• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ostatni z dywizjonu. Krótka historia ORP "Wicher"

Michał Lipka
21 lutego 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
ORP "Wicher" na redzie. ORP "Wicher" na redzie.

Trwająca zaledwie trzy dni wojenna epopeja ORP "Wicher" pokazuje, że nawet w osamotnieniu można ocalić rzecz najważniejszą - honor.



Działa artylerii głównej "Wichra". Działa artylerii głównej "Wichra".
ORP "Wicher" w wielkiej gali banderowej. ORP "Wicher" w wielkiej gali banderowej.
Po zmianie oznaczeń dziobowych. Po zmianie oznaczeń dziobowych.
Polski zespół podczas jednej z wizyt zagranicznych. Polski zespół podczas jednej z wizyt zagranicznych.
Marszałek Piłsudski na pokładzie ORP "Wicher". Marszałek Piłsudski na pokładzie ORP "Wicher".
Historia "Wichra" w polskiej flocie wojennej zaczyna się w 1926 roku, gdy polski rząd podpisał umowę na jego budowę we Francji. Wybór, jak to zwykle bywa, podyktowany był względami politycznymi - dzięki temu młode państwo polskie mogło liczyć na otrzymanie pożyczki stabilizacyjnej (tajemnicą poliszynela były liczne udziały francuskich polityków w tej stoczni). Niestety małe doświadczenie stoczni dało o sobie niebawem znać - komisja odbiorcza pod przewodnictwem kmdr Ksawerego Czarnickiego miała pełne ręce roboty, wykrywając coraz to nowe niedociągnięcia, a same prace przeciągnęły się aż o 2 lata. Bez problemów nie obyło się nawet podczas wodowania kadłuba - jednostka utknęła na pochylni i potrzebna była pomoc holowników.

Wreszcie, pokonując liczne przeciwności, 8 lipca 1930 roku po raz pierwszy wciągnięto na maszt biało-czerwoną banderę i oficjalnie nadano jednostce nazwę ORP "Wicher". Był to pierwszy na wskroś nowoczesny okręt polskiej floty, który uzbrojony był m.in. w cztery armaty 130 mm i w tamtym okresie nie miał sobie równych na Bałtyku. Pewne obawy budziło jednak niezwykle skromne uzbrojenie przeciwlotnicze, na które składały się dwa pojedyncze działka 40 mm i dwa podwójne km 13,2 mm. Zastosowano wówczas stare powiedzenie "jakoś to będzie".

Po przybyciu do kraju "Wicher" z miejsca stał się okrętem flagowym i... najbardziej "zapracowaną" polską jednostką. Reprezentował biało - czerwoną banderę m.in. w Leningradzie, Kilonii i portach szwedzkich czy duńskich. Stanowił eskortę dla odbywającego wizytę w Estonii prezydenta Mościckiego. Na swoim pokładzie gościł wracającego z leczenia Józefa Piłsudskiego i to za sprawą tego ostatniego brał udział w tzw. akcji gdańskiej.

Jako, że Polska nie dysponowała portem wojennym z prawdziwego zdarzenia, Gdynia była dopiero w budowie, a Puck już nie spełniał swej roli, na mocy postanowień wersalskich miała prawo korzystać z Gdańska, jak ze swego portu macierzystego. Niestety związane to było z częstymi szykanami ze strony niemieckiej. Tak też było w 1932 roku, gdy do gdańskiego portu miały zawinąć angielskie jednostki. Ni z tego, ni z owego Niemcy postanowili odmówić Polakom prawa powitania Anglików.

W międzynarodowym prawie morskim taka sytuacja była nie do pomyślenia. Dla marszałka Piłsudskiego również. Na zwołanej naradzie postanowiono, że ORP "Wicher" pod dowództwem kmdr Tadeusza Podjazd-Morgensterna, mimo braku zgody ze strony władz miejskich, wpłynie do portu w Gdańsku celem powitania angielskich niszczycieli, a w przypadku jakiejkolwiek próby obrazy polskiej bandery otworzy ogień w stronę urzędów gdańskich.

