• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mała dziewczynka i niepoprawny recydywista

Paweł Pizuński
8 października 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Hala targowa przy placu Dominikańskim w Gdańsku. To tu mała Kathe miała kupić kawę i masło. Hala targowa przy placu Dominikańskim w Gdańsku. To tu mała Kathe miała kupić kawę i masło.

Pod koniec XIX wieku za jedną markę można było w Gdańsku kupić kilka produktów spożywczych. A mimo to mężczyzna oskarżony o próbę wyłudzenia takiej kwoty trafił do ciężkiego więzienia na półtora roku.



Po południu 10 czerwca 1900 roku, mama wyjęła z portmonetki monetę.

- Pójdziesz Kathe do hali targowej. Kupisz masło i kawę... - powiedziała, wciskając córce pieniążek do rączki - Tylko pamiętaj. Masz iść szybko do sklepu i zaraz wracać - dodała, gdy Kathe była już przy drzwiach.
Dziewczynka skinęła głową, otworzyła drzwi i wyszła na klatkę schodową. Ciekawe miejsce. Niby tylko dużo schodów, drewniane poręcze i drzwi do mieszkań, ale jakie wspaniałe rzeczy można tu robić. Na schodach się skacze, a po poręczy zjeżdża.

Na ulicy Breitgasse (dziś to ul. Szeroka) zobacz na mapie Gdańska też może być ciekawie. Takie na przykład płyty chodnikowe. Niby to tylko wielkie, twarde, ciężkie i płaskie placki z granitu, ale znakomicie nadają się do gry w klasy. Wszystkie dziewczynki w szkole lubią tę zabawę. Fajne są też poręcze między chodnikiem a ulicą. Można na nich kręcić fikołki, że aż miło. Krawężniki też są niczego sobie. Podskakiwać nad nimi można, raz w rozkroku, raz obunóż. W grze tej w klasie Kathe nie miała sobie równych; oczywiście wśród dziewczynek, bo chłopcy to ciamajdy i tej zabawy nie lubią. Tylko łuki i proce im w głowie.

Kathe najpierw zagrała w klasy. Sama z sobą oczywiście, bo koleżanek przecież nie było. Później zrobiła kilka fikołków na poręczy koło sklepu pani Roth, a na koniec podskoki nad krawężnikiem w mistrzowskim wykonaniu. Udało się! Wszystko zaliczyła na medal, tyle że pieniążek od mamy jej się gdzieś zapodział. Czyżby wypadł jej z kieszonki w fartuszku? Tak. Zauważyła go. Leżał opodal rynsztoka. Podniosła go czym prędzej i zacisnęła w ręce.

- Hej! Dziecko! - usłyszała nagle tuż nad sobą. - Pomyliłaś się. To była moja marka.
Kathe obejrzała się. Parę kroków od niej stał jakiś pan w śmiesznych wyświechtanych spodniach i przydużej marynarce. Niby się uśmiechał, ale wyglądał nieciekawie. Nieogolony był i pachniał zupełnie jak tata, gdy czasami wraca z pracy. Mama mówi mu wtedy, że czuć od niego stęchlizną i myć mu się każe.

- Wzięłaś dziecko moją markę - powtórzył tamten i pochylił się nad nią. Niedobrze mu z oczu patrzyło.
- A nieprawda! - Kathe mocniej ścisnęła pieniążek w ręce - To pieniążek mojej mamy. Na sprawunki mi dała.
- Pomyliłaś się. Ten pieniądz z kieszeni mi wypadł... - chciał ją złapać za rękę.

Ale Kathe nie była głupia, wiedziała, co trzeba zrobić, bo ją mama nauczyła. Mówiła jej, by nie zadawała się z obcymi, choćby jej nawet cukierki dawali i ładnie wyglądali.

Moneta jednomarkowa z 1900 roku. Moneta jednomarkowa z 1900 roku.
Nie trzeba uciekać. Krzyczeć też nie trzeba. Wystarczy podejść do kogoś dorosłego. Najlepiej do ładnie ubranego, wysokiego pana o słusznej postawie i groźnym spojrzeniu. Kathe dostrzegła takiego wśród przechodniów. Stał na chodniku, przy oknie wystawowym sklepu kolonialnego i miał jasny garnitur z muszką zamiast krawata. Właśnie odwrócił się i spojrzał w jej stronę. Kathe bez wahania podbiegła do niego, a obwieś za nią.

