• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Marynarze w ostatniej bitwie wojny obronnej 1939 r.

Michał Lipka
4 kwietnia 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 

Wszyscy wiedzą, że we wrześniu 1939 r. marynarze walczyli w Gdyni i na Helu. Niektórzy pamiętają jeszcze o Flotylli Pińskiej oraz Oddziale Wydzielonym Rzeki Wisły. Kto jednak pamięta o ich udziale w ostatniej bitwie wojny obronnej w 1939 r. - pod Kockiem?



Dla kariery wojskowej późniejszego generała Franciszka Kleeberga przełomowy był rok 1927, gdy podczas dużych manewrów wojskowych "starł się" ze starszym i znacznie bardziej doświadczonym generałem Stefanem Dąb-Biernackim. Nie tylko wygrał te zmagania, ale i wykazał całkowitą niekompetencję swego "przeciwnika" (niestety niekompetencja i - delikatnie mówiąc - asekuranctwo generała Biernackiego potwierdziło się w przyszłości*).

Po zakończeniu manewrów Kleeberg awansowany został do stopnia generała brygady i... mało brakowało, a byłby to koniec jego kariery. Starszy i wyższy stopniem Dąb-Biernacki okazał się pamiętliwym oficerem o znacznych znajomościach. Kleeberg został odsunięty na boczny tor i skierowany do Brześcia, gdzie zastał go wybuch wojny z Niemcami. Żadne plany operacyjne nie przewidywały dla jego zgrupowania jakichkolwiek zadań...

Jedynym ważnym wydarzeniem września było przybycie do Brześcia marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, który "ewakuował" się tam z zagrożonych terenów.

W efekcie burzliwej rozmowy z Naczelnym Wodzem, generał Franciszek Kleeberg objął dowództwo nad Grupą Operacyjną "Polesie". Z miejsca zajął się przeorganizowaniem podległych mu oddziałów, w skład których włączył żołnierzy z rozbitych oddziałów. I tak obok piechoty, żandarmerii czy też Korpusu Ochrony Pogranicza, w skład Grupy Operacyjnej "Polesie" wszedł batalion marynarzy z Flotylli Rzecznej.

Historia polskich flotylli rzecznych była niestety krótka i tragiczna.

Jej marynarze, którzy zatopili swoje jednostki na rozkaz dowódców, chcieli dołączyć do głównych sił generała Kleeberga. Część z nich włączyła się najpierw do jednostek KOP, z którymi dostali się do sowieckiej niewoli, gdzie większość z nich zginęła.

Na szczęście większa część marynarzy dotarła do Lubieszowa, gdzie stacjonował generał Kleeberg. Wszystkie połączone morskie oddziały (powstałe m. in. z podchorążych marynarki, marynarzy rezerwy oraz oddziałów desantowych i zapasowych) skierowano do Kamienia Koszyrskiego.

Tam generał Kleeberg wydał rozkaz, aby wszyscy ci, którzy mają dość wojny, oddali swą broń i udali się do domów. Z jednej strony liczebność Grupy Operacyjnej nieco się zmniejszyła (do ok. 20 tys żołnierzy), ale z drugiej strony takie działanie znacznie poprawiło jej zorganizowanie i dyscyplinę. Plany Kleeberga pokrzyżowała jednak wiadomość o "ewakuacji" władz państwowych i wojskowych do Rumunii. Wobec braku jakiegokolwiek kontaktu z dowództwem, generał postanowił ruszyć na odsiecz oblężonej Warszawie.

W czasie marszu marynarze pełnili służbę w tylnej straży zgrupowania, niejednokrotnie ścierając się grupami dywersantów niemieckich. Podczas jednej z takich potyczek udało się rozbroić oddział dywersantów, którym zarekwirowano kilkanaście karabinów maszynowych.

28 września oddziały dotarły do Włodawy. Tego dnia porucznik marynarki Tadeusz Kawalec, będący oficerem szyfrowym, odebrał wiadomość o kapitulacji stolicy. Gdy przekazał tę informację generałowi Kleebergowi, ten odpowiedział mu: "Takiej informacji nigdy nie było".