Na szczęście Niemcy w cieniu dział niszczyciela nie odważyli się na żadne działania zaczepne, wobec czego sama wizyta przebiegła spokojnie.

Kolejne lata upływały "Wichrowi" na dalszych wizytach zagranicznych oraz... udziale w filmie "Rapsodia Bałtyku". W marcu 1938 roku dowództwo okrętu obejmuje kmdr ppor. (od kwietnia 1939 roku kmdr por) Stefan de Walden, doświadczony oficer, kawaler orderu Virtuti Militari otrzymanego za udział w walkach z bolszewikami w szeregach Flotylli Pińskiej. Pod jego komendą "Wicher" uzyskuje miano najlepszego okrętu artyleryjskiego floty.

We wrześniu 1939 roku "Wicher", jako jedyny niszczyciel miał bronić polskiego Wybrzeża. Pozostałe jednostki dywizjonu: OORP "Błyskawica", "Grom" i "Burza" przebywały już wówczas w Anglii. Jednym z pierwszych planów operacyjnych była akcja "Rurka" mająca na celu postawienie dużej zagrody minowej. W operacji miały wziąć udział praktycznie wszystkie siły naszej floty wojennej. Podczas przechodzenia w rejon minowania polski zespół zaatakowany został przez nieprzyjacielskie lotnictwo. Pierwsza potyczka trwała zaledwie ok. 20 minut, a jej efekt trudno jednoznacznie ocenić. Niemcy nie zatopili żadnej polskiej jednostki, choć uszkodzenia odniósł stawiacz min "Gryf" i trałowiec "Mewa". Na tym pierwszym poległ dowódca kmdr ppor. Stefan Kwiatkowski, a Polakom nie udało się zestrzelić żadnego nieprzyjacielskiego samolotu, choć kilka na pewno uszkodzili.

Po tej bitwie dochodzi do niezrozumiałego zdarzenia. Ponieważ "Gryf" pozbył się wszystkich posiadanych na pokładzie min (zachowanie p.o. dowódcy kpt. mar. W. Łomidze to osobny temat) operację "Rurka" odwołano. Nikt jednak nie powiadomił o tym "Wichra", który całą noc trwał na posterunku w rejonie Pilawy. W tym czasie miał on szansą zaatakować z zaskoczenia kilku niemieckich jednostek, w tym lekki krążownik typu Leipzig. Ponieważ jednak dowódcy okrętu nie poinformowano o zmianie rozkazów, które zakazywały mu atakowania wroga, szansa na zadanie wrogiej flocie poważnego ciosu rozpłynęła się w mroku niczym nie niepokojone niemieckie jednostki.

Po powrocie do portu w Helu, na dowódcę "Wichra", komandora de Waldena, czeka hiobowa wiadomość o przekształceniu okrętu w pływającą baterię. Na prośby komandora o zgodę na przedarcie się przez cieśniny duńskie do portów alianckich i na ostrzelanie zabudowań Nowego Portu dowództwo nie wyraża zgody. Jednak chwila największej chwały dla okrętu i załogi ma już niebawem nastąpić. Oto 3 września obserwatorzy meldują obecność dwóch niemieckich niszczycieli. Szybko ogłoszono alarm bojowy, choć wynik pojedynku artyleryjskiego wydawać się mógł przesądzony - z jedne strony dwa nowoczesne niszczyciele mające swobodę ruchu, z drugiej dwie polskie jednostki unieruchomione w porcie ("Gryf" podobnie jak "Wicher" przekształcony został w pływającą baterię).

"Wicher" jednak nie na darmo nosił miano najlepszego okrętu artyleryjskiego we flocie! Oba polskie okręty w krótkim czasie obramowują nieprzyjaciela i uszkadzają oba jego okręty zmuszając go do postawienia zasłony dymnej i odwrotu. Niestety niedługo potem następuje nalot nieprzyjacielskiego lotnictwa, podczas którego daje o sobie znać słabe uzbrojenie przeciwlotnicze - tonie "Wicher", a chwilę później "Gryf". Z załogi osamotnionego niszczyciela podczas wszystkich działań poległ tylko jeden marynarz, co przypisywano niebywałemu szczęściu, jakie zawsze miał "Wicher".

