• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Piwo się rozlało, motorniczego wylali

Paweł Pizuński
8 stycznia 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 

Nie zawsze ten, kto krzyczy najgłośniej ma rację - ta stara prawda nie dotyczy wyłącznie naszych czasów. Tym bardziej, że utarczki słowne między uczestnikami ruchu drogowego mają tradycję co najmniej tak długą, jak ruch kołowy w miastach.



- Beczki po knajpach rozwieźć trzeba... - powiedzieli w dyżurce browaru Kleinhammer (Kuźniczki, potem browar Hewelius we Wrzeszczu), więc woźnica Bojarski pojechał z wozem wprost pod magazyn.
  • Zaprzęgi konne wykorzystywane do rozwożenia beczek piwa wyprodukowanych w browarze we Wrzeszczu. Fotografia ze zbiorów Krzysztofa Gryndera.
Na rampie stało w równym rządku dwadzieścia beczek, a obok robotnik w parcianym uniformie. Szelmowski uśmiech, pewna siebie mina - chojrak pełną gębą. Jeden z takich, którym się zdaje, że wszystkie rozumy pozjadali. "Błazen" - pomyślał Bojarski, ale rady nie było. Przez parę godzin znosić będzie musiał jego obecność.

- Na Hinter Adlers Brauhaus (ul. Browarna) pojedziemy - powiedział robotnik, jak tylko Bojarski podjechał furmanką pod rampę. Mrugnął przy tym okiem i zęby wyszczerzył, jakby co najmniej do Ameryki się wybierał.
- Dobrze - Bojarski wzruszył ramionami.
- Nie cieszysz się pan? Może pannę jaką sobie pan znajdzie. Tam ich zawsze pełno - zarechotał.

O prostytutkach z Hinter Adlers Brauhaus więcej w artykule Jak ladacznice walczyły ze sobą na donosy

Bojarski spojrzał na tamtego z politowaniem. Kiedyś byłby w pysk młokosa zdzielił, ale teraz za stary już był na utarczki ze sztubakami.

- Mnie tam moja wystarczy - zlazł z wozu i za ładowanie beczek się zabrał.
- Po co panu stara baba w domu? Młodą sobie pan weź. Na Hinter Adlers pełno takich pan znajdzie - zarechotał jeszcze głośniej.

"Błazen" - pomyślał znowu Bojarski, po czym wyprostował się, pod boki ujął i spojrzał na tamtego spode łba.

- Za robotę się pan weź, bo do południa guzdrać się będziemy - powiedział, więc tamten w końcu złapał za pierwszą z brzegu beczkę.
Matoł może gębę miał niewyparzoną, ale pary w rękach mu nie brakowało. Choć każda z beczek wielka i ciężka była jak prosię, we dwóch w pół godziny załadowali wszystko. Mogli wyruszyć w drogę, Bojarski wszedł na wóz, lejce w rękę ujął, na konie cmoknął i pojechali.

Z początku milczeli. Bojarski tylko czasami konie lekko batem w zad smagał, tamten zaś gapił się przed siebie i pod nosem pogwizdywał. Stary już myślał, że będzie spokój. Sądził, że tamtemu od noszenia beczek przeszła ochota na gadanie. Akurat! Ledwo za bramę z napisem Aktien-Bierbrauerei Kleinhammer wyjechali, a ten zaczął swoje. Temat mu się tylko zmienił. Teraz już nie o babach, a o zabawach z koleżkami w knajpach zaczął opowiadać. Chwalił się, ile to on wypić może, ile kiedyś po pijaku w karty wygrał, jakich mocarzy w siłowaniu na ręce pokonał.

Gdy tamten gadał, Bojarski słuchał piąte przez dziesiąte i prosto jak po sznureczku do celu jechał. Tak przejechali przez Wrzeszcz, minęli park Steffensa oraz Bramę Oliwską. Dopiero gdy na Hansaplatz (już nie istnieje) wjeżdżali, gaduła przymknął się nieco. Kilka beczek piwa w dwóch knajpach trzeba było zostawić, to i gadać nie bardzo się dało.

Zaczęło się, kiedy na powrót na wóz wsiedli. Bojarski za lejce złapał, a ten powietrza nabrał i dalej nawijać: o pracy, o kolegach, o dziewczynach. Na Am Jakobstor (Wałowa) Bojarski miał już ochotę tamtego udusić, na Kalkgasse (już nie istnieje) pomyślał, że lepiej utopić go będzie, bo ze zwłokami kłopot odpadnie, aż tu nagle problem sam się rozwiązał.