Choć plan niesienia pomocy stolicy spełzł na niczym, Kleeberg nie zamierzał kapitulować. Z szeregów swego wojska postanowił wyłączyć wszystkich rannych i niezdatnych do walki. Z pozostałych żołnierzy stworzył Samodzielną Grupę Operacyjną "Polesie", składającą się z dwóch dywizji piechoty oraz dywizji i brygady kawalerii.

Batalion morski, pod dowództwem komandora podporucznika Stefana Kamińskiego, wszedł w skład 182 pułku piechoty 60 dywizji piechoty "Kobryń", pod dowództwem pułkownika Adama Eplera.

Generał Kleeberg postanowił udać się w rejon Kocka, gdzie miało dojść do ostatniego starcia regularnych oddziałów podczas wojny obronnej 1939 roku.

Polskie oddziały napotkały siły przeciwnika 2 października 1939 roku. Niemcy uderzyli wtedy na Serokomlę, ale natarcie zostało zatrzymane. Polacy wzięli wtedy do niewoli przeszło 100 jeńców.

3 września ruszyło polskie kontrnatarcie, zatrzymane jednakże silnym ogniem nieprzyjacielskich karabinów maszynowych. W tym starciu wzięli udział również marynarze, którzy swą postawą zaskoczyli niektórych oficerów, niespodziewających się takiej determinacji granatowej braci w walkach lądowych.

W walkach polegli m. in. porucznik marynarki Witold Wyrostek, podchorążowie Jerzy Steifer i Władysław Dulewicz, a wielu marynarzy zostało rannych.

Niemcy byli wyraźnie zaskoczeni uporem prezentowanym przez Polaków. Niebawem jednak w polskich szeregach zaczęło brakować amunicji, pogarszał się również stan rannych, wobec czego generał Kleeberg podjął decyzję o kapitulacji.

Co ciekawe w meldunkach i raportach niemieckich z tamtego okresu trudno doszukać się jakichkolwiek informacji o walkach pod Kockiem (2 - 5 X 1939r.). Po zakończeniu walk generał Kleeberg wydał nietypowy rozkaz: zabronił swym żołnierzom rozpaczać i zaznaczył, że oficerowie, którzy odbiorą sobie życie nie zostaną pochowani. Zmotywował również swych ludzi do prowadzenia dalszej walki w szeregach konspiracji.

Ostatnim aktem walk pod Kockiem dla podchorążych marynarki był ich przyśpieszony awans na pierwszy stopień oficerski, powodujący skierowanie ich do oflagów.

Po zakończeniu walk u generała Kleeberga nawróciły problemy zdrowotne - Niemcy nie chcieli zgodzić się na specjalistyczne leczenie w efekcie czego generał Franciszek Kleeberg zmarł 5 kwietnia 1941 roku w Weisser Hirsch. 1 stycznia 1943 roku prezydent pośmiertnie awansował Franciszka Kleeberga do stopnia generała dywizji.

Ostatni dowódca Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Polesie" chciał być pochowany wśród swych żołnierzy - pragnienie to spełniło się 6 października 1969 roku, kiedy to prochy generała spoczęły na cmentarzu wojennym w Kocku.

Marynarze walczący w szeregach SGO "Polesie" wykonali ostatni rozkaz generała Kleeberga. Część z nich przedarła się na zachód, gdzie u boku Aliantów kontynuowali walkę. Część na terenie okupowanej Polski włączyła się w działalność konspiracyjną (m.in. grupa ALFA działająca w szeregach AK).

Dziś w Gdyni możemy znaleźć ulicę, której patronuje generał Franciszek Kleeberg zobacz na mapie Gdyni.

* Podczas walk wrześniowych generał Dąb-Biernacki niczym szczególnym się niestety nie wykazał, a przez swych oponentów oskarżany był m.in. o nieudolne prowadzenie walk, porzucenie podległych mu jednostek i ucieczkę z pola walki. Musiało być w tym ziarno prawdy gdyż już po przedostaniu się na zachód generał został aresztowany i postawiony przed sądem polowym, który skazał go na degradację i dwa lata więzienia. W 1943 roku po opuszczeniu więzienia udał się do Irlandii, gdzie zajął się... pszczelarstwem.

