• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Patroni tramwajów: Hugo Conwentz

Marcin Stąporek
29 marca 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Hugo Conwentz Hugo Conwentz

W trzynastym odcinku naszego cyklu "Patroni gdańskich tramwajów" przedstawiamy sylwetkę Hugona Conwentza. Tydzień temu zaprezentowaliśmy renesansowego dyplomatę, biskupa i humanistę Jana Dantyszka, a za tydzień opiszemy historyka sztuki Willego Drosta.



Hugo Conwentz, patron tramwaju o numerze bocznym 1035, należy obecnie do najjaśniejszych gwiazd na firmamencie nauki gdańskiej. Jeśli ktoś czuje się tym stwierdzeniem zaskoczony, to wyjaśniam: nie zamierzam odmawiać wielkości takim urodzonym w Gdańsku postaciom jak Heweliusz, Gralath czy Fahrenheit, ale - z całym szacunkiem - współcześnie ich dokonania interesują głównie historyków nauki, a nie astronomów czy fizyków pracujących nad nowymi odkryciami. Podobnie ma się chyba sprawa (choć tu mogę się mylić) z Arturem Schopenhauerem i jego systemem filozoficznym.

Tymczasem nazwisko Conwentza powraca wciąż na nowo w wypowiedziach rozmaitych przyrodników, zajmujących się rozpoznaniem i ratowaniem przyrodniczych zasobów naszej planety. Co ciekawe, wydaje się, że w Polsce Hugo Conwentz jest pamiętany i ceniony nie za to, czego dokonał w Gdańsku, tylko przede wszystkim za skuteczną ochronę Puszczy Białowieskiej w trakcie I wojny światowej.

Gdańszczanie mają więcej powodów, by ciepło wspominać tego potomka menonickiej rodziny osiadłej w Sankt Albrecht, czyli dzisiejszym Świętym Wojciechu. Hugo, urodzony 20 stycznia 1855 r., pierwsze lata życia spędził w wiejskim otoczeniu. Gdy miał kilkanaście lat, rodzina przeniosła się do Gdańska, gdzie jego ojciec prowadził firmę handlującą węglem i drewnem na opał.

Zamieszkali przy ul. Mariackiej, która dziś uchodzi za bardzo prestiżowe miejsce zamieszkania, jednak w XIX wieku miała zgoła odmienną opinię. Gęsta zabudowa, nie pozostawiająca miejsca dla zieleni, atmosfera przesycona dymem, sadzą (do czego, prócz znajdujących się w każdym domu pieców i palenisk, przyczyniały się pływające po Motławie statki parowe) i zwykłym fetorem z miejskich rynsztoków, na rodzinie przybyłej ze wiejskich okolic sprawiała wrażenie przedsionka piekła.

Hugo został uczniem Szkoły Realnej Św. Jana; gnieździła się ona wówczas w jako tako zaadaptowanych kamienicach na rogu ul. Św. Ducha i Złotników, dopiero nieco później uzyskała lepsze warunki w klasztorze pofranciszkańskim przy ul. Rzeźnickiej (gdzie urządzono także Muzeum Miejskie).

Imię Hugona Conwentza nosi tramwaj Pesa o numerze bocznym 1035. Imię Hugona Conwentza nosi tramwaj Pesa o numerze bocznym 1035.
Chłopiec miał kłopoty z nauką, do czego przyczyniało się nie najlepsze zdrowie, w tym mdłości i bóle głowy powodowane wspomnianymi złymi warunkami higienicznymi. Szczęśliwie zainteresował się nim szkolny profesor, Theodor Karl Bail, który - sam będąc z wykształcenia botanikiem - "zaraził" swego wychowanka zainteresowaniami przyrodniczymi. On też polecił mu po maturze studia we Wrocławiu, pod kierunkiem tamtejszej znakomitości, profesora Heinricha Göpperta. Na wrocławskiej uczelni Conwentz dał się poznać jako zdolny przyrodnik.

