• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Orgje samochodowe. Mydło w aucie obowiązkowe

Marek Gotard
6 stycznia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 

"Nie ma prawie dnia aby kronika nie odnotowała jakiego nieszczęścia spowodowanego nieostrożną jazdą szoferów". To zdanie z "Gazety Gdańskiej z 1923 roku. Aktualne jest także i dziś. Podobnie jak spostrzeżenia z motoryzacyjnych poradników z lat 20 i 30. ubiegłego wieku. Nie wierzycie? Przeczytajcie.



"Znowu wczoraj przed południem we Wrzeszczu najechano 44-letnią Hedwig Tell, stojącą na rogu ul dworcowej (pisownia oryginalna). T odniosła liczne obrażenie na cełem ciele a szczególnie ma ciężkie rany na ciele i nogach. - Przedwczoraj wieczorem niedaleko "Sporthalle" najechał samochód jadący z Gdańska, na niejakiego Fritza Palm, ale tu jednak obyło się bez poważniejszych obrażeń". Jeśli wierzyć gazecie, a nie podejrzewać, że nastawiona była na podgrzewanie emocji, do potrąceń pieszych i wypadków na ulicach Gdańska dochodzić musiało dość często. Tytuł notki był bowiem wielce znaczący: "Samochodowe orgje".

Portal danzig-online podaje, że w 1928 roku w Wolnym Mieście Gdańsku było zarejestrowanych 1620 samochodów osobowych, 765 ciężarowych i 1436 motocykli. Długość dróg samochodowych wynosiła jednak tylko 817 km. Na jeden samochód przypadało 171 osób, a wliczając motocykle 106,6 osób. "Dla porównania, w Niemczech było to odpowiednio 171 i 89,2, a w Polsce 1020 i 890 osób. Na 1 km dróg samochodowych przypadało w Wolnym Mieście Gdańsku 498 osób, w Niemczech 181 osób, a w Polsce 612 osób", podaje twórca portalu.

Stosunkowo wysoki poziom życia w Wolnym Mieście Gdańsku sprawił, że Gdańska nie mogły pominąć w swych biznesowych planach największe koncerny motoryzacyjne. W dawnym Danzig zainstalowały się zarówno montownie, jak i salony samochodowe znanych marek. Duża montownia samochodów znajdowała się np. na wyspie Holm, na dzisiejszych terenach stoczniowych. Na Wałach Jagiellońskich działało przedstawicielstwo Citroena, przy Podwalu Grodzkim Fiata, a Mercedesa przy ul. Chmielnej. Przy dawnej ulicy Ułańskiej (Reitergasse) można było kupować amerykańskie Hudsony.

Właściciel samochodu otrzymywał tablice rejestracyjne z literami DA lub DZ oraz czterema cyframi. I niezależnie czy jeździł po Gdańsku czy też zapuszczał się na tereny Prus, Niemiec czy Rzeczpospolitej, powinien pamiętać o paru zasadach. Te przypominał m.in. wydany w latach 20. podręcznik, "Z tajników budowy samojazdu", w których czytamy:

"(...) Każdy samojezd powinien być zaopatrzony przynajmniej w dwie opony zapasowe. Te opony powinny być włożone do worka, aby się w czasie jazdy nie przetarły. W razie braku opony zaposowej należy sobie radzić w inny sposób. Najlepiej jest wypchać kiszkę sianem, gałganami, lub pustymi workami, poczem można kontynuować podróż."

Zaś dziennikarz Tygodnika "Stadjon" w jednym z numerów z 1928 roku pisał dosadnie: "Umiejętność jazdy samochodem polega na tym, żeby sobie samochód odpowiednio przygotować do drogi, aby potem nie przestawać co kilkadziesiąt kilometrów i nie reperować defektów. Sztuka jazdy nie polega na szybkiemu zniszczeniu samochodu, lecz na umiejętnym przebywaniu każdej drogi w tempie, które dany samochód może wytrzymać. Rajd samochodowy zaś to przyuczenie ludności wiejskiej do liczenia się z samochodem jako równoprawnem narzędziem ruchu obok odwiecznego konia i wołu."

Dlaczego każdy przedwojenny kierowca powinien wozić ze sobą mydło? Miesięcznik "Auto" z 1930 roku radzi: "Zalepia ono bowiem wszelkie nieszczelności i szpary uszkodzonego zbiornika paliwa. Jeżeli chodzi zaś o nieszczelności chłodnicy polecam mąkę kartoflaną". Dbający o kondycję w czasie jazdy szofer nie powinien też zapominać o papierosach. "Papierosy należy traktować jako środek trzeźwiący przy senności i dlatego radzę kupować te gorsze, zgryźliwe", radził miesięcznik.

Opuśćmy Wolne Miasto Gdańsk i udajmy się na dogi II Rzeczpospolitej. Co pisał o stanie polskich dróg i zachowaniu pieszych wydany w 1930 roku "Przewodnik Automobilowy po Polsce"? "Stan dróg jest u nas na ogół średni, pod większymi miastami - przeważnie zły. Jadąc samochodem należy zwracać uwagę na młode, płochliwe konie i biegające za nimi źrebaki oraz na pasące się po rowach wzdłuż szosy krowy. Liczyć się również należy ze swawolą dzieci, zwłaszcza pastuszków. Strzec się zwłaszcza sterczących dyszlów pzy jednokołowych zaprzęgach."