Oto co się wydarzyło: konie spokojnie jechały kłusem przez Kalkgasse. Młokos gadał, ptaszek gdzieś na drzewie ćwierkał, słońce jak na koniec września całkiem mocno przygrzewało. Wjechali w Paradiesgasse (Rajska) i skręcili w prawo, w stronę Hansaplatz, gdy naraz Bojarskiemu włosy dęba stanęły. Zza kamienic, od strony Pfefferstadt (Korzennej) wyjechał tramwaj do Nowego Portu. Pełnym pędem w ich stronę się toczył i nagle dzwonić zaczął.

Tak rozwijała się komunikacja tramwajowa w Gdańsku w latach 1873 - 2011. Tak rozwijała się komunikacja tramwajowa w Gdańsku w latach 1873 - 2011.
- Jezus Maria! - zawył młokos z trwogi i za łokieć Bojarskiego tak ścisnął, że aż zabolało - Hamuj pan! - wrzasnął mu do ucha i Bojarski na chwilę orientację stracił.
Konie na torach, młokos krzyczy, tramwaj pędzi... co robić? Zatrzymać się? Nie da rady. Konie szlag trafi, a i tramwaj ucierpi. Cofnąć się? Jaki koń posłucha? Może więc skręcić? Za późno było. Przyspieszyć! To jedyna rada!

Zaparł się nogami w koźle, batem w powietrzu strzelił, lejcami szarpnął, krzyknął na konie i trochę pomogło. Prawie cały wóz przez torowisko przejechał, ale tylna burta została.

Tramwaj trącił ją tak, że prawie wszystkie beczki spadły na bruk i pieniąca się żółtawa ciecz spłynęła ulicą wprost do rynsztoka. Wozem rzuciło w bok, dechy zatrzeszczały, zapiszczały, zaskrzeczały, kilka popręgów puściło. Koła niemal z osi wypadły, zgrzyt i trzask był taki, że Bojarski już niemal wóz na straty w myślach spisywał, w końcu jednak jakoś zatrzymali się.

Stary mógł odetchnąć z ulgą. Nie było tak źle! Fakt: beczki pospadały i burta z tyłu odleciała, ale wóz był cały. Ach! Jeszcze jedna rzecz się stała - rozgadany pomocnik wprost z kozła na ulicę poleciał. Gdy tramwaj w wóz trzasnął, nie zdążył poręczy przy koźle się złapać i na bruk go wyrzuciło.

Bojarski spojrzał na niego z wysokości kozła. Leżał na wznak blady, oczy zamknięte i ani drgnie. Myślał już, że sanitarkę z doktorem będzie trzeba wzywać, ale nagle robotnik otworzył w końcu oczy i na łokciach się podniósł. Wzrok nieprzytomny, policzki blade, tył głowy we krwi.

Bojarski pochylił się nad nim.

- Żyjesz pan? - zapytał, ale tamten nie odpowiedział. Tylko na boki się rozejrzał.
- Gdzie jestem? - zapytał po dłuższej chwili.

Bojarski odetchnął z ulgą: - Gada, więc i żyć będzie... - pomyślał.

* * *


Tramwaj zatrzymał się kilkanaście metrów dalej. Wgięta z przodu blacha, kilka wielkich rys, ale poza tym nic się nie stało. Żaden pasażer nie ucierpiał, w środku cały osprzęt był w porządku, motorniczy też był w dobrej formie. Wyskoczył z wagonu czerwony jak burak, przyjrzał się rysom i wykrzywionej blasze, po czym od razu do Bojarskiego z pretensjami wyskoczył.

- Jak jeździsz! - krzyknął - Tobie nawet wózka nie powinno się dawać prowadzić! - zamachał rękoma - zobacz, co zrobiłeś z moim tramwajem! - za rękaw kapoty Bojarskiego złapał i dalej za sobą ciągnąć.

Ludzie powychodzili z tramwaju, zbiegowisko się zrobiło, że aż hej, a tamten dalej krzyczeć:

- Ja policję wezwę!
Rzeczywiście, zjawiła się policja.

- Ja do sądu cię podam!
Rzeczywiście. Sprawę do sądu wniesiono.