Opinie (87) ponad 10 zablokowanych

  • :) (2)

    Akcja gdańska - polak potrafi :) nie wiedziałem, że cos takiego w ogóle miało miejsce

    • 20 5

    • ucz sie o swoich przodkach zanim coś napiszesz....

      do szkoły było pod "górkę"?

      • 1 1

    • Trzeba to powtórzyć!

      • 0 1

  • Paranoja (3)

    żeby takie okręty trzymać w Helskim porcie , to było dla nich samobójstwo , głupota dowództwa była straszna , trzeba było wysłać okręty do Angli , była by z nich dużo większa korzyść.

    • 27 7

    • ??? (2)

      Powstaje pytanie dlaczego zabroniono dowódcy Wichra spróbowac samodzielnej przeprawy do aliantów? skoro i tak skazano go na zniszczenie, bo w porcie hlskim i wobec przewagi nieprzyjacielskiego lotnictwa nic innego spotkac go nie mogło, warto było chociaż spróbowac przedarcia się. Niestety idea adm. Świrskiego o budowie ocenicznych okrętów zupełnie nie przydatnych na Bałtyku wzieła tu górę...

      • 5 4

      • Sorry, ale o czym Ty piszesz?

        1. To, że Świrski miał błędną (ale nie do końca) ideę to jedno. Tyle, że dzieki tej jego idei można było uratować kilkuset marynarzy i oficerów przed niechybną śmiercią lub obozem jenieckim. Oczywiścei część z nich nie doczekała końca wojny, bo i tak zginęłi, ale większość z nich wojne przeżyła. Na Czajce czy Mewie nie mieliby szans na dopłynięcie do Angli (paliwo).
        2. Wicher był ypowymśrednikm niszczycielem na Bałtyku. Dla porównania - niemiecka seria Leberecht Maas czy sowieckie lidery Leningrad, Mińsk były wielkości Błyskawicy i Groma. Uzbrojenie przeciwlotnicze Wichra nie odbiegało rażąco od uzbrojenia okrętow budowanych w tym samym czasie dla innych państw. Dopiero pod koniec lat 30 zaczęto instalowac silniejsze uzbrojenie plot na nowych okrętach i dozbrajano starsze. u nas tego nie zrobiono, bo nie było odpowiedniej do tego stoczni.
        3. Gdyby rozwijać koncepcję budowy licznej floty tzw. "drobnoustrojów", to mielibyśmy może flotyllę niewiele wartych okręcików zablokowanych w nieustannie bombardowanych porciątkach Pucka, Jastarni, czy Helu. Rosja sowiecka, która miała wówczas bardzo dużo małych okrętów i tak została zablokowana w zatoce Fińskiej i te małe okręciki tam miały swój sens (płytkie wody, liczne wyspy i szkiery dające okazje do schronienia A i tak stracili masę tego na minach i od działań lotnictwa.
        Więc tak naprawdę nie bardzo do końca wiadomo, czyja koncepcja była lepsza - jedna uratowała mnóstwo ludzi, a druga nic by nie dała w sensie militarnym, a spowodowała by utratę kadry, która po wojnie odbudowała MW (co prawda pod sowieckim nadzorem)

        • 12 2

      • O czym ty człowieku piszesz?

        Przedarcie się Wichra przez cieśniny było nierealne, widziałes ty kiedy mapę cieśnin duńskich? Wicher pozostał dla jednej misji w sumie ze nie doszła do skutku to inna para kaloszy, a w porcie pozostał po to by w razie czego mozna by go było łatwo wydobyć w 39 nie było proroków ktorzy przewidywali że wojna skończy sie za 5 lat dopiero. O jakich oceanicznych okretach ty pleciesz? Propaganda komunistyczna dalej zywa? Co to w ogóle znaczy flota oceaniczna co? Wiesz czy powtarzasz propagandę? Wiele lat powtarzania bzdur jak widać odnioslo sukces. Jakby się ci chciało użyć szarych komórek to byś wiedział, że jesli nie stać cię na budowę 10 niszczycieli a tylko 2 to byś się starał by miały one jak najsilniejszą altylerię jak największą prędkość i jak największa autonomiczność zwłaszcza wiedząc ze nie masz do dyspozycji żadnej dobrej bazy która by mogła chronić okręty. Logicznym jest, że mało ale silnych okrętów może coś zdziałać, a co moze działać mało i słabych? Te mantrowane z uporem maniaka ścigacze z czasow komuny to co zdzialały? Sowieci mieli ich ponad setkę wymień co i kiedy potopiły?

