• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tragiczne losy polskiej floty

Michał Lipka
20 lipca 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
  • ORP Błyskawica również była świadkiem tragicznego wypadku.
  • ORP Kaszub (pierwszy z prawej).
  • Jedno z najbardziej znanych zdjęć ORP Sęp.

Służba na okrętach niewątpliwie związana jest z ryzykiem. Podczas wojny wiele z kart historii zapisanych zostało czynami pełnymi poświecenia i heroizmu. Czasem jednak mają miejsce wypadki, wobec których nawet najlepiej wyszkolona załoga staje się bezsilna. Oto niektóre z nich.



Podziwiasz osoby służące na okrętach wojennych?

Okres międzywojenny - pierwszym był "Kaszub"

W czasie rozmów i negocjacji wersalskich polska delegacja starała się m. in. pozyskać dość pokaźne siły dla odradzającej się Polskiej Marynarki Wojennej. Chociaż plany były niezwykle ambitne, ostatecznie skończyło się na przyznaniu Polsce sześciu byłych cesarskich torpedowców. Były to w miarę nowoczesne jednostki - ich ogólna charakterystyka przedstawiała się następująco: długość blisko 63 metry, wyporność 421 ton, prędkość blisko 30 węzłów.

Nasz bohater, czyli V-108 nie miał, co prawda, na swym koncie zbyt licznych sukcesów, a od roku 1916 aż do końca wojny pozostawał okrętem szkolnym. Dla odradzającej się Polski nawet taka jednostka liczyła bardzo dużo. Po podniesieniu biało-czerwonej bandery dawny V-108 zmienił nazwę na ORP "Kaszub", a jego pierwszym, i jak się niestety miało okazać ostatnim, dowódcą wyznaczony został kmdr ppor Bohdan Brodowski. Trzeba tu zaznaczyć, że choć służba "Kaszuba" pod polską banderą była dość krótka, to zapisała się na kartach historii - był to m.in. pierwszy polski okręt, który na swym maszcie podniósł proporzec prezydencki (29 kwietnia 1923 roku). Niestety dalsza służba nie należała już do najszczęśliwszych.

W połowie 1925 roku zapadłą decyzja o wysłaniu grupy polskich okrętów w rejs szkoleniowy z podchorążymi. Przed nim należało pobrać odpowiednie zapasy węgla, dlatego też "Kaszuba" wraz z innymi jednostkami skierowano do znajdującej się w Pucku stacji bunkrowej. Niestety podczas rejsu "Kaszub" wszedł na mieliznę, doznając pewnych uszkodzeń. Jednostkę skierowano zatem do gdańskiego doku, celem wykonania niezbędnych napraw.

Po ich zakończeniu, 20 lipca 1925 roku, kiedy jednostka miała opuścić port, doszło do silnej eksplozji na pokładzie. W jej wyniku jeden z pierwszych polskich okrętów, rozerwany na dwoje, szybko poszedł na dno. Z przeszło 70-osobowej załogi zginęło trzech marynarzy. Co było przyczyną tego wypadku? Po dziś dzień trudno to jednoznacznie określić. Hipotez było kilka - od opinii, że wybuch spowodowany był nagromadzeniem gazów w maszynowni, poprzez teorie dotyczącą wad materiałów, z których wykonany był kocioł okrętowy, który wybuchł aż po twierdzenia, że był to sabotaż przeprowadzony przez gdańskich hitlerowców. Dziś niestety jednoznacznie nie jesteśmy w stanie ustalić co tak naprawdę wydarzyło się na "Kaszubie".

Szczęście w nieszczęściu - ORP "Ryś"

W okresie międzywojennym Polska zamówiła m. in. jednostki podwodne we Francji, a wśród nich znajdował się również przyszły ORP "Ryś". Po licznych perypetiach, ostatecznie 2 sierpnia 1931 roku jednostka podniosła polską banderę. Przebieg służby zapewne nie charakteryzowałby się niczym szczególnym, gdyby nie wydarzenia z 1 kwietnia 1936 roku - rutynowe ładowanie akumulatorów zakończyło się bowiem eksplozją.

Jak wykazało późniejsze dochodzenie, jedynym winnym był szef działu elektrycznego. Wiedział on bowiem o awarii systemu wentylacyjnego na okręcie, a mimo to nie sprzeciwiał się ładowaniu baterii akumulatorów, które wytwarzały wybuchowe gazy - podoficer liczył, że uda mu się naprawić usterkę.

Jak się ostatecznie okazało, jego założenia były błędne, a wnętrze okrętu po wypadku przedstawiało obraz nędzy i rozpaczy - ciśnienie wraz z ogniem spowodowało ogromne spustoszenie. Na szczęście nikt z załogo nie zginał, ale 13 ciężko i mniej rannych podoficerów i marynarzy znalazło się w szpitalu.