- Daj mi dziecko ten pieniądz. On z kieszeni mi wypadł... - powiedział, ale już nie był taki śmiały.
Owszem, chciał ją złapać za rękę, chciał odebrać jej markę. Nawet pochylił się i zawisł nad nią jak sęp, ale wtedy ten elegancki pan w muszce jak na niego nie spojrzał! Jak nie szarpnął za rękę!

- Weź pan łapy od dziecka! - warknął, że aż ciarki przeszły.
Kathe była teraz spokojna. Właściwego protektora wybrała, choć tamten w wyświechtanych portkach nie dawał za wygraną.

- Dziecko! Przecież to moja marka była - powiedział błagalnie.
Niby był miły, ale za rękę ją ścisnął i ku sobie pociągnął. Pewno w końcu wyrwałby jej ten pieniądz z ręki, ale protektor czuwał.

- Odczep się człowieku wreszcie...
Tamten odsunął się, ale tylko na chwilę. Wyprostował się, mruknął coś pod nosem, z jednej na drugą nogę przestąpił i znowu podszedł.

- To moje ostatnie grosze.... - wymamrotał i znów za rękę ją chwycił.
Myślał pewno, że wyłuska jej z dłoni pieniądze i ucieknie gdzieś sobie szybko. Akurat! Niedoczekanie! Kathe pewnie trzymała monetę w ręce, a obrońca czuwał. Już nie tylko patrzył i warczał groźnie, lecz do czynu przeszedł. Wymierzył obwiesiowi policzek tak siarczysty, że ten aż zachwiał się i do tyłu poleciał. Prosto w rynsztok!

Ulica Szeroka w Gdańsku na początku XX wieku. To tu rozegrały się zdarzenia, w efekcie których Carl Müller trafił na półtora roku do więzienia. Ulica Szeroka w Gdańsku na początku XX wieku. To tu rozegrały się zdarzenia, w efekcie których Carl Müller trafił na półtora roku do więzienia.
Normalny człowiek dałby już sobie spokój. Odszedłby czym prędzej, zwłaszcza że małe zbiegowisko na Breitgasse się zrobiło. Ludzie jak na komendę zatrzymywali się w miejscu i patrzyli co się dzieje. Tak jest. Normalny człowiek odszedłby czym prędzej, ale tamten w wyświechtanych portkach normalny chyba nie był. Pozbierał się z rynsztoka, ale nawet spodni nie wytarł, tylko doskoczył do tego w muszce. Chciał go pewno uderzyć lub szturchnąć, ale ktoś z tyłu za rękę go złapał. Obwieś odwrócił się wzburzony i na moment jakby zamarł. Policjanta miał przed sobą. Ten patrzył na niego z pobłażliwym półuśmiechem.

- Widzę Müller, że z okradania piwnic na rozbój uliczny się przerzuciłeś - wycedził przez zęby. - Pójdziesz ze mną - dodał i pociągnął obwiesia za rękę.
Kathe podniosła dłoń do oczu i ostrożnie rozchyliła palce. Miała pieniążek, a może w drugiej kieszonce fartuszka jest jeszcze drugi? Spojrzała na tego w wyświechtanych portkach i uśmiechnęła się. Ci dorośli nawet bawić się nie potrafią.

* * *


Uczynku Carla Müllera nie rozpatrywał jakiś tam Sąd Ławniczy, czy też Izba Karna. Sprawą zajął się najprawdziwszy Sąd Przysięgłych w dniu 2 października 1900 r., bo choć przedmiot sprawy był w istocie błahy, to jednak przeszłość oskarżonego co niektórym mogła imponować.

Müller większą część swego życia spędził w różnych zakładach wychowawczych i więzieniach, a tuż przed zajściem na Breitgasse też wyszedł po kolejnej odsiadce. Poza tym sam występek też wzbudzał emocje, zwłaszcza wśród przysięgłych. Wszyscy oni zachodzili w głowę, jak można próbować odebrać dziecku pieniądze na środku jednej z najtłumniej uczęszczanej w Gdańsku ulic i doszli do wniosku, że coś takiego mógł uczynić tylko człowiek tak zepsuty jak Müller.