        • 0 0

  • Najważniejsze !! (2)

    że te dwa okręty zachowały "honor" , a że poszły na dno to już mało ważne , jakie durnowate myślenie ówczesnego dowództwa MW , tragiczne !!

    • 25 21

    • Nie tragiczne a perspektywiczne

      Nowe okręty można wybudować szybciej niż wyszkolić nowe, sprawne załogi. Wystarczyła danina krwi jaką zapłaciła Lądowa Obrona Wybrzeża płk. Dąbka - nie było sensu wysyłaś na pewną śmierć kilkuset marynarzy i oficerów przy takiej dysproporcji potencjału PMW i Kriegsmarine.

      • 5 4

    • Najlepiej było rozpuścić wojsko do domów, bo i tak nie mieliśmy szansy wygrać. A honor? Co to takiego honor, prawdomówność, bohaterstwo. Przecież liczą się tylko pieniądze i władza nad innymi.

      Dzięki Wichrowi mój dziadek przeżył wrzesień na Helu, a później uciekł ze Stutthof.

      • 1 4

  • Czego się bali? (1)

    Najlepsza obroną jest atak. Że też dowództwo nie zgodziło się na działania zaczepne. Skoro wiadomo było, że sytuacja nie jest najlepsza i w zasadzie zostawienie okrętów w porcie, skazuje je na zatopienie.

    • 12 5

    • zaczepne?

      A co te nasze okręty miały by atakować w 39 może jakieś konkrety?

      • 0 0

  • tarcza strzelecka (4)

    niestety taka rolę pełnił polski niszczyciel w kampanii wrześniowej...został przez brak koordynacji i błędne decyzje zmarnowany

    • 10 1

    • (3)

      cała nasza marynarka to była pomyłka...rownie dobrze mozna było sie skupic na flocie dozorowej , jakie straty zadalismy niemcom,,,,prawie zadne , uszkodzone chyba dwa okrety

      • 0 0

      • Straty niemieckie (1)

        1. Zatopiony na minie Żbika trałowiec M-85, przez co omal Niemcy nie zerwali umowy kapitulacji Helu
        2. Ciężko uszkodzony prawdopodobnie "Bruno Schultz" (wypalony, remont trwał do wiosny 1940r.) niszczyciel typu Leberecht Maas" (wielkości Gryfa, lecz silnie uzbrojony) - okręt ten zresztą został zatopiony krótko po remoncie przez niemieckie lotnictwo wraz z bliźniakiem
        3. Wiele uszkodzonych drobnych jednostek przez artylerie nadbrzeżną
        3. Kilkanaście samolotow lotnictwa morskiego
        Przy skali przewagi Niemców w stosunku do Polaków to mimo wszystko nie jest mało, pomijam tu prawie półroczne trałowanie Bałtyku i Zatoki w poszukiwaniu polskich min.

        • 0 0

        • co ty wypisujesz...

          Skąd te sensacyjne wieści o wypalonym i remontowanym Schultzu?
          Te wiele uszkodzonych od altylerii jednostek to przez kogo i kiedy pouszkadzane?
          Kilkanaście samolotów lotnictwa morskiego? Przez kogo i kiedy one konkretnie zniszczone?

          • 0 0

      • Marynarka to pomyłka?

        Hym od kiedy to kwestią jakości czegoś jest liczba zadanych strat? Może by tak inaczej o ile szybciej niemcy by zajeli pomorze gdyby nie na "niepotrzebna" marynarka?

        • 0 0

  • Sylar (6)

    obecnie mamy jakieś niszczyciele albo krążowniki? :P czy mamy tylko korwety? :D

    • 5 3

    • Krążowniki (2)

      Przed wojną mieliśmy stary, kupiony od francuzów krążownik Bałtyk. Okręt służył jako stacjonarna baza bez artylerii głównej. Od anglików dostaliśmy krążownik Dragon a po tym jak zatonął w trakcie inwazji w Normandii, otrzymaliśmy ORP Conrad.

