• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pechowy bocian sołtysa Rudolfa Dyeka

Jarosław Kus
7 kwietnia 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Podróż koleją z Gdyni do Szwecji przez Bałtyk
Dziecko z zimującym w gdyńskim porcie bocianem. Widoczne stojące przy nabrzeżu statki żeglugi przybrzeżnej. Zdjęcie wykonane w 1936 r. Dziecko z zimującym w gdyńskim porcie bocianem. Widoczne stojące przy nabrzeżu statki żeglugi przybrzeżnej. Zdjęcie wykonane w 1936 r.

Kwiecień roku 1932 przywitał mieszkańców Wolnego Miasta Gdańska bocianami - "Gazeta Gdańska" z 5 kwietnia obwieściła triumfalnie, że skrzydlatych posłańców wiosny zauważono w Tiegenort (obecnie Tujsk), w powiecie Wielkie Żuławy.



W tradycji ludowej bociany nie były jednak tylko zwiastunem nadchodzącej wiosny, a ich pojawienie się traktowano również jako wróżbę pomyślności na nadchodzący rok. Jeśli dostrzegliście bociana w locie, mieliście zapewnione: zdrowie, szczęście, urodzaj i inne bogactwa. Lecz gdy pierwszym waszym bocianem był bociek siedzący lub stojący na jednej nodze, nieruchomo, to mogliście spodziewać się całej listy nieszczęść.

Zatem nadeszła wiosna... Nadal jednak dochodziło do wypadków kojarzonych zwyczajowo z porą zimową, kiedy wszyscy korzystali z ogrzewania mieszkań węglem. Węgiel nie znikał bowiem z domów wraz nadejściem cieplejszych dni, ponieważ powszechnie stosowano go w kuchni - do rzadkości należało gotowanie na gazie. Nieostrożne użytkowanie kuchni węglowej groziło zaczadzeniem i śmiercią, o czym - prawie - przekonały się "trzy niewiasty", przebywające akurat w domu stolarza Ziemanna. Na szczęście "zauważono dość wcześnie wypadek", dzięki czemu kobiety udało się odratować.

Wracając do wróżb... O ile pojawienie się pierwszych bocianów nie musiało być wcale złym prognostykiem, to już spotkanie... maszerujących hitlerowców nigdy nie wróżyło niczego dobrego. Obecność hitlerowskich bojówek w Sopocie - o czym wspomniał na swych łamach dziennik gdańskich socjalistów, "Danziger Volkstimme" - pozostawała bowiem w sprzeczności z oficjalnymi zapewnieniami, "jakoby partja hitlerowców" w tym mieście "została rozwiązana". Maszerujące w pełnym rynsztunku bojówki w oczywisty sposób przeczyły tym enuncjacjom...

Do swych kolegów w brunatnych koszulach chciały być może dołączyć, podróżujące pociągiem z Gdańska, dwie "niemieckie hakatystki", czyli panie narodowości niemieckiej o zapatrywaniach zdecydowanie antypolskich.

Niemkom nie spodobało się, że ich współpasażer, radny Piotr Bresiński [1870-1940 - przedsiębiorca, bankowiec, działacz polonijny i wieloletni radny Sopotu], w rozmowie z innymi podróżnymi posługiwał się językiem polskim. Swe niezadowolenie wyraziły stwierdzeniem: "To przecież niesłychane, ten język [jest] jak w chlewie". Bresiński nie pozostał obojętny i postanowił pociągnąć Niemki "do odpowiedzialności sądowej", co jednak - wobec ich niechęci do podania personaliów - wcale nie było rzeczą łatwą. W ocenie "Gazety", zdarzenie to powinno podziałać "otrzeźwiająco na wszystkich tych Niemców gdańskich, których od razu ponosi temperament patrjotyczny na odgłos słowa polskiego".

Do Gdańska, oprócz bocianów, przybył również - "na zebranie nacjonalistów, które się odbyło w Strzelnicy gdańskiej" - "osławiony wróg Francji i Polski, radykalny szowinista niemiecki, prof. Spaan".