Efekt był taki, że nie tylko obrońca, ale też i prokurator musiał bronić oskarżonego przed surowością przysięgłych i kluczowego świadka oskarżenia kupca Maxa Badena. To on 10 czerwca 1900 r. bronił dziewczynki przed napastliwością Müllera.

Najdłużej debatowano nad kwalifikacją czynu. Początkowo mówiono jedynie o czynnej napaści, ale to przysięgłym nie wystarczyło. Dlatego podniesiono zarzut do rabunku ulicznego i skazano Müllera na półtora roku ciężkiego więzienia.

O autorze

autor

Paweł Pizuński

- historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opisywane przez niego historie kryminalne pochodzą z gdańskiej prasy z początku XX w.

Opinie (20)

  • historia błaha, powiedziałabym nawet że nieciekawa (1)

    Ale świetnie napisana. Miło się to czyta. Gratuluję autorowi lekkiego pióra

    • 78 7

    • ...,a na koncu wszyscy zakrzykneli hail hitler i frywolnym krokiem

      ...pobiegli w kierunku Akademi Medycznej gdzie wytapiano ludzki tłuszcz na mydło.

      • 4 3

  • Proszę bez "upiększeń" (1)

    Ja bym jednak wolał normalny opis przebiegu tego zdarzenia. Bez domysłów i całej otoczki. Zwłaszcza, że wyszło trochę grafomańsko. Po zdania mają przestawiony szyk? Wiem, wiem - stylizowanie na stary język ale bardziej to razi niż pozwala się wczuć w klimat. Wolałbym jednak normalnie opowiedzianą historię, tak jak to do tej pory robiliście, drogie Trójmiasto. Pozdrawiam!

    • 12 59

    • bez upiększeń historia zajęłaby może akapit...

      • 17 2

  • Początek niczym baśń Andersena.

    • 21 2

  • Co za paskudna historia :-) Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki

    Powinien zaciukać tego bachora po wyjściu z paki ;-) Dobrze, że go nie oskarżyła jeszcze o zły dotyk.

    • 25 14

  • (1)

    A teraz? Teraz takiemu nic nie można zrobić. Pobije, okradnie a i tak zostanie wypuszczony. Z resztą. Takich ludzi, którzy reagują tez pozostało niewielu..

    • 17 9

    • Nie zauważyłeś, że historia jest przewrotna i nie wiadomo kto jest negatywnym bohaterem?

      • 13 0

  • A teraz prawnuczek Mullera

    gra w Bayernie Monachium za miliony marek :)

    • 22 1

  • przerost formy nad treścią, nieudolny jednak, grafomania

    • 9 32

  • Artykuł na 5

    Krótki ciekawy i lokalny. Może zatrudnijcie autora na etacie jako wzorzec miary a skończą żenujące dla redakcji poprawki w komentarzach ze strony internautów choćby dotyczące odmiany przez przypadki o logice formułowania myśli nie wspominając.

    Obecnie sprawy by potoczyły się zupełnie inaczej dzięki naszym POlitykom.

    • 10 5

  • Kapitalne

    Świetne opowiadanie i do tego te stare pocztówki; można "poczuć" klimat starego Gdańska.

    • 23 4

  • Szeroka (2)

    Widać, że dzisiejsza ul. Szeroka nijak ma się do oryginału - na początku XX w. to była przepiękna ulica - na kamienicach różne zdobienia gzymsy etc.
    Warto byłoby dzisiejszą ul. Szeroką upiększyć o historyczne zdobienia a nie malować kamienice jakimiś bohomazami jak to ma miejsce obecnie.

    • 17 3

    • (1)

      do tego te p..... reklamy

      • 4 0

      • I plakaty wyborcze, na kt nikt nie patrzy

        • 5 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Majówkowe zwiedzanie Stoczni vol.7

20 zł
spacer

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku papież Jan Paweł II odwiedził Gdańsk?

 

Najczęściej czytane