Po studiach i uzyskaniu doktoratu za pracę poświęconą kopalnym okazom drewna z osadów polodowcowych północnych Niemiec (czyli w ówczesnych warunkach także całej północnej Polski) pracował jako asystent we wrocławskim ogrodzie botanicznym.

I wówczas otrzymuje nieoczekiwaną propozycję: Gdańsk, który pod rządami nadburmistrza Wintera otrząsnął się z długoletniego zastoju i wszedł na drogę ku nowoczesności, stał się w 1878 r. stolicą nowo utworzonej prowincji Prusy Zachodnie. Wiązało się z tym tworzenie nowych instytucji, jak Zarząd Prowincji, Sejmik (Landtag) czy inne organy pruskiej bądź niemieckiej administracji.

Pojawił się wówczas projekt, by dla podkreślenia stołecznej rangi Gdańska, utworzyć w mieście - na bazie już istniejących kolekcji, zgromadzonych m. in. przez Towarzystwo Przyrodnicze - regionalne muzeum prezentujące eksponaty z całego terenu prowincji. Na siedzibę muzeum przeznaczono Zieloną Bramę, a stanowisko jej dyrektora, dzięki rekomendacji Theodora Baila, zaproponowano Hugonowi Conwentzowi.

Zaledwie dwudziestoczteroletni przyrodnik stanął przed nie lada dylematem - marzyła mu się habilitacja i praca naukowa na wrocławskiej uczelni, jednak Gdańsk kusił trzykrotnie wyższą pensją. Ostatecznie o dalszej drodze życiowej Conwentza przesądziły inne kwestie: we Wrocławiu nie dopuszczono go do habilitacji, gdyż... szkoła, którą ukończył w Gdańsku, miała rangę szkoły realnej, a zgodnie z obowiązującymi przepisami, kandydat do habilitacji powinien legitymować się ukończeniem gimnazjum humanistycznego.

Zielona Brama - siedziba Muzeum Prus Zachodnich, którym przez 30 lat kierował Hugo Conwentz. Zielona Brama - siedziba Muzeum Prus Zachodnich, którym przez 30 lat kierował Hugo Conwentz.
Hugo Conwentz, rozczarowany decyzją władz uczelni, nie tracił czasu i powrócił do Gdańska, gdzie z pracowitością typową dla swych menonickich przodków wziął się do organizowania nowego muzeum. Zajmował wówczas służbowe mieszkanie w Zielonej Bramie, a muzealną ekspozycję urządził na pierwszym piętrze zabytkowego gmachu. Zbiory, jakimi dysponował, stanowiły z dzisiejszego punktu widzenia dziwaczny konglomerat eksponatów należących do trzech działów: historii naturalnej (wszelkiego rodzaju okazy przyrodnicze), archeologii (zarówno wykopaliska z okolic Gdańska, jak i przedmioty pochodzące z Italii, Grecji czy Egiptu oraz kolekcje monet, często nieznanego pochodzenia) i etnologii. Po raz pierwszy ekspozycja została zaprezentowana już 18 września 1880 r. z okazji Zjazdu Niemieckich Przyrodników i Lekarzy.

Początkowo zresztą zbiory były udostępniane tylko raz na tydzień przez kilka godzin; resztę czasu dyrektor placówki przeznaczył na pracę naukową, w tym służbowe podróże po najdalszych zakątkach prowincji zachodniopruskiej. Owocem tej działalności był szereg publikacji i rozpraw, z których wiele zachowało wartość do dziś, np. badania dotyczące pochodzenia i klasyfikacji bursztynu; z licznych sukcesów Conwentza jako archeologa wymienię choćby odkrycia osady łowców fok w Rzucewie czy drewnianych pomostów przez dolinę Dzierzgoni, uważanych za element infrastruktury "szlaku bursztynowego". Jemu też zawdzięczamy uratowanie od zabudowy i dewastacji najstarszego obiektu w Sopocie - wczesnośredniowiecznego grodziska.

