- 1 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. Część 2 (7 opinii)
- 2 Przymorze kiedyś i dziś. Porównujemy zdjęcia (145 opinii)
- 3 Te zabytki otwierają się po remontach (88 opinii)
- 4 "Banany jedzą tylko dzieci bardzo bogate" (36 opinii)
- 5 Nietypowa willa prezesa banku nad miastem (55 opinii)
- 6 Kronika oblężenia Gdańska w 1734 r. (11 opinii)
Nóż w szyi złodzieja, czyli dlaczego kradzież nie popłaca
Próba włamania i kradzieży, których plaga zalała Trójmiasto na przełomie lat 80 i 90, zakończyła się gwałtowną śmiercią jednego ze złodziei.
Kapitan chciał porozmawiać z mężczyzną, ale pochylający się nad poszkodowanym lekarz pogotowia mruknął: - On w tym stanie nic panu nie powie.
Po chwili ranny na noszach zniknął we wnętrzu karetki pogotowia, która odjechała na sygnale. Furczak spojrzał do góry w kierunku szczytu stromych schodów na skarpie, wiodących z ul. Sobieskiego do ul. Jagiełły . To stamtąd musiał stoczyć się ranny mężczyzna. Obok technik zabezpieczał leżący na ulicy zakrwawiony nóż kuchenny. Kapitan zapalił papierosa i poszedł śladem bryzgów krwi na nawierzchni w kierunku ul. Chopina , skąd wcześniej zabrano zwłoki młodego mężczyzny z otwartą raną szyi.
Pechowy handlarz
Stanisław Furan był mocno podenerwowany od ponad pół roku. W ciągu tego czasu ktoś kilkakrotnie próbował włamać się do jego mieszkania na wysokim parterze w kamienicy przy ul. Jagiełły 6 .
Miał co najmniej dwa powody, żeby obawiać się złodziei. Po pierwsze wynajmował gościom jeden z pokoi swojego mieszkania. Często gościom zagranicznym, których dobytek był łakomym kąskiem dla różnej maści złodziei. Po drugie handlował na sopockim rynku rozmaitymi artykułami spożywczymi. Na początku stycznia, gdy handlował kawą, na jego stoisko napadli bandyci, próbujący ukraść mu część towaru. Furan zaczął bronić swojego dobytku. Wtedy jeden z napastników uderzył go głową w twarz, łamiąc mu nos.
W lutym do Furana uśmiechnęło się szczęście, gdy pokój u niego wynajęło trzech Kuwejtczyków. To właśnie ich bagaże stały w wynajmowanym pokoju i to one skusiły złodziei, którzy zapewne spodziewali się obfitych łupów. Bagaże były spakowane, bo 27 lutego Kuwejtczycy mieli wyjechać. W ostatni wieczór przed wyjazdem arabscy goście poszli odwiedzić na pożegnanie jeden z sopockich lokali.
Około drugiej w nocy Stanisław Furan obudził się, ponieważ usłyszał hałas dobiegający z wynajmowanego pokoju. Nie zapalając światła otworzył drzwi. Teraz słyszał wyraźnie, że ktoś próbuje wyłamać futrynę okna. Szybko pozapalał wszystkie światła, obudził żonę i otworzył okno. Wychylił się przez parapet i zobaczył mężczyznę, który kucał zgarbiony pod oknem zakrywając twarz rękami. Furan usiłował złapać złodzieja za ciemną, ortalionową kurtkę, w którą ten był ubrany. Było jednak za wysoko.
Furan zauważył drugiego z włamywaczy, który próbował ukryć się za rogiem kamienicy. Złodzieje wcale nie kwapili się do odwrotu.
Mężczyzna postanowił działać: ruszył w kierunku drzwi wejściowych z zamiarem znalezienia jakiegoś patrolu milicji. Po drodze chwycił leżący na stole długi nóż do krojenia chleba. Wyszedł przez tylne wejście i obiegł kamienicę. Kiedy znalazł się na ulicy, złodziei już nie było.
Po chwili wahania ruszył w kierunku ulicy Kościuszki, by na Monciaku poszukać patrolu milicji. Po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów zatrzymał się jednak i zawrócił. Uznał, że na deptak szybciej dotrze ulicą Sobieskiego. Zaczął biec w kierunku schodów prowadzących z ul. Jagiełły w dół do ul. Sobieskiego. Wówczas przed schodami stała pomalowana w biało - czerwone pasy metalowa barierka, zamykająca ulicę Jagiełły. Dobiegając do niej Furan minął swoich lokatorów, wracających z wyprawy do miasta. Handlarz nie zatrzymał się jednak, minął Kuwejtczyków i znalazł się na szczycie stromych i ciemnych schodów.
