• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ostatnia przystań rycerza obieżyświata

Marek Gotard
3 lipca 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 

Poeta i banita, brazylijski admirał i polski generał artylerii. Protestant, który pod sztandarem katolickiego kardynała Richelieu zdobywał protestancką twierdzę La Rochelle. Krzysztof Arciszewski - bo to o nim mowa, ostatnie lata swojego życia spędził zaledwie kilkanaście kilometrów od Gdańska.



Kiedy w 1993 roku Aniela Kossak-Wińska kupowała wraz z mężem ruiny dawnego majątku w Arciszewie, na południe od Straszyna, nie spodziewała się że właśnie rozpoczynają przygodę życia.

- Naprzeciw starego magazynu, w którym otwieraliśmy działalność gospodarczą, znajdował się zdziczały pagórek, zmieniony przez pokolenia mieszkańców PGR w śmietnik. Kiedy szukaliśmy wody, ściągnięty w tym celu radiesteta o mało na nim nie oszalał - wspomina Aniela Kossak-Wińska. - Pani! - krzyczał. - Wy tu macie na tym pagórku miejsce mocy jak Wawel! Pani sprawdzi co tu stało i kto tu mieszkał, bo czegoś takiego jeszcze nie widziałem!

Nie minęło wiele czasu i Wińscy wiedzieli już, że przez przypadek stali się spadkobiercami tradycji, rozpoczętej przez jedną z najbarwniejszych postaci Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Kilkaset lat wcześniej niewielki pagórek odkrył i zasiedlił Krzysztof Arciszewski, najpierw brat polski, czyli arianin, a potem kalwin. Nowy obywatel Gdańska nie był - co nieczęste wówczas na tych terenach - ani Holendrem, ani Niemcem. Był polskim szlachcicem, herbu Prawdzic, urodzonym w wielkopolskim Rogalinie w 1592 roku, w wybitnej ariańskiej rodzinie Eliasza ArciszewskiegoHeleny z Zakrzewskich.

Dobre wykształcenie odebrał w ariańskiej szkole w Śmiglu, a kolejną wiedzę już we Frankfurcie nad Odrą. Niedługo potem wyjechał do Birż, gdzie rychło stał się jednym z najbliższych zauszników hetmana Krzysztofa Radziwiłła, skłóconego z królem Zygmuntem III Wazą. W latach 1621-1622, 30-letni Arciszewski, wraz z hetmanem polnym Krzysztofem Radziwiłłem, dzielnie stawał podczas wojny inflanckiej, podczas której litewskie wojska toczyły zacięte boje ze Szwedami, zakończone rozejmem w Mitawie.

Wiele wskazuje na to, że to właśnie w Inflantach zdecydowały się dalsze losy wielkopolskiego szlachcica.

W czasie jego nieobecności najbliższa rodzina musiała zmierzyć się z poważnym problemem, który nazywał się Jaruzel Kacper Brzeziński. Arianin i wzięty adwokat, pochodzący z mieszczańskiej rodziny, pomimo przypisywania sobie biblijnego pochodzenia od rodziny Jaruzelów, wszedł w 1611 roku we władanie części miasta Śmigla.

Jaruzel szybko zyskał sobie opinię pieniacza i niegodziwca, dręczącego służbę i chłopów. Coraz łakomiej spoglądał też na drugą część miasta, przynależną Eliaszowi Arciszewskiemu, teologowi ariańskiemu i zarazem pastorowi tej gminy wyznaniowej w Śmiglu.

Eliasz był bardzo mądrym człowiekiem, jednak sprawy duchowe zajmowały go bardziej od ziemskich. W tych "wyręczał" go kum-arianin Brzeziński, zadłużając we własnej kieszeni coraz bardziej majątek należący do Eliasza. Aż wreszcie go przejął i zawładnął całymi dobrami śmigielskimi. Procesy sądowe w latach 1613-1618, które były konsekwencją tego przejęcia, przypieczętowały ruinę Arciszewskich.

