• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pechowa historia okrętów "Karlsruhe"

Michał Lipka
22 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Lekki krążownik SMS "Karlsruhe" wszedł do służby 15 stycznia 1914 r.
Lekki krążownik SMS "Karlsruhe" wszedł do służby 15 stycznia 1914 r.

W sobotę i niedzielę można zwiedzać niemiecką fregatę rakietową "Karlsruhe", która cumuje przy Wolnym Obszarze Celnym w Nowym Porcie. To jednak nie pierwsza jednostka niemieckiej floty wojennej nosząca tę nazwę. Przyjrzyjmy się losom jej dwóch poprzedniczek.



Kajzerowscy admirałowie tworząc przed I wojną światową plany operacyjne dla swojej floty, szczególne miejsce przeznaczyli dla rajderów, czyli okrętów korsarskich. Miały one działać samodzielnie na dalekich szlakach komunikacyjnych, niszcząc jednostki nieprzyjaciela. Musiały być szybkie, silnie uzbrojone i być przystosowane do długich, samotnych rejsów.

Takim właśnie okrętem był krążownik lekki SMS (niem. Seiner Majestät Schiff czyli okręt jego cesarskiej mości) "Karlsruhe". Była to 142-metrowa jednostka, uzbrojona w 12 dział kalibru 105 mm, osiągająca prędkość blisko 28 węzłów. Zasięg jednostki wynosił prawie 5500 mil morskich.

"Karlsruhe" wszedł do służby 15 stycznia 1914 roku. Jednym z jego pierwszych zadań, jakie postawiono przed dowódcą okrętu, komandorem Fritzem Lüdecke, było udanie się na uroczystości związane z otwarciem Kanału Panamskiego.

Podczas rejsu okazało się, że coraz bardziej napięta sytuacja międzynarodowa wymusza zmianę planów. Dowództwo podjęło decyzję, że "Karlsruhe" uda się na wody Ameryki Środkowej, by zmienić znajdujący się tam inny lekki krążownik - SMS "Dresden".

Spotkanie obu okrętów miało miejsce 25 lipca w jednym z haitańskich portów. Podczas niego doszło do zmiany dowódców - komandor Lüdecke przeszedł na "Dresden", natomiast dowództwo nad "Karlsruhe" przejął komandor Erich Köhler. Nie podejrzewali, że jeden z nich wygrał, a drugi przegrał tym samym swoje życie...

Czekając na dalszy rozwój wypadków na arenie międzynarodowej, okręt pod dowództwem komandora Köhlera krążył w okolicach wybrzeży Kuby. By nie marnować czasu, wezwał do siebie niemiecki statek pasażerski "Kronprinz Wilhelm", który zgodnie z planami wojennymi miał być przez niego uzbrojony i przygotowany do pełnienia roli pomocniczego krążownika.

4 sierpnia komandor Köhler otrzymał informację o wypowiedzeniu Niemcom wojny przez Wielką Brytanię. Teraz mógł już działać zdecydowanie szybciej. Na wyznaczonym wcześniej miejscu na pełnym morzu doszło do spotkania "Karlsruhe" z "Kronprinz Wilhelm". Na ten ostatni przeładowano 2 działa 88 mm wraz z amunicją, a na jego pokład przeszło 13 specjalistów wraz z nowym dowódcą pomocniczej jednostki - kapitanem Thierfelderem.

Dalszy przeładunek przerwało nagłe pojawienie się brytyjskich jednostek. Niemcom udało się bezpiecznie uciec, a wymiana ognia między "Karlsruhe" a brytyjskim krążownikiem HMS "Bristol", była pierwszym morskim starciem Niemiec i Anglii (30 minutowy pojedynek zakończył się remisem, gdyż żadna ze stron nie trafiła drugiej).

Był to początek korsarskiej działalności "Karlsruhe".

Podczas swych działań komandor Köhler wykorzystywał tzw. metodę trójkową. Oznaczała ona, że w środku zgrupowania płynął "Karlsruhe", mając w pewnym oddaleniu od siebie dwa statki zaopatrzeniowe. Dzięki temu Niemcy mogli jednocześnie przeszukiwać większy obszar morza, a dodatkowo wyglądając jak niewielki konwój usypiali czujność potencjalnych ofiar.