Tam wpadł wprost na złodziei.
Krew na schodach
Jeden z włamywaczy złapał Furana za szyję, drugi usiłował zepchnąć go ze schodów. Broniący się mężczyzna oparł się na metalowej poręczy, jednocześnie kurczowo trzymając się kurtki jednego z napastników. W pewnym momencie obaj runęli w dół, obijając się o okute żelaznymi listwami schody.
Podczas turlania się po schodach, trzymany przez Furana nóż ugodził napastnika w szyję, przecinając mu tętnicę. Buchnęła krew. Furan uderzył twarzą w beton i stracił przytomność. Odzyskał ją dopiero, gdy przyjechało pogotowie.
Ugodzony nożem napastnik zmarł po kilku minutach. Drugi ze złodziei, przerażony tym, co się wydarzyło, chwycił konającego kompana i zaczął go nieść na plecach, a gdy ciężar okazał się zbyt wielki, ciągnął go po bruku w kierunku ul. Chopina. Do wylotu ulicy Sobieskiego dociągnął już zwłoki. Ale szukający ratunku mężczyzna nie wiedział o tym. Zostawił ciało na ulicy Chopina, przed wejściem na posesję nr 7 i pobiegł do restauracji "Albatros" (wcześniej "Dworcowa"), żeby zatelefonować po pogotowie.
Na miejsce przyjechała też milicja. Pierwszy złodziej trafił do kostnicy, Stanisław Furan do szpitala. Okazało się, że ma zgruchotaną żuchwę, powybijane zęby, uszkodzony kręgosłup. Czekała go trwająca wiele miesięcy rehabilitacja.
Drugi ze złodziei, w poplamionej krwią kurtce, został zatrzymany przez milicję. Okazał się nim 30-letni Marek Duś, poszukiwany listem gończym za włamania i kradzieże przez milicjantów z Wrocławia, skąd pochodził.
Początkowo twierdził, że miał spotkać się z kolegą Wojciechem Orakiem na rogu Sobieskiego i Monciaka. Kiedy Orak nie przychodził, zniecierpliwiony ruszył w kierunku ul. Chopina. Na wysokości schodów wiodących z ulicy Jagiełły nagle stoczył się wprost w jego ramiona skrwawiony kolega, który zdołał jedynie wycharczeć "Ratuj!". Dalej wszystko mniej więcej się zgadzało.
Kiedy jednak Stanisław Furan odzyskał przytomność, bez trudu rozpoznał w Dusiu jednego z napastników.
W procesie przed sądem pierwszej instancji Duś został skazany na cztery lata pozbawienia wolności. Adwokat oskarżonego odwołał się od wyroku. W drugiej instancji Duś nie stanął jednak przed sądem. W międzyczasie uzyskał kilkudniową przepustkę z więzienia za dobre sprawowanie. Do aresztu już nie wrócił, bo uciekł. Na tyle skutecznie, że nie wiadomo, czy został ponownie zatrzymany i osadzony w więzieniu.
Stanisław Furan w kilka lat po zdarzeniu sprzedał mieszkanie. Obecnie mieści się w nim lokal o nazwie przywodzącej na myśl wszelkie mroczne miejskie legendy - Czarna Wołga.
Personalia wszystkich osób zostały zmienione
Opinie (33)
-
2014-12-11 10:08
Heh
Teraz to pewnie poszkodowany prosto ze szpitala trafiłby do więzienia, za zabójstwo, bo przecież mógł dać się okraść.
- 147 5
-
2014-12-11 10:18
(1)
jak widać wystarczył jeden milicjant by zrobić to co jest nieosiągalne dla całej policji razem wziętej
swój obowiązek
a i sądy były jakieś inne...
ps autor w ramach swojej pasji pisarskiej mógłby się zdecydować czy Antoni Furczak był Kapitanem czy Porucznikiem- 35 4
-
2014-12-12 15:43
osiągalne to jest ... tylko oni nie mogą bo zaraz zaczną się krzyki że to mordercy ... nasze prawo jest do d a nie policja
- 1 0
-
2014-12-11 10:30
Wczoraj był program (3)
O panu który broniąc własne auto przed złodziejami dziabnął nożem
napastnika a ten uciekł i zgłosił sie na policję .