Po powrocie z Inflantów, Krzysztof próbował bezskutecznie namówić Brzeźnickiego do rezygnacji z przejętych dóbr. Gdy to nie dało rezultatów, znienacka chwycił go na arkan, następnie zawlókł pod szubienicę. I to nie złamało jednak adwokata. Arciszewski wypalił do niego z rusznicy, następnie wyrwał mu język i przybił do szubienicy.

Za ten czym Krzysztof i Eliasz Arciszewscy zostali skazani na banicję. Dwa lata później, mimo ugody pomiędzy zwaśnionymi stronami, dobra śmigielskie trafiły w ręce katolików. W ten sposób bracia zostali nie tylko wygnani, ale także ostatecznie pozbawieni ojcowizny.

Opuściwszy Rzeczpospolitą, Krzysztof Arciszewski osiadł w Hadze. Tutaj dalej procentowała znajomość z Radziwiłłem. Dzięki pieniądzom i poparciu hetmana, rozpoczął bowiem studia w szkole inżynierii wojskowej, artylerii i nawigacji.

Zimą z 1625 na 1626 rok, Arciszewski wrócił do Polski. Otrzymał tu od swojego protektora, Krzysztofa Radziwiłła, funkcję tajnego wysłannika na dwór francuski. Miał tam przeprowadzać tajne rokowania z bratem króla Ludwika XIII, księciem Gastonem Orleańskim, którego Radziwiłł widział na polskim tronie w razie detronizacji Zygmunta III.

We Francji zastała naszego bohatera wojna domowa pomiędzy francuskimi katolikami a hugenotami. Jej konsekwencją było słynne, także dzięki powieści Aleksandra Dumasa "Trzej Muszkieterowie", oblężenie hugenockiej twierdzy La Rochelle. Wraz z pierwszym dowódcą oblężenia, katolikiem Gastonem Orleańskim, pod La Rochelle przybywa także kalwin Arciszewski. Co ciekawe, robi to oficjalnie, bo katolicka Francja była wówczas sojusznikiem kalwińskiej Holandii. W ten sposób holenderski oficer Arciszewski, służący pod sztandarami kardynała Richelieu, zyskał podczas ponadrocznego oblężenia międzynarodową sławę, aby jako bohater powrócić do Holandii.

W 1629 roku odszedł do "cywila", przyjmując propozycję sławnej Kompanii Zachodnioindyjskiej, która właśnie przygotowała wyprawę do Brazylii, aby bronić tam swoich interesów handlowych. Kompania Zachodnioindyjska była młodszą siostrą słynnej Kompanii Wschodnioindyjskiej - pierwszego prywatnego koncernu o charakterze handlowo-wydobywczym na skalę światową.

Obie kompanie miały bardzo szerokie uprawnienia. Posiadały floty, własne armie. Mogły prowadzić wojny i zawierać sojusze. To właśnie holenderska Kompania Wschodnioindyjska założyła między innymi Nowy Jork.

Pierwszym zadaniem Arciszewskiego, w ramach trzyletniego kontraktu, było podbicie Pernambuco, głównego producenta cukru na świecie, którego nabywcami byli w większości kupcy holenderscy. Brazylia była co prawda kolonią portugalską, ale w latach 1580 - 1640 kraj ten był połączony unią personalną w Hiszpanią, zaciekłym wrogiem Holandii. Hiszpanie zagrażali holenderskim interesom w Brazylii. Po przybyciu na miejsce Arciszewski opracował plany zdobycia stolicy kraju, Olindy, dzięki którym opanowano miasto, port i twierdzę.

- Kiedy dowiedzieliśmy się, kto przed nami mieszkał w Arciszewie, zaczęliśmy szukać planów dworu, który stał tutaj do 1945 roku. Żeby do nich dotrzeć, musieliśmy wywieźć tony gruzu i śmieci, narzucanych tutaj przez lata - opowiada dzisiejsza właścicielka Arciszewa. - Sądząc po biografii, wydawało się nam, że Arciszewskiego stać było na spory pałac. Okazało się, że w fundamentach dużego dworu, pochodzących z XIX wieku, znajdują się jeszcze jedne - XVII wieczne. To właśnie one należały do niewielkiego dworku naszego bohatera.