Metoda ta przynosiła duże efekty, gdyż podczas swej działalności "Karlsruhe" zatopił łącznie 17 jednostek. Trzeba tu zaznaczyć że komandor Köhler zawsze dbał o rozbitków z zatapianych jednostek albo okrętując ich na inne zdobyte statki, albo też zapewniając im wodę i prowiant na czas dotarcia do bezpiecznego lądu.

Największą i za razem ostatnią ofiarą działań krążownika, był brytyjski statek pasażerki "Van Dyck" z blisko 300 pasażerami na pokładzie (w tym również kolumbijskim ambasadorem, który udawał się na swoja placówkę). Po bezpiecznym przeokrętowaniu pasażerów na jeden z towarzyszących krążownikowi pryzów oraz zabraniu zapasów żywności i nafty, zatopiono pechową jednostkę.

Szczęście opuściło "Karlsruhe" 4 listopada 1914 roku.

Około godziny 18:30, czyli w porze wydawania kolacji, okrętem wstrząsnęła silna eksplozja, która rozerwała kadłub na dwoje. Część dziobowa zatonęła niemalże natychmiast, rufowa unosiła się jeszcze przez jakiś czas na wodzie. Rozbitków z wody podniosły znajdujące się w pobliżu niemieckie jednostki zaopatrzeniowe.

Pierwszy oficer "Karlsruhe", kapitan Studt dokonał tragicznego bilansu strat - na okręcie zginął dowódca komandor Köhler, oficer wachtowy porucznik Althaus oraz 261 marynarzy. Uratowało się jedynie 17 oficerów i 130 marynarzy. Tak duże dysproporcje można tłumaczyć tym, że mesa oficerska znajdowała się na rufie okrętu natomiast podoficerska i marynarska na dziobie.

Kapitan Studt objął dowództwo nad dwoma statkami zaopatrzeniowymi i skierował się w podroż powrotną do Niemiec, gdzie bezpiecznie dotarli na początku grudnia 1914 roku.

Aby utrzymać w tajemnicy fakt zatopienia najnowocześniejszej jednostki cesarskiej floty, załogom zabroniono aż do końca grudnia opuszczać pokłady okrętów.

Co mogło być przyczyną zakłady "Karlsruhe"? Część źródeł podaje wybuch głowic bojowych torped. Inne uważają, że była to zemsta zza grobu "Van Dyck". Zabrana bowiem z jego pokładu nafta, składowana w pojemnikach pod gorącym pokładem, zaczęła wydzielać opary. Wystarczyła potem tylko jedna mała iskra, by doprowadzić do wybuchu i w efekcie do zagłady krążownika.

Lekki krążownik "Karlsruhe" podczas rejsu w 1934 r. Zdjęcie wykonane w San Diego. Lekki krążownik "Karlsruhe" podczas rejsu w 1934 r. Zdjęcie wykonane w San Diego.
Idea samotnej wojny krążowniczej nie była również obca oficerom tworzącym plany operacyjne do II wojny światowej. Wtedy też spotykamy się z lekkim krążownikiem "Karlsruhe". Tym razem była to już 174-metrowa jednostka, uzbrojona w 9 dział 150 mm (co ciekawe, jedna z wież rufowych nie znajdowała się w osi symetrii okrętu), osiągająca prędkość przeszło 32 węzłów.

Okręt wszedł do służby na początku listopada 1929 r. Na początku służby wypełniał głównie zadania dyplomatyczne, odbywał rejsy szkolne z przyszłymi oficerami Kriegsmarine, także dookoła świata.

W 1937 roku po raz pierwszy wypełniał działania typowo bojowe, pełniąc służbę na wodach ogarniętej wojną domową Hiszpanii.

Wybuch II wojny światowej zastał krążownik w stoczni, gdzie dokonywano zmian w jego kadłubie.