Przede wszystkim skupiał się jednak na ratowaniu tego, co nazwał "pomnikami przyrody" (termin ten wprowadził do nauki Alexander von Humboldt, ale to Conwentz nadał mu nowe znaczenie). Sprawie tej poświęcił swoje dzieło Die Gefährdung der Naturdenkmäler und Vorschläge zu ihrer Erhaltung (Zagrożenia pomników przyrody i propozycje ich utrzymania), wydane w 1904 r. Inwentaryzował zarówno wielkie głazy narzutowe, jak i stare okazy drzew. Zabiegał u władz o wydanie odpowiednich przepisów w zakresie ochrony przyrody, a także o wprowadzenie tych zagadnień do programów szkolnych. Doprowadził do objęcia już w 1906 r. ochroną obszaru, na którym dziś znajduje się rezerwat "Mewia łacha".

Idee Conwentza przenikały do innych krajów Europy, np. wykłady, które wygłosił w 1904 r. w Szwecji, zaowocowały wydaniem tam ustawy o ochronie przyrody, a w 1909 r. powstaniem pierwszego w Europie parku narodowego.

Cesarz Niemiec i Król Prus Wilhelm II, w uznaniu osiągnięć Conwentza, powierzył mu w 1906 r. stanowisko państwowego opiekuna pomników przyrody (Staatliche Stelle für Naturdenkmalpflege in Preußen). Początkowo Conwentz sprawował ten urząd w Gdańsku, ale już w 1910 r. musiał się przenieść do Berlina. Stworzone przez siebie muzeum pozostawił w rękach następców, Paula KummaWolfganga La Baume'a.

Wkrótce wybuchła I wojna światowa, podczas której miała miejsce wspomniana już akcja w sprawie Puszczy Białowieskiej. Oto bowiem rodacy Conwentza, po wyparciu w 1915 r. wojsk rosyjskich poza Bug i Niemen, zabrali się do rabunkowej eksploatacji bezcennego kompleksu leśnego. By ułatwić wyrąb i wywożenie drewna, pozakładano tory dla kolejki wąskotorowej, docierającej aż do matecznika pralasu. Dopiero zabiegi Conwentza sprawiły, że z planów wycinki udało się wyłączyć najcenniejszy fragment puszczy o powierzchni ok. 5 tys. ha. w widłach rzek Hwoźnej i Narewki.

Imię Hugona Conwentza nosi od 2009 r. rosnący w Puszczy Białowieskiej kilkusetletni dąb, o wysokości ponad 36 m i obwodzie u podstawy przekraczającym 8 m. Imię Hugona Conwentza nosi od 2009 r. rosnący w Puszczy Białowieskiej kilkusetletni dąb, o wysokości ponad 36 m i obwodzie u podstawy przekraczającym 8 m.
Po wojnie, już w odrodzonej Polsce, utworzono tam w 1921 r. rezerwat. Obecnie zaś miejsce to jest obszarem ścisłej ochrony na terenie Białowieskiego Parku Narodowego. Nie udało się Conwentzowi ocalić od zagłady ostatnich dziko żyjących żubrów, ale na szczęście ssaki te, jeszcze w okresie międzywojnia, udało się ponownie wprowadzić do Puszczy w oparciu o egzemplarze z hodowli i ogrodów zoologicznych.

Hugo Conwentz już tego nie dożył, zmarł bowiem w 1922 r., w pełni sił twórczych (przyczyną zgonu były powikłania po operacji czyraka). Jego grób na cmentarzu Südwestkirchhof Stahnsdort uzyskał w 1952 r. decyzją senatu Berlina status pomnika. Można się spodziewać, że za pięć lat, w setną rocznicę śmierci, postać Conwentza i jego dokonania zostaną przypomniane całemu światu.