Opinie (29) 1 zablokowana

  • (5)

    "Wojna obronna" to niewłaściwy termin. II wojna zaczęła się 1 września '39, a nie w 1941 r.

    • 13 3

    • (4)

      w treści nie ma wzmianki o rozpoczęciu wojny w 1941

      • 7 3

      • (3)

        Tak, to prawda. Natomiast Polska nie po to była uczestnikiem II wojny światowej od pierwszego do ostatniego dnia, by wydzielać z tejże wojny jakąś "wojnę obronną". Tak jakby prawdziwa wojna zaczęła się np. 3 września, albo w 1941 r., jak to sobie życzą obydwa supermocarstwa.

        • 3 6

        • Co ty człowieku bredzisz? (2)

          "Wojna obronna" jest terminem potocznym, stosowanym bardzo często przez historyków, przy czym nikt nie kwestionuje, że była częścią II wojny światowej. Zamiennie stosujemy też "kampania wrześniowa". Co ma piernik do wiatraka?

          • 8 2

          • (1)

            Radziłbym jednak poczytać, co piszą na ten temat historycy. Zwłaszcza na temat tego, skąd się taki potworek językowy jak "wojna obronna" wziął. Słowo-klucz: Rezmer.

            • 0 2

            • Luki i manipulacja przekazu wiedzy historycznej, to nie jest jakis specyficznie polski problem.

              • 1 0

  • Historyk Lipka znowu atakuje (4)

    Cóz. Sugeruje wstępniak, że tylko Lipka pamięta o marynarzach w SGO Polesie. Albo odkrył rewelację.

    Albo znowu pisze od rzeczy.

    • 7 26

    • masakra (3)

      chłopie a ty znowu się czepiasz? juz kilka osób wytykało ci brak odwagi by się podpisać imieniem i nazwiskiem-dalej mędzisz ciesząc się anonimowością internetu a brak ci odwagi by pod swoim nazwiskiem opublikować wpis...dziecinada

      • 11 4

      • Tez mysle ze artykul jest tendencyjny.

        • 2 2

      • No masakra (1)

        Ale czytanie kolejnych fantazji tzw. historyka.

        Po tekście o niemieckim lotniskowcu Graf Zeppelin można spokojnie uznać, że Lipka nie bardzo wie o czym pisze. A pisze na poziomie podstawówki.

        • 2 5

        • macieju

          Macieju, ju? wiemy ?e to ty kryjesz si? pod cudownym pseudem "zawodowego marudy" :) umow si? z autorem na piwo, obgadajcie sobie szczegó?y i niezgodno?ci. Ty moze wreszcie znajdziesz j*ja i bedziesz si? podpisywal imieniem i nazwiskiem a Lipka w twoich kaprawych oczach wejdzie z poziomu podstawówki do np.liceum...bo póki co twoje anonimowe "obiektywne" komentarze wystawiaj? ocen? tylko tobie

          • 2 1

  • Na Helu Polskie wojsko zostało zaatakowane przez ludność kaszubską i rozbrojeni!! (8)

    był film dokumentalny emisja na TVP Gdańsk niestety o 1 w nocy by za wielu nie widziało!!Chcieli się podlizać Niemcom a oni im podziękowali ale jednocześnie powiedzieli ze Kaszuby są zdrajcami a dla zdrajców to szacunku oni nie mają!!