W 1634 roku Arciszewski został pułkownikiem wojsk kompanii. Pod jego dowództwem holenderski desant zdobył silnie ufortyfikowany Fort Santa Cruz. Arciszewski zdobył też twierdze Arrayal i Porto Calvo. Odegrał istotną rolę w oblężeniu miasta Nazareth. W 1637 roku został wicegubernatorem Brazylii i wodzem naczelnym sił holenderskich w tym kraju.

Jednak nieporozumienia z gubernatorem, hrabią de Nassau, sprawiły, że Arciszewski wrócił do Holandii. Zajął się twórczością literacką, napisał m.in. Apologię, w której opisał swoje zasługi i krzywdy, jakie miały go w życiu spotkać. Prócz tego, spod jego pióra wyszło kilka wierszy i traktat medyczny o podagrze.

W 1642 roku w Amsterdamie ukazało się dzieło niejakiego Gerarda Vossa, które w wielkiej części oparte jest na notatkach poczynionych przez Arciszewskiego w Ameryce Południowej. Okazało się, że generał dokładnie spisywał informacje dotyczące plemion indiańskich, przyrody i geografii. Ten niezwykły, etnograficzny dorobek zadziwił środowisko naukowe XVII wiecznej Holandii.

W roku 1646 Arciszewski wrócił do Polski. Ojczyzna przywitała go królewską propozycją objęcia dowództwa artylerii koronnej. Za panowania Jana Kazimierza Arciszewski budował mosty i fortyfikacje, walczył z wojskami Chmielnickiego, bronił Lwowa, szedł z odsieczą na Zbaraż, walczył w bitwach pod Zborowem i Piławcami.

Jednak u szczytu sławy po raz kolejny Arciszewski wszedł w konflikt ze swoim najwyższym przełożonym. Tym razem był nim Wielki Kanclerz Koronny, Jerzy Ossoliński. W wyniku zatargu, stary żołnierz odszedł ostatecznie z wojska w 1650 roku i osiadł w podgdańskim Arciszewie, które wtedy zwało się Buszkowymi.

Dlaczego akurat tu? Wydaje się, że w niespokojnych czasach wielowyznaniowy Gdańsk, niezależny w dużym stopniu od jakichkolwiek wpływów, wydawał się po prostu spokojnym portem dla uwikłanego w wiele intryg, odmiennego wiarą i niepokornego generała.

- Kto wie, może to magia tego miejsca sprawia, że w Arciszewskim obudził się talent literacki? - zastanawia się Aniela Kossak - Wińska. - Faktem jest, że to właśnie tu powstały niezłe jakościowo poematy, które są ostatnią spuścizną po polskim podróżniku i generale.

Arciszewski umarł w swoim dworze na gdańskich wyżynach w 1656 roku. Pochowano go w kalwińskim zborze w Lesznie. Dwa lata po śmierci generała, dokładnie 20 lipca 1658 roku, Sejm Rzeczpospolitej nakazał braciom polskim, czyli arianom, wyrzec się swojej wiary, albo wynosić się z Polski. Zbór, w którym złożono zwłoki "starszego nad armatą", podpalono w odwecie za pomoc, jaką mieszkańcy udzielili Szwedom podczas "Potopu".

Ostatni przedwojenni mieszkańcy tego Arciszewa, menonicka rodzina Goertz, do 1945 roku żyła tradycją polskiego generała. Aniela Kossak-Wińska postawiła na najstarszych fundamentach nowy dom, ale nawiązujący architekturą do dawnych dworów. Zachowała też park i zabezpieczyła relikty najstarszej budowli, w tym stary słupek przedprożowy.