      • 4 0

      • Conrad nie brał udziału w działaniach w czasie drugiej wojny światowej gdyż był niedoposazony i załoga była dopiero w trakcie szkolenia

        • 2 1

      • wow

        Bałtyk bez uzbrojenia, kotłów i pancerza nazwać krążownikiem...

        • 0 0

    • Mamy dwie fregaty rakietowe.

      • 1 2

    • Fregaty (1)

      ORP Kościuszko i ORP Puławski ostatnim niszczycielem w naszej MW był ORP Warszawa jeszcze z 5 lat temu był na stanie floty

      • 2 0

      • Fregaty

        ORP PUŁASKI. Nie kalaj chociaż nazwiska bohatera narodowego dwojga narodów (Amerykanie uważają go za swojego bohatera, podobnie jak Kościuszkę, stąd nazwy tych dwóch eks-amerykańskich fregat klasy Oliver Hazard Perry)

        • 0 0

  • Znależli się specjaliści i oceniają tamtą rzeczywistość. (10)

    Polecam przeczytać książkę Edmunda Kosiarza - Druga wojna światowa na Bałtyku. Wtedy dowiecie się dlaczego się bronili i jak się bronili jak również jaki był stosunek sił na morzu.

    • 19 2

    • (2)

      no dlaczego się bronili mądralo? czekali na utworzenie drugiego frontu prawda...tylko ze drugi front utworzono 17 września....poza tym nie było szans na obecnosc anglików na Bałtyku bo cieśniny były pilnowane przez Kriegsmarine

      • 2 4

      • Drugi front utworzono 17 września :D (1)

        Nie skończysz gimnazjum małolat jeśli nie oderwiesz się od neta :P

        • 0 1

        • mgr

          A kiedy utworzono drugi front jak nie 17 września? Wg Ciebie byłą to pokojowa operacja sowietów? Od tego dnia Polacy walczyli na DWA fronty. 12@ ironicznie ale jednak stwierdził fakt.

          • 2 0

    • E.Kosiarz pisał w PRL-u i jego opowieści są lekko zabarwione politycznie, ale wielu zagranicznych pisarzy podobnie opisuje przytaczane fakty więc chyba warto sięgnąć po jego książki i poznać trochę historii naszego wybrzeża.
      I po książki przytaczanego poniżej Jerzego Pertka też.

      • 1 1

    • Wart przeczytania jest"Salut dla Wichra" - seria kieszonkowa z "Tygrysem"

      • 4 0

    • Czytałem książki Kosiarza i nie zgadzam się z twoją opnią.... (4)

      choć dysproporcja sił była ogromna Wicher z powodzeniem mógł się pokusić np o bombardowanie Nowego Portu, Brzeźna z których ostrzeliwano choćby Westerplatte..z broni maszynowej jak i artylerii... tudzież również stanowisk artylerii w Brzeźnie.
      Polska marynarka zachowała się we Wrześniu zbyt pasywnie, zachowawczo tak jednostki nawodne jak i podwodne..

      • 4 0

      • tak (3)

        slash zgadzam sie z Tobą. plan wykorzystania okrętów podwodnych to była mrzonka (pomine fakt pozbawienia ich części zamiennych decyzją kmdr Mohuczego), akcja minowania nie doszła do skutku słowem cos z tymi planami strategicznymi było nie tak. jedyna akcje bojowe to pojedynek artylerysjki Wichra i Gryfa oraz akcja ostrzeliwania brzegów przez polskie trałowce. Wicher mógł spokojnie pokusic sie o próbe przedarcia sie przez ciesniny duńskie - miał iodpowiednie uzbrojenie i prędkość...