Pierwszą i jak się miało okazać ostatnią akcję bojową, w której wziął udział "Karlsruhe", była atak na Norwegię. Jednostce udało się co prawda wysadzić desant wojskowy w Bergen, ale najpierw została uszkodzona przez norweską artylerię nabrzeżną, a gdy wycofywała się w asyście torpedowców, zainkasowała jedną torpedę w maszynownię od brytyjskiego okrętu HMS "Truant".

Uszkodzenia, choć poważne, stwarzały szansę na uratowanie "Karlsruhe", ale stało się jednak inaczej. Po dziś dzień dokładnie nie wiadomo kto wydał rozkaz opuszczenia okrętu i dobicia go przez towarzyszące mu jednostki. Fakt pozostaje jednak faktem, że także drugi "Karlsruhe" nie doczekał końca działań wojennych.

Spoglądając na powyższe historie, można odnieść wrażenie że jednak "do trzech razy sztuka" i że cumujący obecnie w Gdańsku "Karlsruhe" jest jednak dość szczęśliwym okrętem.

Niemiecka fregata rakietowa Karlsruhe w gdańskim porcie

Wydarzenia

Zwiedzanie fregaty Karlsruhe

Zobacz także

Opinie (17) 6 zablokowanych

  • Hyhyhy

    Kto wie czy ten trzeci bedzie mial szczescie...moze do portu nie doplynie ;)

    • 14 4

  • Piękne jednostki dumnej marynarki.

    Jak w tytule. Czekamy na gawrona

    • 14 5

  • Lekki krążownik SMS "Karlsruhe" wszedł do służby 15 stycznia 1914 r. (2)

    U nas do tej pory takiego jak Karlsruhe by nie zbudowano. Nawet z technologia z 1914 roku nie..

    • 15 16

    • kawaleria

      W Polsce tradycje kawaleryjskie, przynajmniej u decydentów.

      • 0 1

    • I to jest właśnie oczko w głowie panów, by słudzy nie wybili się ponad nich

      • 0 1

  • jak to nie... (3)

    Polskie stocznie sa w czolowce europejskich a gdsnska remontowka w pierwszej 10 na swiecie mimo kryzyzu stoczniowego..

    • 17 4

    • Bzdury gadasz, pierwsze 10 miejsc to stocznie Japoni, Korei, Chin (1)

      Polskie stocznie nie liczą się w świecie

      • 5 2

      • a minister mówi że się liczą

        i kupił 6 wiatraków i teraz Putin nie może spać po nocach, ale jak ruski dostaną te dwa statki to zagrożą naszemu bezpieczeństwu

        • 0 1

    • i co nam z tych stoczni?

      widział ktoś groźny polski okręt?

      • 0 0

  • Czy to prawda

    Ze Anglicy odliczaja nieszczescia do czterech, a te czwarte jest najmniejsze? Tak mi kiedys pewien Anglik, w zasadzie Szkot powiedzial.

    • 6 0

  • Oby ten obecny też poszedł na dno jak jego poprzednicy

    • 9 11

  • żeby temu się nic u nas nie stało bo taki pechiway, bo znowu nas napadną jak w 39

    • 5 6

  • Jak by Błyskawica

    Mogła dziś pływać to byłaby jednym z najlepszych okrętów wojennych w Polsce. Może przestarzała technologicznie ale najlepsza.

    • 4 2

  • Wznieśmy toast (1)

    Za Bundesmarine!
    Do dna!

    • 11 8

    • Dokładnie niech idzie do dna!

      • 4 1

  • Mk (1)

    Taka kurtuazyjna wizyta i Westerplatte niedaleko tak jakoś dziwnie się to kojarzy .

    • 5 2

    • Pomruk histori

      Niemcy wlasnie stad rozpoczeli IIWW strzelajac do Polakow.

      Uwazam ta "kurtuazyjna wizyte" za wulgarna prowokacje, za kpienia z uczuc Polakow, za nieswiadome ale jednak przypomnienie darow kultury niemieckiej.

      Niech oni jak najszybciej poplyna pod Krym albo Latakie ratowac demokracje i wartosci kultury zachodnio-europejskiej.

      Gdansk byl, jest i pozostanie polskim miastem !!!

      • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Jakie kino było pierwszym wielosalowym kinem nie tylko w Gdyni ale w całym Trójmieście?

 

Najczęściej czytane