O autorze

autor

Marcin Stąporek

- autor jest publicystą historycznym, prowadzi firmę archeologiczną. Pracował w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku i Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Gdańsku. Obecnie jest pracownikiem Biura Prezydenta Gdańska ds. Kultury.

Opinie (54) ponad 10 zablokowanych

  • To lubię: Niemiec, kóry postawił się niemieckiej armii (16)

    A drugi smaczek: Niemiec (Conwentz) ocalił Puszczę Białowieską, by Polak (Szyszko) mógł ją swobodnie trzebić... Przykre

    • 40 10

    • Zaraz upośledzeni historycznie czytający odpiszą ci, że wychwalasz Niemca w polskim Gdańsku.

      Już były takie teksty, że Gdańsk rozwijał się najlepiej jak był polski, a jak niemiecki, to się zwijał.

      • 6 4

    • (4)

      Faktycznie, lepiej żeby korniki zjadły całą puszczę...

      • 3 8

      • Zachodzę w głowę... (1)

        ...jak, w takim razie, ta puszcza przetrwała bez łaskawej pomocy człowieka? Korniki o niej nie wiedziały (może zrzucili je tam dopiero Putin z Tuskiem?), czy to po prostu czysty przypadek?

        • 15 1

        • Bez pomocy człowieka? Rzeczywiście. Poczytaj trochę, to będziesz wiedział, że to nie jest jakaś prastara puszcza nigdy nie dotknięta ręką człowieka tylko las który był zawsze eksploatowany. Wycinali, sadzili i znowu wycinali. Pierwotnego lasu jest tam najmniej.

          • 0 2

      • wszystko zlikwidujemy, tą niemiecką puszczą te zlikwidujuemy

        autostrady zwiniemy i oddamy tej przebrzydłej Unii Europejskiej
        a następnie Jarosław Kalksztein dokona ponownej rusyfikacji
        i przyłączenia polskich podludzi do Ruskiej Maci

        • 8 1

      • o tak, te korniki tak wpitzierlają puszczę, że aż furczy

        a ponieważ robią to od tysięcy lat, to już w ogóle tej puszczy nie ma ;)

        • 8 1

    • Czemu na tych nowych tramwajach? (4)

      są tylko Niemieckie nazwiska? to nigdy nie byli Gdanszczanie!
      przypadek?

      • 3 10

      • (1)

        Walentynowicz, Rybicki, Płażyński.......to też niemieckie?

        • 3 1

        • A co oni wielcy bo lot Tu154

          • 0 4

      • Gdańszanie

        stosunkowo rzadko byli w przeszłości Polakami z krwi i kości, wystarczy trochę znać historię swojego miasta ... A potem niektórzy malują na wiatach przystankowych takie hasła, jak twój komentarz ...

        • 1 0

      • To byli gdańszczanie z krwi i kości. Tylko ty nie ogarniasz umysłem tego.

        • 4 0

    • Panie Budyń ,jakiego Polaka tak POważają w Niemczech ... ja u nas na Tramwajach?!?
      no chyba że Tyska? liska

      • 4 9

    • bravo, bravo! (1)

      Tak Narodzie działa medialna POpaganda*
      haha! Nienieć który uratował Babcie za wijny!
      przestał po niej skakać???

      • 3 3

      • trzeba było się uczyć

        Widać jesteś przesiedleńcem z GG lub zza Buga, widać nie rozumiesz historii tej ziemi.

        • 4 1

    • Dla katolickich prawaków taki Conwentz to tylko ekoterrorysta

      • 2 3

    • Paragraf

      Bzdury powielasz.Koderasto

      • 0 1

  • ooo,drzewka były na ul Długiej! a teraz w Gdansku zieleni coraz mniej....:( (6)

    • 16 3

    • ooo, były końskie kupy na ul, Dugi Targ (bo to nie jest ul. Długa) (2)

      A teraz w Gdańsku coraz mniej końskich kup, za to coraz więcej psich... ;(

      • 5 6

      • Jak widać w przyrodzie nic nie ginie, a materia musi krażyć.