Złodziej wyjaśnił ze nic nie pamięta bo był po alkoholu a właściciel
jest oskarżony za przekroczenie obrony osobistej.
Bo do auta z wyjącym alarmem nie z nożem powinien właściciel biec
tylko z kluczykami i sprawdzić ile jest paliwa w zbiorniku by złodziej nie musiał od razu tankować.- 168 3
-
2014-12-11 10:35
w POlsce masz prawo dac sie pobic i okraść niewolno ci sie bronic ani nikogo bronic
a tym bardziej bronic swojej własności!
- 38 4
-
2014-12-11 10:56
Jacy politycy tacy przestępcy .
Po ostatnich akcjach z podróżami oni twierdzą ze nic sie nie stało i chcą wrócić
do partii nie wspominając obecnego marszałka który wyjeździł własnym autem tyle kilometrów ze w momencie snu tez prowadził .- 30 1
-
2014-12-11 11:50
W Wolsce można strzelac do ludzi jak do nomen omen kaczek.
- 2 3
-
2014-12-11 10:32
Kradzież nie popłaca??A no popłaca ateraz w POlsce to widać szczególnie!
Jeden bandyta zginął bo miał pecha drugi zwiał z wiezienia a ofiara została poszkodowana spędziła kilka miesięcy w szpitalu!!Ale teraz jest jeszcze lepiej bo bandycie nie może włos z głowy spaść!!A złodziejów zachęcają ze nawet do więzienia nie trafia bo Tusk zadbał o swoich wyborców i podniósł próg bezkarności dla złodziejów z 200zł na 600 zł .Mogą dostać co najwyżej mandat którego i tak nie zapłacą !!
- 51 10
-
2014-12-11 11:04
xxx
opowieść niczym z amerykańskiego filmu... i jeszcze do wszystkiego czarna wołga
- 20 2
-
2014-12-11 11:06
Nie dajcie się zwariować tym POpaprańcom
POstawili prawo do góry nogami, żeby żyło się lepiej, komu pytam?
Ostatnio, jeden taki co majstrował przy autach na osiedlu taki wper..l dostał, że nie wiem czy się kiedyś komukolwiek poskarży.
Bierzemy sprawy w swoje ręce.- 46 11
-
2014-12-11 11:07
Gdyby było to w dzisiejszych realiach toi pan Furan z więzienia nie wyszedł by szybko.
- 40 1
-
2014-12-11 11:11
do wora i do jeziora
gnoja zatłuc i zakopać głęboko to napewno nie zgłosi. i jednego gada mniej
- 27 1
-
2014-12-11 11:14
Mój dom, moja twierdza
Prawo powinno bez względnie bronić każdego kto chroni swoją rodzinę i swój dobytek, nawet za wszelką cenę. Szkoda że jest zupełnie odwrotnie...
- 65 1
-
2014-12-11 11:22
Pit bull z nożem ganiający po sopocie (5)
Zabił z premedytacją złodzieja. Czy morderstwo można usprawiedliwić czymkolwiek innym niż obroną własną lub innej osoby?? W tej sytuacji tak nie było. On po prostu żądny był zemsty,tropił i zabił. Powinien siedzieć do ostatnich swych dni a złodziej na kilka lat do więzienia. Bo czym że jest "złoty zegarek" wobec życia ludzkiego?!!! Wy zabilibyście innego człowieka "w imię dobra"?? Kim wy jesteście??
- 16 81
-
2014-12-11 11:24
wyrwał tylko chwasta i tyle
- 42 1
-
2014-12-11 11:27
ja tego ,,pana,, znam to stary SB-ek
i proszę jaki bohater po latach...dla kogo ta ściema pytam?
- 10 9
-
2014-12-11 12:45
:)
Nooooo zawiasiki tak, bo nie w obronie własnej, ale to jedynie tylko zawiasy i nic wiecej
- 2 2
-
2014-12-11 12:57
(1)
No ja, po przeczytaniu tych twoich wypocin, z chęcią wyprawił bym cie na tamten świat.
- 7 5
-
2016-02-29 23:09
Ty jestesc tylko kurka i chetnie szmato bym sie spotkał z tobom scierow
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.