W efekcie tego wypadku swe stanowiska straciło dwóch oficerów - kmdr Andrzej Łoś dowódca ORP "Ryś" ukarany został 5-dniowym zakazem opuszczania okrętu, a niebawem po tych wydarzeniach (7 lipca) zdjęto go z dowodzenia okrętem. Kmdr Pławski, który był dowódcą dywizjonu, przeniesiony został na stanowisko szefa broni podwodnej w Kierownictwie Marynarki Wojennej.

Czas powojenny - pierwszym był "Sęp"...

Wraz z zakończeniem wojny do Polski, choć w rożnym czasie, zaczęły powracać przedwojenne okręty. Wśród nich był również ORP "Sęp". Mimo upływu lat, jednostka była jedną z największych i najnowocześniejszych w polskiej flocie. Po niezbędnych remontach i przezbrojeniu w działa produkcji radzieckiej, "Sęp" podjął działania okrętu szkolnego. Spokojne rejsy zostały jednak przerwane 3 grudnia 1964 roku.

"Sęp" wykonywał rutynowy rejs szkolny w rejonie Bornholmu, kiedy niespodziewanie doszło do eksplozji - wybuchł nagromadzony podczas ładowania akumulatorów wodór, w następstwie czego w przedziale szybko wybuchł pożar. Najgorsze miało dopiero jednak nadejść - sam wybuch przeżyło kilku marynarzy znajdujących się w tym czasie w przedziale, ale ich ewakuacja czy też próby ugaszenia pożaru były jednak niemożliwe. Siła wybuchu, wybrzuszając płyty pokładu zablokowała bowiem włazy. Dowódca okrętu stanął przed tragicznym wyborem - albo poświęci 8 marynarzy znajdujących się w przedziale, albo podejmie próbę ich ratowania, co mogło skończyć się rozprzestrzenieniem się pożaru i utratą okrętu wraz z całą załogą.

Próbowano co prawda podać uwięzionym w przedziale niezbędne narzędzia, dzięki którym mogliby zdemontować wypaczone drzwi, ale wobec fiaska tych działań zapadła decyzja o uszczelnieniu przedziału. Dopiero po upływie 24 godzin udało się zdusić ogień. "Sępa" skierowano do portu w Świnoujściu, gdzie udało się otworzyć zaklinowane włazy.

W wyniku wybuchu zginęło 8 marynarzy: starszy bosman Henryk Kalinowski, starszy bosman Czesław Wawrzyniak, bosmanmaci Edward Zajt i Jan Zaprzałka oraz maci Jan Motyl, Alfred Wrodarczyk, Józef Kasiński i Piotr Cellery.

Co było przyczyną wypadku? Jak to zwykle bywa: czynnik ludzki. Będący wówczas na pokładzie główny mechanik nie posiadał doświadczenia służby na okrętach podwodnych (zajmował to stanowisko w zastępstwie), podobnie jak i elektryk pełniący wówczas służbę. Podczas ładowania baterii nie zachowano podstawowych procedur bezpieczeństwa, dotyczących wentylowania pomieszczeń, dodatkowo zamknięto włazy wentylacyjne, w efekcie czego w pomieszczeniu zaczął gromadzić się wybuchowy wodór. Na tragedię nie trzeba było zbyt długo czekać.

Warto tu odnotować fakt, iż po tym wydarzeniu ORP "Sęp" nigdy już się nie zanurzył - pływał wyłącznie na powierzchni aż do września 1969 roku, kiedy to wycofano go z linii.

...druga była "Błyskawica"

ORP "Błyskawica" również ma w swej historii tragiczne wydarzenie, w wyniku którego śmierć poniosło 7 marynarzy. 9 sierpnia 1967 okręt odbywał rutynowy rejs, podczas którego zaplanowano wykonanie szeregu manewrów - obsługa maszynowni musiała być zatem gotowa do częstych zmian prędkości jednostki.

Podczas jednego z manewrów doszło do tragedii - w kotłowni numer 2 doszło do pęknięcia przewodu parowego. Gorące opary wypełniły całe pomieszczenie. Mimo natychmiastowej reakcji (odcięcie pary, zraszanie kotłowni wodą) śmierć na miejscu poniosło 4 marynarzy, a trzech kolejnych, mimo natychmiastowej ewakuacji do portu i ciągłej reanimacji, również zmarło.