        • 1 1

        • Czy ty wiesz co piszesz? (2)

          Prędkość maksymalna :
          Wichra po zwodowaniu to było 33w. Niszczyciele typu "Leberecht Maas" rozwijały prędkość od 34,5w wzwyż, w zależności od wersji.
          Uzbrojenie :
          Wicher 4x130mm stare armaty francuskie o zasięgu ok. 17km
          Leberech Maas 5-6 x127mm nowoczesne armaty o wiekszej szybkostrzelności i zasięgu ok. 21km
          Uzbrojenie torpedowe - 2 razy słabsze.

          Jak były pilnowane cieśniny duńskie pisze wielu autorów, m. in. kmdr por. B. Romanowski w swojej cudownej książce "Torpeda w celu". Już dywzijon niszczycieli wykonując plan Pekin miał problemy ze spokojnym przejściem przez cieśniny, bo Niemcy już pilnowali, ale jeszcze nie mogli użyc broni. Stary, najpóźniej koło Łeby dorwałyby go samoloty, albo niszczyciele bazujące w tym porcie.

          Co do okrętów podwodnych, to rzeczywiście idiotyzmem było ich pozostawienie w Polsce i użycie w taki sposób jak to zrobiono. Ale z drugiej strony, jakie one miały szanse na cokolwiek przy obowiązujacych wowczas i przestrzeganych (na początku nawet przez Niemców - do czasu "Athenii") konwencji o prowadzeniu wojny na morzu. Jedynym sensownym rozwiązaniem było postawienie zagród minowych (obronnych na podejściach do Helu i Gdyni) następnego dnia po mobilizacji, pobranie nowego zapasu min i postawienie w nocy 31.08/01/09 zagród ofensywnych na podejściach do Kilonii, a potem wysłanie ich śladem niszczycieli do Anglii

          • 1 0

          • Konwencje (1)

            Chyba ostatnią akcją okrętu podwodnego zgodną z postanowieniami Protokołu dotyczącego przepisów o akcji wojennej łodzi podwodnych (sporządzonego w Londynie 6 listopada 1936 r.) było zatopienie "Rio de Janeiro" przez ORP "Orzeł" w pobliżu Narviku.

            • 0 0

            • Rio de Janiro zatopiony w pobliżu Narwiku???

              • 0 0

  • "geniusze" nie douczeni (1)

    Ponad to doskonałą książką są "Wielkie dni małej floty" Pertka. Po tym jak przeczytacie tego rodzaju kilka książek, zaczynajcie oceniac publikacje innych bo na razie takie opinie negujące artykuł sa po prostu kpiną.

    • 13 4

    • Sorry, ale pojechałeś

      Książka Pertka była pisana w czasach niesłusznie minionych, które słusznie wracają. Pertek nie miał wielkich możliwości weryfikowania swoich ustaleń i materiałów z innymi żródłami, a poza tym, była to ksiązka - pomimo wielkiego waloru poznawczego - propagandowa. Jak poczytasz Flotę Białego Orła, to zobaczysz, że Leipziga nie było w tym dniu w Zatoce, a konwój eskortowały niszczyciele i torpedowce.

      • 2 0

  • WICHER ze swoimi marynarzami zatopił by Bismarcka !!! (11)

    • 6 7

    • eeemmm... (9)

      Problem polegal na tym, ze Bismarcka jeszcze wtedy nie bylo ;-)
      Ale tak, dam glowe ze posprzatal by go w pojedynke i to slepa amunicja ;-)

      • 3 0

      • Wypowiedż bosmana była typu: LECHIA GDYNIA TO POTENGA!!!

        Od tego w końcu są fora internetowe ;)

        • 2 0

      • ORP Piorun (7)

        Cóż, podobnej klasy jednostka przez dwie godziny wiązała Bismarcka ogniem, umożliwiając zespołowi okrętów Home Fleet "dogonienie" niemieckiego pancernika. Relacje załogi "Pioruna" są jednak brutalnie jednoznaczne. Pociski z dział "Pioruna" rykoszetowały od panzerza "Bismarcka", nie czyniąc mu większej szkody.
        Z motyką na Słońce.

        • 3 2

        • troszkę naciągasz fakty - pogoda była wtedy fatalna, widzialność słaba, Piorun nie był jedynym okrętem który absorbował uwagę

          Bismarcka a to że pociski niszczyciela nie przebijały pancerza nowoczesnego pancernika to żadne odkrycie.