        • 0 0

      • Długa

        bo to język potoczny, kto mieszka w gdańsku to wie o co chodzi,

        • 0 0

    • Na zdjęciu nie jest ul. Długa tylko Długi Targ, i wciąż są na nim drzewa, chociaż akurat nie w tym miejscu co na powyższej fotce.
      A na Długiej od niepamiętnych czasów są trzy drzewka, w pobliżu dawnego wejścia do kina Leningrad

      • 6 1

    • oooo ... (1)

      były drzewka na Słowaka oooo a teraz Zły pis Wycina!
      i POd budowę zapewne jakiś Rezydencyji dla oligarchii pO rabatach szykiuje!

      a narod jak zwykle w inne strone patrzy co powinien!

      • 1 3

      • i te zle 500 plus

        ach jakie złe nam zabierają ...zapewne z pensyjii w UM!

        • 1 0

  • (1)

    Teraz mamy Szyszkę, który "ratuje" każde drzewo.

    • 12 8

    • GDN

      Wystarczy jeden Budyn za 100 Szyszek.

      • 0 0

  • Nie przewidział jednego!

    Że nastanie czas Szyszki! Cały Gdańszczanina wysiłek na marne!

    • 18 5

  • Bardzo interesujący artykuł

    • 20 1

  • Teraz by się taki przydał na nadszyszkownika szkodnika szyszkę.

    • 16 5

  • to nawet (2)

    niemiec bardziej dbał o polską puszczę niż psychopisowski minister i to ma być dobra zmiana,szlag by to wszystko trafił,widać że nawet Król wybrany przez katoli
    niewiele może.

    • 10 8

    • jaką polską puszczę ??

      za jego czasów to nie była polska puszcza tylko niemiecka

      • 0 0

    • Dbał o pruska puszczę

      czytać dobrze umieć.

      • 0 0

  • Pionier ochrony przyrody (3)

    Jako przewodniczka , wspominam o nim wszystkim turystom odwiedzającym nasze miasto. Nieliczni wiedzą kto to był :( A i gdańszczanie też nie mają o tym pojęcia ...
    Dlatego dwa lata temu, z okazji pierwszego dnia wiosny, skrzyknęliśmy się w kilka osób ( głównie z inicjatywy naszej znakomitej koleżanki Ewy Jaroszyńskiej) i zorganizowaliśmy spacer gdańskimi śladami Hugo Conwentza.
    Wielka szkoda, że tak znakomity człowiek nie ma w naszym mieście ani swojej ulicy, ani nawet upamiętniającej go tablicy. Czas to naprawić . Dobrze, że jest chociaż tramwaj :)

    • 28 2

    • A ty wiesz kto to był WIELKI BEN

      • 0 6

    • pamiętam, byłam:) (1)

      Pani Ewo czy dobrze kojarzę że Pan Hugo K przyczynił się do objęcia ochroną miejsca gdzie jest rezerwat Ptasi Raj? W artykule jest mowa o Mewiej Łasze a to zdecydowanie młodszy rezerwat

      • 1 0

      • moim zdaniem też,chyba chodzi o "Ptasi Raj". W wielu opracowaniach zamiennie pojawiają się Raj i Łacha. Czasami pada określenie "Mewia Łacha przy ujściu Wisły Śmiałe"j, co jest już całkowitym pomieszaniem miejsc :( Pozdrawiam :)

        • 1 0

  • i do czego to doprowadziłao?

    • 2 0

  • to te prusy zachodnie (2)

    co nam rozbiór POlski zrobily?
    Ten znamienity pan?!? Dyrektorem
    no przysłużył się!

    • 6 14

    • Poucz się trochę, może jeszcze nie jest za późno...

      • 6 1

    • Co ty piszesz ?

      • 1 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Na Targu Rakowym w Gdańsku znajduje się pomnik jednej z ofiar stanu wojennego. Kogo upamiętnia?

 

Najczęściej czytane