Jakże aktualnie brzmią słowa Adama Tuszyńskiego, autora wydanej w 1945 roku, "Nauki kierowania samochodem". "Przyczyną 90 proc. wypadków drogowych na szosie jest nieostrożna jazda, brak wprawy, źle utrzymana maszyna i alkohol. Sprawy o odszkodowanie ciągną się całymi latami, a winny przewidując, że będzie musiał zapłacić grube odszkodowanie albo i rentę inwalidzką, zdążył przepisać cały majątek na osoby trzecie, ofiara ma zaś w ręku wyrok niemożliwy do wyegzekwowania."

Na naszych drogach rzadko dziś spotykamy zaprzęgi konne. Gdyby jednak się takowy trafił, za Adamem Tuszyńskim radzimy, w które miejsce konia patrzeć by uniknąć nieprzyjemnego zdarzenia: "Nigdy nie należy dowierzać koniom! Pozornie obojętny i spokojny koń potrafi zestrachać się w ostatniej chwili i skręcić. Kierowca widząc nadjeżdżający pojazd konny winien z daleka obserwować zachowanie konia. Dopóki nie ma on nastawionych uszu, jest nadzieja, że uda się przejechać bez komplikacji."

W artykule wykorzystano m.in. materiały z "Kalendarza Gdańskiego" z roku 2007.

Opinie (25) 6 zablokowanych

  • (2)

    Tytuł troche może mylić :)

    • 42 2

    • oj

      Taka tania w stylu Faktu dwuznacznosc . Ale od razu przyciaga. W mysl : chleb glodnemu na mysli: )

      • 11 2

    • Znowu wczoraj przed południem we Wrzeszczu najechano 44-letnią Hedwig Tell..."

      To ile razy już ją potrącali, że wczoraj ZNOWU do tego doszło? To nie wina aut ale pieszego :). A tak na serio, to ten artykuł to powinno sie traktować jako ciekawostkę historyczną zarówno faktu motoryzacyjnego jak i ówczesnego stylu pisania.

      • 10 1

  • Tylko skąd zdobyc tyle gałganów

    do wypychania opon. Wiem-odpowiednią ich ilość znajdziemy w pewnej instytucji w Warszawie przy ul. Wiejskiej.

    • 47 4

  • (1)

    Danzig-online
    Super strona dla miłośników Gdańska.

    • 16 2

    • Gdunsk Kaszebszci on lune...

      • 3 2

  • mały błąd (4)

    cyt.:"T odniosła liczne obrażenie na cełem ciele a szczególnie ma ciężkie rany na ciele i nogach."

    powinno być na głowie i nogach i nie cełem tylko całem :]

    • 5 26

    • no (2)

      Toć tak jest....

      • 4 1

      • (1)

        Widać że zmienili ale cełem zamiast całem w tekście zostało, bo pod zdjęciem inaczej jest podpisane. 18 lemingów zminusowało.

        • 2 5

        • Faktycznie minusujące lemingi - na zdjęciu w wycinku artykułu jest tak, jak napisał "t" :)

          • 3 2

    • literówek jest więcej

      "dogi II Rzeczpospolitej". "dyszlów pzy jednokołowych"

      • 0 0

  • (2)

    Wniosek z tej lektury jest jeden. Zarówno kiedyś, jak i dziś poziom dziennikarstwa lokalnego był niski.

    • 30 6

    • jak również poziom prowadzenia pojazdów

      • 6 1

    • za to za kolkiem tacy sami ulani jak kiedys

      • 3 1

  • Wniosek z tej lektury jest jeden. Zarówno kiedyś, jak i dziś jeżdżący samochodami (1)

    tworzyli zagrożenie na drogach.

    • 9 8

    • Pełna zgodą. Jak z tym, że przyczyną większości rozwodów jest małżeństwo ;-)

      • 1 0

  • uwaga (1)

    Autor mógłby pójść do szkoły i nauczyć się języka niemieckiego, który był w WMG językiem urzędowym.
    Wtedy Autor mógłby poczytać gazety wydawane w WMG a nie bazować na niszowej prasie polskojęzycznej.

    • 14 6

    • Masz głupi tok rozumowania. Mógłby też zostać nazistą bo było ich w Gdańsku 90%.

      • 9 4

  • (2)

    nazwa znaku drogowego z górnego rzędu na środku jest cały czas używana w mowie powszechnej :D

    • 12 6

    • i to w wielu krajach europejskich;) tylko znaczy cos innego niż u nas. Nawet jak we wloszech wolaja za kobieta "kurka, kurka", to znaczy, ze niewiasta ma skrecic, a nie się obrazac.

      • 0 2

    • We włoszech...

      ... to jest nawet:
      c urva pericolosa

      (bez spacji po c... ale jak piszę razem, to zamienia na "kurka")

      • 0 0

  • ciekawe.... (1)

    ....czy ludzie zauważyli znak "kurve" :)

    • 4 5

    • zauważyli, a co?

      • 2 1

  • DZ a DA

    Cyt.: "Właściciel samochodu otrzymywał tablice rejestracyjne z literami DA lub DZ oraz czterema cyframi."

    DA to było oznaczenie państwa (Freie Stadt Danzig, czyli Wolne Miasto Gdańsk) na owalnej białej plakietce, tak jak D, albo PL.

    Na tablicach rejestracyjnych było DZ, poczatkowo były 3 cyfry, później 4.

    • 5 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Majówka z Twierdzą Wisłoujście

35 zł
w plenerze, wykład / prezentacja, warsztaty, pokaz

Gdynia wielu narodowości

spotkanie, wykład

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym mieście w 1928 roku otwarto kino Morskie Oko?

 

Najczęściej czytane