          • 4 0

        • Dobre, dobre :) (3)

          Po pierwsze - nie dwie godziny, tylko 59 minut. Po drugie nie wiązał ogniem, tylko utrzymywał dystans umożliwiający kontakt wzrokowy. Po trzecie - Pławski rozkazał oddać "trzy salwy na cześć Polski", które miały na celu podnieść morale marynarzy. Po czwarte - "Piorun" z oczywistych względów nie mogł wiązać Bismarcka ogniem - chodziło właśnie o utrzymywanie kontaktu, żeby znowu Bismarcka nie zgubić.

          • 4 0

          • Trzy salwy (2)

            Dowódca "Pioruna" miał świadomość tego, że Bismarckowi nie wyrządzi szkody. Nie zmienia to faktu, że Bismarck prowadził regularny ogień do Pioruna. "Odgryzienie się" trzema salwami owszem, miało na celu podniesienie morale załogi. Stwierdzenie, że chodziło jedynie o kontakt wzrokowy jest krzywdzące dla załogi polskiego niszczyciela, który cudem uniknął trafienia przez artylerię niemieckiego pancernika.

            • 0 1

            • Krzywdzące? Niby dlaczego? To było prawdziwe wyzwanie, wymagające nie lada odwagi. Ponadto, jest to twierdzenie prawdziwe. Jasne, że Bismarck prowadził ostrzał - w końcu chciał zniszczyć "szpiega". Natomiast pisanie o "wiązaniu ogniem" jest idiotyzmem.

              • 1 0

            • o ol cudem uniknął trafienia.... XD

              cud to by był jakby Pioruna Bismarck trafił....
              krzywdzące to jest powtarzanie bzdur.

              • 0 0

        • Piorun v Bismarck

          Piorun wybudowany w tym samym roku co Bismarck, Wicher 1930.
          Piorun w pełni sprawny technicznie, Bismarck niesterowny z prędkością obniżoną do ok. 8w.
          Home Fleet nie musiała go już wtedy gonić, lecz na niego czekała z samego ranka i rozstrzelała go w dwie godziny, bo mieli przewagę prędkości, liczby okrętow i kalibru dział, a na dodatek jeden z pierwszych celnych pocisków Rodney'a rozwalił mu centralę artyleryjską z dalmierzem. Reszta była tylko kwestią czasu.
          Bismarck nie zatonął dlatego, że dopadł go Piorun i flotylla Viana, lecz dlatego, że jeden dwudziestoletni samolocik trafil torpedą nie tam gdzie trzeba, czyli w maszynkę sterową pod wodą. Wcześniejsze trafienie torpedą przez samolot z Victorous'a spowodowało jedynie odgięcie pancerza do wewnątrz jednego przedziału i zalanie go wodą. Kuriozalne, ale w tym wypadku Bismarck'a nie uratował pancerz, lecz drewno teakowe, które (10cm grubości) pozowliło na zamortyzowanie siły wybuchu przez pancerz. Na rufie tego nie było, bo nie mogło i efekt był zupełnie inny.
          Te wszystkie okoliczności i tak nie umniejszaja zasług Pioruna, ale trzeba umiec patrzeć realnie na świat i to co nam piszą.

          • 4 0

        • Taaak przez 2 godziny wiązała ogniem....

          wczoraj napyskowałem pudzianowi... popatrzyłem sie na niego "bykiem" z przejeżdzającego autobusu....

          • 0 0

    • Jego pociski odbijały by się od Bismarcka,jak piłeczki pingpongowe.

      • 0 0

  • Budowa niszczycieli przed II wś była straszną pomyłką (7)

    Były to co prawda największe niszczyciele na Bałtyku, ale przy totalnej dominacji Kriegsmarine i Luftwaffe ich wartość bojowa była nikła. Tak naprawdę zrobiliśmy prezent Anglikom wysyłając 3 z nich do UK. W ich cenie można było zbudować kilka okrętów podwodnych, które byłby dużo skuteczniejsze w obronie zatoki. Niestety polskie dowództwo miało doktryny obronne z księżyca i aspirowało do zbudowania jak największej floty nawodnej, lekceważąc całkowicie gwałtowny rozwój lotnictwa bombowego na świecie.