    • 21 9

    • Jak już coś piszesz to pisz konkretnie (6)

      owszem większość mieszkańców miejscowości na półwyspie Helskim oraz część żołnierzy oddziałów tam stacjonujących pod wpływem propagandy niemieckiej chciało zakończyć opór przeciw Niemcom. Weź jednak pod uwagę, że większość tych, którzy chcieli się poddać to byli zwykli rybacy, mieszkańcy cywilni, mający rodziny, które chcieli chronić. Była też część osób, które wykazały się bohaterstwem. Ciekawe jak byś postąpił chojraku, gdybyś wiedział, że jesteś praktycznie otoczony (wszystko do Władysławowa kontrolowali Niemcy). Może zachowali się niehonorowo, można rzec, że wręcz haniebnie, ale jestem w stanie zrozumieć jakie emocje nimi targały. Wojsko też musiało wymuszać posłuszeństwo nawet na swoich żołnierzach, a nie wszyscy z nich to byli Kaszubi. Nie ośmieliłbym się nikogo oceniać w takich warunkach. I tak obrona poległa. Honor i szacunek obrońcom się należy bezsprzecznie, ale można zadać pytanie czy nie lepiej było ocalić kilkadziesiąt istnień ludzkich. Zresztą tego typu sytuacje miały miejsce w wielu miejscach, więc dziwi mnie ta nagonka na Kaszubów. Zauważyłem, że najczęściej kierowana jest ze strony "rodowitych" Gdańszczan, których to przodkowie zza Buga przywędrowali by zasiedlić wymarłe miasto, które okazuje się być "Stolicą Kaszub"!

      • 18 4

      • Ty Gdańsczaninem to niemasz nic wpólnego kolejny kaszub który chce sie wybielic to były typowe kaszuby (5)

        Zdrajca jest zdrajcą!!Polacy tak nie postępowali tylko Kaszuby!!!Nie nazywaj się Gdańszczaninem bo nie jesteś tego godny!Gdy obrońcy poczty byli otoczenie ze wszystkich stron nikt z ludności nie chciał ich rozbrajać / podobnie jak obrońców Westerplatte czy gdzie kol wiek indziej tylko Kaszuby jako jedyni w Polsce napadli na Polskie wojsko które broniło naszego kraju!!Ale typowy kaszub jeszcze będzie bronił zdrajców to typowe zachowanie do dzisiaj.W Gdańsku jak się chciało kogoś obrazić to się mówiło ty Kaszubie !!

        • 3 4

        • a czy przypadkiem gdańsk sam nie mianował się stolicą kaszub??

          • 0 0

        • Hahahaha. Nikt z Gdańszczan nie chciał rozbrajać pocztowców? Poza SS Heimwehr Danzig i Danziger Landespolizei faktycznie nikt :-D

          • 3 1

        • cóż za obiktywizm

          • 0 0

        • Argumenty proszę (1)

          masz jakieś argumenty czy po prostu to wiesz i już? Poczytaj jak to było z dowódcą obrony Westerplatte. Poza tym co ty porównujesz człowieczku? Pierwsze dni wojny, gdzie atak nastąpił z niespodziewanie i nie było czasu nawet na myślenie, kontra najdłuższa obrona ziem polskich przed najeźdźcą. Co chcesz wmówić? Wiesz, że Hel bronił się najdłużej? Wiesz, że Niemcy zrzucili tysiące propagandowych ulotek namawiających do poddania się i opisujących beznadziejną pozycję obrońców? To porównujesz? Coś czuję, że ze mnie taki Kaszub jak z ciebie Gdańszczanin. Dziadek dał się złapać jak przysłowiowy murzyn (z całym szacunkiem dla ciemnoskórych) w siatkę i wywieziony do Gdańska w celu zaludnienia miasta? Czemu nie protestowałeś jak nasz wielki prezydento mianował Gdańsk, a właściwie Gduńsk, stolicą Kaszeb? Śmieszne jest to, że trafiłem z tym Gdańskiem. Odkąd tu mieszkam (przeszło 10 lat) mentalność ludzi nadal mnie poraża. Musisz być strasznie sfrustrowanym człowiekiem. Jak chcesz pogadać to przytocz jakieś argumenty lub chociaż zagłąb się w temat, żebyś wiedział o czym piszesz. Inaczej szkoda czasu na twoje farmazony.