Dziś coraz ciężej jest jej dbać o pałac. Ma nadzieję, że kiedyś znajdzie się ktoś, kto w Arciszewie stworzy nową wartość. Może stadninę, może pensjonat. Jeżeli tak się stanie, powinien on być poświęcony pamięci generała. Przecież to właśnie tu człowiek, który przez całe życie nie miał swojego miejsca, nareszcie odnalazł spokój.

Opinie (17) 1 zablokowana

  • prawdziwy rycerz obieżyświat to był Jan z Kolna (1)

    • 8 8

    • no i Beniowski

      oczywiście

      • 1 0

  • Bardzo ciekawy artykuł

    w ogóle temat arian jest bardzo intrygujący. Polecam zwłaszcza książkę Zenona Gołaszewskiego, p.t. "Bracia polscy w Gdańsku i okolicach", gdzie nie tylko jest mowa o Arciszewskich, ale też, że bracia polscy (arianie) mieli właśnie w Gdańsku swą główną ekspozyturę przemycanych statkami swoich publikacji na Zachód, a ich idee jeszcze w epoce Oświecenia zainspirowały Europę.

    • 27 1

  • (2)

    ech... Już wtedy nasi musieli szukać źródła zarobku na zachodzie Europy...

    • 11 5

    • nie musieli, ale mogli

      zupełnie tak jak teraz

      • 7 1

    • Brazylia to najdalej na zachód położona część Europy zachodniej

      • 0 0

  • jego potomkiem byl Eugeniusz Arciszewski zm 1997 - (3)

    kapitan żeglugi wielkiej, zginął w katastrofie M/V "Leros Strength" w pobliżu wód terytorialnych Norwegii 8 lutego 1997 r. To byl jego ostatni rejs przed pojsciem na emeryture.

    • 7 4

    • (1)

      To ojciec senator Arciszewskiej?

      • 3 0

      • Tak

        a statek wychodząc z portu był w fatalnym stanie wypowiedz marynarza który zszedł w porcie można było wbijać młotek w kadłub jednostki

        • 2 2

    • Krzysztof Arciszewski

      Adamie miły!
      Krzysztof był bezżenny. Nasza rodzina wywodzi się od jego brata Eliasza. Krzysztof zatem był stryjecznym naszym antenatem.Pozdrawiam

      • 2 0

  • to jest historia

    ciekawe miejsce- jeszcze wiele takich perełek jest do odkrycia. Wyrazy szacunku dla Państwa Wińskich

    • 13 0

  • Eliasz Arciszewski x 2

    Bardzo ciekawy artykuł. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na fakt, że ojciec Krzysztofa Arciszewskiego nosił imię Eliasz. Takie samo imię miał jego pierworodny syn, brat Bogusława i Krzysztofa. I to dwaj bracia zostali skazani na banicję. Artykuł tego w sposób jednoznaczny nie precyzuje.

    Serdecznie pozdrawiam.

    Joachim Arciszewski

    • 5 0

  • słoma z butów wystaje

    więc trzeba dodac kolorytu by błyszczeć na salonach

    • 4 5

  • Ostatnia przystań

    .

    • 1 0

  • Cieszy,

    że nowy miejski korsarz czerpie z tradycji takich ludzi jak Arciszewski. Tylko miasto mogłoby zrobić porządek z tym psycholem Panem S. Znów byłem świadkiem nachalności tego typka...
    A miejskiego korsarza pozdrawiam, do zobaczenia znów na Mariackiej. Fantastycznie ożywia Pan tą ulicę !

    • 4 0

  • Prawda zwycięży

    Pragnę zmartwić autora. Arciszewo i Buszkowy to dwie różne., choć stosunkowo pobliskie miejscowośc. Równiez teoria o tym, że Krzysztof Arciszewski (1592-1656) był pierwszym właścicielem Arciszewa jest niestety mocno naciagana. Prawda natomiast jest, że bohater artykułu po zakończeniu kariery w wojskowej osiadł w Buszkowych, a zmarł prwdopodobnie w Arciszewie - majątku należącym wówczas do jego kuzyna Pawła.

    • 1 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Od jakiego wyrazu utworzono nazwę Brzeźno?

 

Najczęściej czytane