Lista ofiar przedstawia się następująco: podporucznik Jerzy Malinowski, bosmanmaci Kazimierz Marulewski i Ignacy Kondrat starsi marynarze Edward Stachniuk, Stefan Kowalczyk, Stefan Lepczyński i Roman Jurczyga.

Uszkodzona "Błyskawica" na holu powróciła na Oksywie, gdzie z miejsca rozpoczęto śledztwo mające "odszukać winnych sabotażu", jak to określiły ówczesne czynniki polityczne. Jak się jednak niebawem okazało, żaden sabotaż nie miał oczywiście miejsca - jedyną przyczyną był dość już zaawansowany wiek okrętu. Od tego czasu jednostka sporadycznie wykonywała rejsy szkoleniowe, a niebawem, po krótkiej służbie jako okręt obrony przeciwlotniczej, zapadła decyzja o przekształceniu jej w Okręt Muzeum.

Na tym oczywiście można by zakończyć temat tragicznych wypadków na polskich jednostkach, ale ktoś dociekliwy zapyta - a co z okresem wojny? Przecież podczas niej na pokładach polskich okrętów doszło do samobójstw, porwań przez fale czy też do zderzeń, które wpływały na stan samych jednostek.

O tym wszystkim napiszemy w kolejnym materiale już niebawem.

Opinie (18) 2 zablokowane

  • MW (3)

    Więcej admirałów obecnie jak okrętów. Taka siła naszej marynarki.

    • 36 0

    • Kolesiów Polityków nie brakuje w wojsku, dlatego tylu ich jest ,Gdy spora ilosc ich odeszła z wojska (2)

      I mała cześć ich odeszła z wojska to politycy krzyczeli ze to kwiat wojska odchodzi i dzieki temu stracili najlepszych dowódców prawda jest taka ze powinno sie wywalic z wojska przynajmniej połowę!!

      • 1 0

      • Maciereiwcz che powiększyć armię do 250 tys żołnierzy (z obecnych 120), a ty chesz wywalić połowę obecnej kadry oficerskiej, (1)

        Czasy kiedy mówiono że "nie matura, lecz chęć szczera, zrobi z ciebie oficera" już chyba dawno minęły. Chociaż... ostatnio z porucznika rezerwy, zrobiona czynnego pułkownika w pół roku...

        • 0 0

        • Nawet dla 250 tys.

          obecna kadra dowództwa jest zbyt liczna! WP i MW to jeden wielki chaos, a najbardziej kretyńskim pomysłem było przeniesienie dowództwa MW z Gdyni...

          • 1 0

  • Sabotaż Hitlerowców w 1925 r.? (4)

    Coś nie tak

    • 22 2

    • W miastach grasowaly bojowki faszystowskie. (2)

      W Niemczech po Pierwszej Wojnie z pozostalosci po armii niemieckiej potworzyly sie bojowki tzw. Freikorpsy ktore po dojsciu Hitlera do wladzy byly wierne nowemu wodzowi. Jest duzo interesujacego materialu na ten temat w mediach ale nie polskich. Nie wiem dlaczego. Tyle ze nazywanie ich hitlerowskimi jest zbyt duzym wyprzedzaniem historii. W tamtym czasie nie uzywalo sie terminu nazizm tylko po prostu faszyzm. Ten ostatni przyszedl z Wloch od Mussolliniego. Wiele lat po wojnie oddzielono to jednak od represyjnego niemieckiego i dzis na to co dzialo sie za Odra nazywamy Nazizmem.

      • 3 2

      • Hitler doszedł do władzy w 1932 r. (1)

        W 1925 NSDAP ledwo się reaktywowała po aresztowaniach i jej zasieg był lokalny (Bawaria). Hitlerjugend powstało w 1926 r. Uzywanie zwrotu hitlerowcy do Niemców jest bardzo niewłaściwe w tym czasie. Napiecia między Niemcami i Polakami w tym czasie były tak duże, że nie trzeba było Niemca-hitlerowca aby mozliwy był sabotaż. Bardziej prawdopodobne było raczej, że był to Niemiec-komunista niż Niemiec-hitlerowiec.

        • 6 0

        • Okreslenie hitlerowcy jest tylko uzywane w

          naszym kraju i na zachod od nas. W Rosji, Ukrainie czy Bialorusi. Wszedzie gdzie indziej na swiecie mowia Nazisci. Trzeba takze wspomniec ze sam Hitler zaczynal od korzeni socjalistycznych ale szybko to sie zmienilo. Sam Hitler nie moze byc obciazany za wojne. Istniala w Niemczech warstwa polityczna i takze zupelnie wolna prywatna zlozona z przecietnych obywateli ktora potrzebowala jednak kogos kto potrafil by ich zjednoczyc w silna organizacje i Hitler ze swoimi niezaprzeczalnie wielkimi zdolnosciami oratoryjnymi okazal sie takim byc. Niemcy, tacy jacy byli nadal takimi sa i teraz. Niech nikt nie mysli ze w przeciagu ostatnich 70 lat stali sie nagle demokratyczna elita. Tym bardziej ze przedtem przez ponad 1500 lat jakos nie potrafili sie nimi stac. W takie cuda ja nigdy nie uwierze.... Dac im tylko wolna reke...