- Przed sądem tłumaczyć się będziesz!
Rzeczywiście. Bojarski musiał tłumaczyć się sędziemu.

- W więzieniu zgnijesz!
No i z tym motorniczy Borck trochę przesadził. Bojarskiego do więzienia nie wpakowali, za to sam Borck poniósł karę.

Oto, co się stało:

Policja wezwała kilku speców od ruchu ulicznego z magistratu i tamci do pracy się wzięli. Mierzyli coś przez godzinę, świadków zderzenia wypytali, w zeszytach coś zanotowali i odjechali. Kilka dni później Borcka kierownik do biura wezwał.

- Z tym wypadkiem to wasza była wina Borck.
- Jak to moja? - aż poczerwieniał ze złości.
- Ano tak mi tutaj napisali - wziął do ręki jakiś papier i przez lupę zaczął czytać. - Tramwaj z nazbyt dużą prędkością z zakrętu wyjechał. Motorniczy nie zachował należytej ostrożności prowadząc wóz wąską ulicą... - przerwał i odłożył pismo na bok - Ponoć nie zwolniliście i nie zadzwoniliście nawet.
- Dzwoniłem!
- Owszem. Kiedy już było za późno. Świadkowie tak zeznali.
- To ten stary powinien zwolnić przed skrzyżowaniem.
- Ten.... - kierownik znowu zerknął do pisma - Bojarsky mówi, że zwolnił.
- Łże!
- Nieważne to już teraz... - kierownik machnął ręką, po czym podniósł się z krzesła i spoważniał. - Nie jesteście już Borck motorniczym. Manewrowym muszę was zrobić. Pomocniczym manewrowym się znaczy - oznajmił i skończył rozmowę.

Nazajutrz Augustowi Borckowi zmieniono angaż i obcięto pensję. Nie była to jedyna kara, jaka go spotkała. W dniu 1 marca 1902 r. stanął przed Izbą Karną i ta wydała wyrok. Borck skazany został na 20 marek grzywny z ewentualną zamianą na cztery dni więzienia.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (17)

  • Rozlanie piwa zawsze powoduje smutek.

    • 65 0

  • Swietne!!

    Z takimi artykułami Trojmiasto.pl z serwisu informacyjnego zmienia sie w znakomity portal historyczny :) Na prawde gratuluje autorowi stylu pisania i czekam na wiecej ! :)

    • 77 3

  • ;)

    Kapitalne opowiadanko!

    • 49 2

  • Super. Dzięki!!!

    • 36 2

  • Co za grafomania. Jak rany.

    • 3 48

  • Zastanawiam się (1)

    w jakim celu była tak bardzo rozbudowana sieć tramwajowa na Głównym i na Starym Mieście. Teraz w ogóle nie ma tam komunikacji, ponieważ centrum Gdańska nie jest przecież aż takie rozległe. Pomijam zbędną linię autobusową nr 100 z pustymi autobusikami niewiadomo w jakim celu powstałą.

    • 6 23

    • Linia 100 nie jeździ PUSTA,pomaga starszym i chorym dostać się pod przychodnię na Wałowej

      • 0 0

  • Poprosimy więcej takich ciekawych historii

    Okraszonych starymi i prywatnymi zdjeciami starego 3miasta. Fajnie sie to czyta.

    • 43 1

  • (1)

    "Nie było tak źle! Fakt: beczki pospadały i burta z tyłu odleciała, ale wóz był cały.."...

    "Tramwaj z nazbyt dużą prędkością z zakrętu wyjechał. Motorniczy nie zachował należytej ostrożności prowadząc wóz wąską ulicą..". -
    Gdyby tramwaj jechał z dużą prędkością to z wozu zostałyby drzazgi ...

    • 5 18

    • czytanie ze zrozumieniem...

      "Tramwaj z nazbyt dużą prędkością z zakrętu wyjechał..." - czyli jechał za szybko. Teraz to się nazywa niedostosowanie prędkości do warunków na drodze.

      • 7 2

  • nie piszcie borck tylko bork

    ten to był se taki owaki i mu się należało

    • 4 1

  • Pozdrowienia od Seelawa i Maja.

    Dużo zdrowia w nowym roku dla kolegów z browaru.

    • 5 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Katalog.trojmiasto.pl - Muzea

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku wybudowano pierwszy pomost będący atrakcją turystyczną w Sopocie?

 

Najczęściej czytane