    • 8 7

    • mając dzisiejszą wiedzę łatwo oceniać co było pomyłką a co nie

      Wtedy nie było to takie proste.

      Przecież kiedy podejmowano decyzje o budowie tych okrętów to Kriegsmarine nie było największym zagrożeniem dla Polskiej Marynarki Wojennej a Luftwaffe nawet jeszcze NIE ISTNIAŁO! Co dopiero mówić o dominacji.

      W tamtym czasie głównym zagrożeniem dla Polski były nie Niemcy a Związek Radziecki.

      Można się teraz zastanawiać czy decyzja o budowie takich jednostek nawodnych był słuszna ale nawet jeżeli dojedziemy do wniosku, że była zwyczajnie głupia to być może w tamtym czasie wydawała się właściwa i rozsądna.

      PS. W jaki sposób przy kompletnym panowaniu przeciwnika w powietrzu ówczesne okręty podwodne (będące właściwie jednostkami nawodnymi z możliwością krótkotrwałego zanurzenia) mogły by być przydatne do obrony płytkiej zatoki? Możesz to jakoś rozwinąć? Opierasz tą tezą na jakiejś literaturze czy to tylko Twój wymysł?

      • 4 0

    • Polskie okrety podwodne na Bałtyku to dopiero była głupota!!! (3)

      Czytałeś jakieś pozycje na temat działań wojennych na Bałtyku w 1939 roku?
      Chyba nie, więc sobie poczytaj jak 5 naszych ubootów sobie poszalało w tej wojnie,że non stop były pod ostrzałem i w ukryciu, ledwo co uszły z życiem dzięki doskonałemu wyszkoleniu załóg!!!
      A w ogóle to nasze morze jest zbyt płytkie na tego typu jednostki....

      • 2 2

      • Taka prawda! (1)

        Sam bardzo pasjonowałem się swego czasu naszą flotą podwodną z czasów wojny, ale trzeba przyznać, że na zdrowy rozum były wtedy totalną pomyłką.

        • 1 0

        • na zdrowy rozum?

          Były totalną pomyłką bo?

          • 0 0

      • tak na marginesie...

        My nie posiadaliśmy ubootów.... tak samo jak na wycieczki nie jeździmy fahraderami.... Mógłbyś wyjawić tę tajemna prawdę któż to non stop ostrzeliwał nasze okręty i gdzie się ukrywały? Oraz w czym to się przejawiało doskonałe wyszkolenie załóg skoro 3 na 5 internowano i to jakoś nie strasznie poharatane w skutek działań wroga....
        Nasze morze jest za płytkie na tego typu jednostki no proszę to po co Szwedzi Rosjanie, Niemcy i my do tej pory trzymamy na Bałtyku okręty podwodne? Czyżby admiralicje tych krajów to jakiś związek idiotów? A może ty odkryłeś coś nowego?

        • 2 0

    • powiadasz waćpan...

      kilka okretów podwodnych? Mielismy pięć i cóż takiego zdziałały? Skąd wniosek że gdyby było ich 2 razy więcej większe były by i ich sukcesy? A o polskiej doktrynie obronnej to ty człowieku niestety ale nic nie wiesz i sam piszesz androny rodem z księżyca jak widać komunistyczna propaganda zrobiła swoje... W czym to sie ta aspiracja do budowy najwiekszej floty przejawia? Jaką pozycję na bałtyku zajmowała nasza flota w 39? Gwałtowny rozwój lotnictwa na swiecie, tak? A w czym to się on objawiał w 30 roku? Bardzo chetnie się dowiem jakiez to okręty i kto utracił w wyniku nalotów bombowych przed 30 rokiem.

      • 0 1

    • Wtedy od niszczyciel i okrętów podwodnych bardziej przydałyby się duże scigacze i nowoczesniejsze samoloty.

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Majówka z Twierdzą Wisłoujście

35 zł
w plenerze, wykład / prezentacja, warsztaty, pokaz

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie został pochowany twórca Gdyni Eugeniusz Kwiatkowski?

 

Najczęściej czytane