          • 0 0

    • Co tam hitlerowcy w 1925 r. byli już pod Grunwaldem w 1410r. niedługo się dowiecie z nowych podręczników historii.

      • 4 1

  • Szkoda

    Szkoda że majac taką tradycje walki o skrawek morza dziś można śmiało powiedzieć że MW istnieje tylko na papierze.
    Dziś spotkać marynarza można chyba tylko w muzeum.
    Czy jeszcze cokolwiek plywa MW?
    Zostal tylko 7 Szpital MW ale juz marynarzy. ...

    • 13 1

  • Tytuł niezły

    "Tragiczne losy polskiej floty ", jak go zobaczyłem obstawiałem dwie wersje, albo raport o aktualnym stanie MW albo artykuł historyczny. Tym razem to drugie.

    • 19 1

  • Bardzo ciekawy artykuł, czekam na kolejną cześć

    Ale patrząc na sam tytuł artykułu przyszedł mi na myśl obecny stan naszej floty wojennej. Bo chyba gorzej niż teraz to już nie może być, no chyba, że Czernicki pójdzie do remontu, a Ślązak nie wejdzie do służby. Zostanę te motorówki szumnie nazwane trałowcami.

    • 11 0

  • Hitlerowcy w Gdańsku w 1925 roku ? (1)

    Hmmmm, coś nowego , pisze się nam nowa historia.

    • 17 0

    • Wiadomo, że wtedy mieszkali tu jeszcze Niemcy. Wyjechali na 6-letnie wakacje i w latach 39-45 mieszkali tu sami

      hitlerowcy, lud nieznanego pochodzenia :)

      • 5 2

  • Po..

    1991 roku zniknęło ponad 200 statków z rejestru.

    • 2 0

  • Panie pasjonacie historii, co Pan za bzdury wypisuje?????

    Dlaczego pozwalacie dyletantom na wypisywanie bredni??? Gdańscy hitlerowcy w 1925 roku???? Co to za debilizm!? To nie jest jakaś wiedza tajemna, można bardzo łatwo sprawdzić jak w tamtym okresie wyglądały wpływy partyjne w WMG. Sabotaż Niemców nie jest wykluczony, ale wiązanie tego z hitlerem to dowód na totalną ignorancję! Wstyd!

    • 6 2

  • myslalem, ze pan Lipka pisze o

    PLO, Dalmorze, Odrze, Gryfie czy Jedności Rybackiej

    • 0 0

  • Marynaka wojenna

    Marynarka wojenna ,powinna powstać w POLSKICH stoczniach ,budowana rekoma POLSKICH stoczniowców. Anie jakiś zamawianie w innych krajach.. Stocznie ,porty powinny być zrepolonizowane. jak ma być panstwoe,to żeby było polskie,anie jakies tam norweskie czy niemieckie. Powinnismy,budowac niewielkie a nowoczesne jednostki,bardzij patrolowe niż oceaniczne. np. korwety,okrety podwodne,szczegolnie podowdne,male anie jak np. atomowe rosyjkie czy amerykańskie. lotniskowców nam nie potrzeba. lotnictwo marynarki wojennej i piechotę morska. Nie wiem czy trzeba nam wielkiej armii. Mysle ,ze lepiej pobor przyrowcic. np. pol roku intensywnego szkolenia, żeby ludzie znali podstawy i wiedzieli jak się używa broni itd. i skopic się na jednoskach specjalnych. budowac ogolnie armie,bardzij specjalna niż ogolna. uzbrojona bardzij w chelikoptery niż kupować czołgi. Rozwinac lotnictwo. Wywalic trepów starcy i urzedasow. tych wąsów wszystkich. zrobić obowizakowe testy sprawnościowe co rok np. . czyli popki,drazek,bieg itd. co nam z wielkiej a słabej armii. sila naszego państwa może być armia wyszkolonych komandosow.

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Promocja i dyskusja nad książką o historii 318. Dywizjonu Myśliwsko - Rozpoznawczego "Gdańskiego"

spotkanie

Sprawdź się

Sprawdź się

Który burmistrz był pomysodawcą skanalizowania Gdańska?

 

Najczęściej czytane