Profesor na wspomnianym spotkaniu miał opowiadać "bajki wysoce patriotyczne", twierdząc przy tym, że "pruska korona królewska, dawniej spoczywająca na dnie Renu, teraz spoczywa na dnie Wisły". Wzywał ponadto do wskrzeszenia myśli politycznej kanclerza Bismarcka, czyli - jak "za czasów krzyżackich" - do polityki "kolonizacyjnej i ekspansywnej w kierunku wschodnim". Jednak - jak zauważa "Gazeta" - w Wiśle żadnej pruskiej korony "nigdy nie było, niema i nie będzie", a gdyby jednak tam była, to i tak "jej stamtąd zjednoczone siły wszystkich Niemców nie wydobędą."

Kolejna manifestacja "pruskiego patrjotyzmu" nastąpiła w miejscowości Klein Mausdorf (w oryginale błędnie podano Mansdorf, obecnie Myszewko).

"Czynów patrjotycznych" dopuścił się tamtejszy sołtys Rudolf Dyek, należący do Stahlhelmu, czyli Związku Żołnierzy Frontowych (Bund der Frontsoldaten) - organizacji powstałej w roku 1918, której celem było zrzeszenie niemieckich weteranów I wojny światowej. Stahlhelm dość szybko z organizacji kombatanckiej przekształcił się w organizację paramilitarną i na początku lat 30. czynnie poparł narodowych socjalistów Hitlera. W roku 1934, już jako Narodowosocjalistyczny Związek Bojowników Frontowych, "stalowy hełm" wszedł w skład SA, czyli Oddziałów Szturmowych NSDAP.

Przychylność okazywana hitlerowcom nie przeszkodziła wymiarowi sprawiedliwości w skazaniu sołtysa na karę pół roku więzienia, za "sprzeniewierzenie w urzędzie" 3 tysięcy guldenów. Okazało się więc, że pierwszy bocian Herr Rudolfa stał na jednej nodze...

Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 78 z 5 kwietnia 1932 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie (12)

  • A jeśli (2)

    nie zobaczyło się bociana? Nasz los w zawieszeniu, chyba?

    • 3 0

    • (1)

      Nie martw sie,mi wywróżylo cala listę nieszczęść

      • 1 0

      • To tak

        jak mnie. Teraz udaję, że ich nie widzę - jest lepiej :)

        • 0 0

  • Na gornym zdjeciu w tle widac (3)

    trzy statki wycieczkowe. Moze Pan Redaktor napisal by co to za jednostki. Czy stracilismy je podczas wojny czy jakos przetrwaly? Po wojnie pamietam tylko malenka Olimpie i Panne Wodna.

    • 4 1

    • Gdynię rozstrzelali (2)

      Niemcy na początku września 1939 - zatonęła. Gdańsk i Wanda - zatopione przez załogę, Wandę wydobyto po wojnie. Inne przejął okupant z przeznaczeniem na holowniki i motorówki, ocalałe - rewindykowano po wojnie...
      (za wiki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Bia%C5%82a_flota_w_Polsce#Wojenna_zag.C5.82ada_bia.C5.82ej_floty )

      • 0 0

      • (1)

        Te statki co widać na zdjęciu lepiej wyglądają niż te dzisiejsze Żeglugi Gdańskiej..

        • 4 1

        • Przedwojenna solidność

          i elegancja. Teraz to "masówka" produkcyjna.

          • 2 1

  • 2000 guldenów (1)

    • 2 1

    • To dlatego

      że "na szkodę Kasy gimnej." :)

      • 1 0

  • Bociany przynoszą pecha (2)

    A czasem i potrafią zaprószyć celowo ogień w domostwie.

    • 1 1

    • Albo

      dzieciaka podrzucić...

      • 2 0

    • to te palace

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie pochowani są średniowieczni pomorscy władcy?

 

Najczęściej czytane