• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

O tradycji chrzczenia statków i okrętów

Michał Lipka
11 stycznia 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Chrzest statku to zawsze powód do ogromnej radości. Nic dziwnego, że jest obchodzony hucznie. Nz. chrzest statku Lewek Andes, zbudowanego w stoczni Remontowa. Chrzest statku to zawsze powód do ogromnej radości. Nic dziwnego, że jest obchodzony hucznie. Nz. chrzest statku Lewek Andes, zbudowanego w stoczni Remontowa.

Jedną z najstarszych tradycji morskich jest "chrzest statku" mający na celu odpędzenie złych duchów czyhających na nową jednostkę. W tej uroczystości najważniejszą rolę pełni Matka lub Ojciec Chrzestny. Oboje powinni się cieszyć, że czasy Wikingów odeszły już do lamusa.



Pierwsze zapiski mówiące o błaganiach do morskich bóstw mających oszczędzić okręt podczas podróży, pochodzą z czasów egipskich. Świadczą o tym niektóre hieroglify przedstawiające kapłanów,którzy otoczeni dymem z kadzideł odprawiają modły.

Później do tych obrzędów dołączono nowe zwyczaje, polegające na obmyciu wodą dziobu jednostki, który polewano czystą źródlaną wodą, co było jasnym nawiązaniem do chrztu człowieka.

Nie wszędzie odbywało się to w równie humanitarny sposób. Wikingowie wierzyli, że ich krwawych bogów zadowoli jedynie równie krwawa ofiara. W związku z tym ich jednostki chrzczone były... krwią mordowanych niewolników. Podczas wodowania wyznaczeni wojownicy łamali karki wybranym, silnym niewolnikom, gdyż wierzono że ich dusze i krew "wzmocnią" nową łódź. Z czasem Wikingowie nieco zmodyfikowali swe praktyki - jako jedni z pierwszych podczas wodowań zaczęli stosować pochylnie, po których na wodę spływały nowe jednostki. Zjeżdżający na wodę statek miażdżył garnce z krwią zwierząt, a ta "chrzciła" jego burty i jednocześnie ratowała życie co silniejszych niewolników.

Wikingowie byli okrutni? Przenieśmy się zatem na chwilę na łagodne wody Oceanu Spokojnego. Tam zwyczaj był równie okrutny - podczas wodowań składano ofiary... rekinom! Pojmanych jeńców przed wodowaniem wrzucano do wód pełnych tych stworzeń, co miało w przyszłości zapewnić przychylność bóstw i... samych rekinów.

Na szczęście (dla jeńców i niewolników) z czasem chrzciny statku stały się bardziej humanitarne (choć i dziś czasem, zwłaszcza na statkach dla armatorów tureckich, w zwyczaju jest rytualne zabicie np. owcy i skropienie jej krwią burt statku). W XV wieku Anglicy zaczęli "chrzcić" swe jednostki za pomocą butelki wina. Rozbijając się o burtę statku, zapewniała mu pomyślność na morzach.

Niestety zdarzały się przy tym przykre wypadki - czasem butelka, zamiast w burtę, trafiała w obserwatora uroczystości. Dlatego też z czasem zdecydowano się na drobną zmianę. Wprowadzono linkę, która przywiązana do butelki gwarantowała jej prosty lot.

Francuzi, którzy od dawna mieli zatargi z Anglikami, musieli być od nich lepsi, dlatego też zmodyfikowali metodę chrzczenia statków i wino zastąpili szampanem. Wiązało się to także z większą widowiskowością, bo szampan rozbijał się i pienił bardziej efektownie niż wino.

Ten zwyczaj przyjął się w całym zachodnim świecie, choć na pewien czas zniknął z USA. Dodajmy, że działo się to w czasach prohibicji, w latach 20. i 30. XX wieku, kiedy to przywrócono chrzty czystą wodą.

Dziś niektórzy armatorzy, poza zwyczajową butelką szampana lub wina, podczas wodowania jednostki każą bić w dzwon okrętowy, który najskuteczniej "wypłoszy" złe duchy, które zalęgły się na statku.

W ogóle marynarze, co powszechnie wiadomo, są przesądni. Nierozbicie podczas pierwszej próby butelki szampana uznawane jest za pechowe dla przyszłej jednostki. W historii naszej marynarki wojennej, i to nawet tej najnowszej, znanych jest kilka przypadków, gdy próbę rozbicia butelki trzeba było powtórzyć i to kilkukrotnie. Podobnie jest z samym wodowaniem - unika się nieszczęśliwych piątków, a w morze nie wychodzi się m. in. 2 lutego i 31 grudnia, gdyż przynosi to pecha (wywodzi się to z Biblii - w tych dniach ziemię nawiedziły bowiem wielkie kataklizmy).

