy szamani alkoholicy też są (1)

    ale nie ma co się dziwić, jeśli w państwowych szkołach morskich uczą fantaści znający morze tylko z lektur pana Borchardta

    • 13 13

    • zanim się zacznie kogoś krytykować i szukađ "ciemnych kart" wypadałoby przeczytać właśnie Borchardta i to raczej dokładnie a nie po łebkach

      • 13 0

  • Nasz polski Francesco Schettino. (1)

    To był zwykły gamoń, pijak tyle że miał dar opowiadania "ciekawych" historyjek.
    To że nie rozbił statku zawdzięcza tylko trzeźwym oficerom z prawdziwego zdarzenia.

    • 24 15

    • Kapitan

      Ty gamoniu nie masz pojęcia o czym piszesz. Za takie imbecylskie wypowiedzi spotka ciebie kara. Miej oczy szeroko otwarte, dookoła glowy. Chociaz i tak to nie pomoze. .

      • 10 11

  • Rozwiązanie jednej z zagadek

    Podobno duży wpływ na to, że Borkowskiemu powierzono funkcję kapitana po powrocie do kraju, miała jego żona. Jeśli się nie mylę, taka informacja pojawia się właśnie w "Szamanie morskim". I, jeśli dobrze pamiętam, nawet tam brak było bliższych szczegółów.

    • 18 0

  • Z twarzy

    To tak lekki hitlerek, hehe, oblicze niezbyt zmącone przemyśleniami, gdyby nie mundur to był by zwykły obwieś

    • 3 22

  • faja (1)

    Skad szanowny autor ma pewność,ze tylko kpt.Borkowski nie miał uprawnien do manewrowania statkiem bez pilota.
    O tym, ze ktoś moglby nie brac pilota decyduja władze portu i nie ma i nie było takiego kapitana który bez pilota wchodzilby do kazdego portu.
    (Jakkolwiek mogą być indywidualne uprawnienie na male jednostki - ale tylko na dany port- np. kapitan zeglujacy stale miedzy dwoma portami i po zdaniu egzaminu).
    Każdy kapitan jest zdany na usługi pilota bo wymuszają to władze portu. Żaden port na swiecie nie zaryzykuje zakorkowania drogi wodnej dając wolna rekę kapitanowi bez pilota - nie mowiac o oplatach z tego tytułu zasilających kase portu!
    I jeszcze jedno - nikt nie nazywal kpt. Borkowskiego Szamanem Morskim dopoki nie wyszla ksiazka Borchardta - zatem jest na wyrost twierdzenie ,ze miał taki przydomek ( z czasem).
    Nie widze tez powodu aby historyk floty przepisywal ostatnie wersy książki kpt.Borchardta dotyczące zyciorysu Borkowskiego - może cos od siebie ?

    • 21 4

    • Niewiele wiesz.

      Zdaje się egzamin na uprawnienia pilotowe w konkretnym porcie. Tak było i jest. Co za bzdury wypisujesz!

      • 8 1

  • Czyta to się jednym.....co dalej ... co dalej ...gratuluję !!!

    • 8 2

  • Dziękuję

    Ciekawy artykuł. Pozostawia jednak wielki niedosyt wiedzy...

    • 13 0

  • och! - a ilu takich komuszych szamanów morskich było w PLO ...

    • 7 0

  • W stanie Nowy Jork nie ma Hanoveru.

    Jezeli Borkowski zostal pochowany w Hanover to albo w New Jersey albo w Pennsylvanii albo Marylandzie. Raczej nie w New Hampshire. To sa te stany gdzie znajduja sie miasta o tej nazwie. Najprawdopodobniej w New Jersey poniewaz tam tez zmarl w Hoboken, NJ.

    • 4 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Promocja i dyskusja nad książką o historii 318. Dywizjonu Myśliwsko - Rozpoznawczego "Gdańskiego"

spotkanie

Sprawdź się

Sprawdź się

Z którego budynku prawdopodobnie strzelał snajper?

 

Najczęściej czytane