          • 0 0

          • miało być: "polskiego Wybrzeża" a nie ziem polskich

            • 0 0

    • Fragment hymnu kaszubskiego: "nie ma Kaszub bez Polonii, a bez Kaszub Polski"

      Fragment hymnu kaszubskiego, który w języku polskim brzmi: "nie ma Kaszub bez Polonii, a bez Kaszub Polski".

      • 6 0

  • Pan Lipka nie jest już doktorantem Uniwersytetu Gdańskiego ? (2)

    • 5 1

    • może (1)

      może zmienił stronę lub miał dość układów na szacownej uczelni?

      • 2 0

      • może się obronił i jest dohtorem :)

        albo habilitorował i został kobietą :)
        tudzież dokonał rehabilitacji na kolanową rzepkę środkową lewą górną...

        • 3 0

  • Zdrajcy, zwyrodnialcy, sługusy Moskwy "uczcili" wyrokami śmierci na komandorów powstanie państwa "ludowego"!

    Obrońcy września, bohaterowie Polscy byli przez sowietów torturowani i mordowani. Polska lat 1950-1952 - gdy trwało "śledztwo" i gdy zapadał "wyrok" w sprawie komandorów (obydwa słowa równie nieprawdziwe, jak sowietów wszystkie inne) - nie była suwerennym bytem. Była dominium sowieckim, pozbawionym suwerenności nie tylko w sprawach związanych z polityką zagraniczną, ale również w sprawach wewnętrznych. Wszechwładnymi instytucjami były w tym czasie wojewódzkie, powiatowe i miejskie agendy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, utworzonego przez Związek Sowiecki w Polsce do kontrolowania na naszym terytorium interesów sowieckich oraz do przeprowadzenia rewolucji typu bolszewickiego. Przeciwnicy tych planów byli "eliminowani", a dla sowietów mniej groźni oficerowie Marynarki Wojennej (w tym obrońcy Helu) zostali skazani na rok więzienia, z zawieszeniem na dwa lata...

    • 15 1

  • Takich ludzi jest teraz mało

    Honor i poczucie obowiązkowości przestało w Polsce obowiązywać, teraz możemy się tego uczyć od narodów, których tak nie lubimy ( np. Niemców)

    • 5 1

  • Wiemy

    Żeby pamiętać trzeba wiedzieć a żeby wiedzieć to trzeba się wcześniej tego nauczyć a gdzie się uczyć jak w szkołach PO likwiduje lekcje historii.

    • 11 5

  • "Co ciekawe w meldunkach i raportach niemieckich z tamtego okresu trudno doszukać się jakichkolwiek informacji o walkach pod Koc

    Bzdura. Wystarczy sięgnąć po S. Jaczyński, A. Wesołowski, Wyciąg z dziennika działań XIV Korpusu Armijnego, Wojskowy Przegląd Historyczny, 3/1989. Niezły historyk, nie ma co. ""Wartość przedstawionego dokumentu polega przede wszystkim na tym, że odnotowuje on wszystkie podstawowe decyzje i rozkazy dowództwa XIV KA, wiadomości o jednostkach SGO "Polesie", jakimi dysponował przeciwnik, a także dostarcza wielu cennych informacji o składzie i ugrupowaniu sił niemieckich oraz umożliwia uściślenie chronologii bitwy".

    • 9 0

  • DO REDAKCJI

    Lapsus: "3 września ruszyło polskie kontrnatarcie..."i

    • 3 0

  • Polegli pod Wola Gulowska 5/10/1939

    Bardzo interesuja mnie zrudla z ktorych czerpano informacje do tego opracowania, jest w nim wzmoanka o smierci por.mar.rez. Witolda Jerzego Wyrostka. Moj dziadek por. mar. rez Edmund Grzedzinski prawdopodobie polegl w tym samym dniu i miejscu. Od wielu lat pragne ustalic pelne okolicznosci jego smierci. Bardzo prosze o kontakt. Pozdrawiam. Jakub Grzedzinski

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

Obecną siedzibę Urzędu Miejskiego w Gdańsku postawiono na miejscu budynku, w którym przed 1 września 1939 roku funkcjonowały biura:

 

Najczęściej czytane