Nie każdy może ochrzcić statek. Co ciekawe, historycznie okręty chrzcili niemal wyłącznie mężczyźni: monarchowie, arystokraci czy kapłani). I w tym przypadku rewolucję przeprowadzili Anglicy, bo to u nich w 1811 roku chrztu dokonała pierwsza kobieta.

Bywa, że jednostka ma dwoje rodziców chrzestnych. Tak jest m.in. w przypadku "Daru Pomorza", który wspólnie ochrzcili Eugeniusz KwiatkowskiMaria Janta-Połczyńska.

W polskiej flocie przyjęło się zasadę, że o pomoc w ochrzczeniu jednostki prosi się jedynie kobiety. Np. matką chrzestną ORP "Błyskawica" została żona ambasadora Polski w Wielkiej Brytanii Edwarda Raczyńskiego.

A jak wygląda sam chrzest okrętu w Polsce? Matka chrzestna, trzymając w dłoni butelkę szampana, wypowiada słowa: "Płyń po morzach i oceanach, rozsławiaj sławę polskiego stoczniowca i marynarza, przynoś chwałę Rzeczypospolitej Polskiej. Nadaje ci imię...". Szkoda, że dziś tak rzadko słyszymy te słowa podczas podnoszenia wciętej biało-czerwonej bandery.

Cóż dzieje się potem? To zależy już od tradycji - załoga utrzymuje kontakt z matką chrzestną swej jednostki, zapraszając ją na różnego rodzaju rocznice i akademie. W USA uznaje się, że matka chrzestna jest członkiem załogi i wywiera istotny wpływ na życie jej oraz samego okrętu.

Materiał archiwalny

Chrzest łodzi patrolowych Straży Granicznej w Gdańsku.



Materiał archiwalny

Chrzest jachtu Sunreef Che w stoczni Sunreef Yachts.

Opinie (15) 1 zablokowana

  • ciekawe czy rudy rozbije szampana o burtę Gawrona (5)

    • 30 8

    • o twoją głowę

      • 7 12

    • chyba nie:P (1)

      nie bo bedzie juz siedzial zanim go zwoduja:D

      • 12 6

      • chyba w Parlamenie Europejskim

        • 2 3

    • Tylko pod warunkiem... (1)

      ...że zmieni płeć.

      • 7 2

      • i jak zmieni to zapisze sie do Ruchu Palikota

        • 4 0

  • niestety, pozostają nam do obejrzenia tylko materiały archiwalne (1)

    • 7 2

    • nie tylko

      stocznia północna zwoduje i wykończy jeszcze wiele jednostek. chociażby te projektowane przez gdyńskie MMC. w zeszłym roku były to dwa statki, w tym chyba cztery...

      • 5 0

  • a wczoraj odbyło sie wodowaniw ogromnego masowca dla pżm (1)

    w stoczni w japonii :) brawa dla związków za rozpieprzenie stoczni tak że nikt tu nie chce zamawiać bo nie wiadomo czy i kiedy odbierze swoj złom.

    • 12 2

    • najzabawniejsze że pisowczyk ktory najbardziej ujajił StoGda podawał jej ratowanie jako swój największy sukces w wyborach przeciwko Budyniowi, jajcarz jeden

      • 0 1

  • Już nie pamietam, kiedy ostatnio widziałem cały statek, (2)

    który wyszedł z polskich stoczni. Ostatnimi czasy wodują same skorupy zwane kadłubami, które ostatecznie zabudowują gdzieś w Skandynawii albo ichnim normalnym kraju :(

    • 5 3

    • są!

      stocznia północna zwoduje i wykończy jeszcze wiele jednostek. chociażby te projektowane przez gdyńskie MMC. w zeszłym roku były to dwa statki, w tym chyba cztery.. do tego promy dla norwegów.

      • 3 0

    • W zeszłym roku zostały przekazane armatorowi norweskiemu cztery promy pasażersko- samochodowe zaprojektowane przez biuro RMDC (Remontowa Marine Design & Consulting), a zbudowane w RSB (Remontowa Shipbuilding - Stocznia Północna) od zera do zdania - promy rewelacja.

      • 1 0

  • Matka chrzestna w czasach PLO odbywała podróż na "swym" statku

    Na matki chrzestne wybierano , kobiety znane , zasłużone lub żony zasłużonych.
    W tamtych czasach rejs np. do Japonii z wizytą w ok 30 portach był wielką atrakcją w czasach kiedy trudno było "dostać" paszport. Niektóre matki chrzestne przez cały czas utrzymywały kontakty z załogą. Wizytowały statek lub zapraszały do swojej miejscowości. Większość takich wydatków była pokrywana z funduszy socjalnych.

    • 9 0

  • chrzciny dziecka czy statku

    alkohol musi byc

    • 6 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie w Gdańsku w XIX wieku znajdowała się słynna Hala Plażowa?

 

Najczęściej czytane