• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dąb i karczma z ulicy Portowej

7 marca 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Przedwojenna pocztówka z dębem stojącym pośrodku ul. Portowej w Gdyni. Przedwojenna pocztówka z dębem stojącym pośrodku ul. Portowej w Gdyni.

Drzewo rosnące pośrodku ulicy to rzadki obraz. Każdy, kto przeglądał stare pocztówki i albumy o dawnej Gdyni na pewno zwrócił uwagę na ten niezwykły widok - szeroka ulica biegnąca w stronę portu, a na środku rozłożysty dąb, wokół którego nagle wyrosło miasto.



Przedwojenny widok ul. Portowej. Przedwojenny widok ul. Portowej.
Plac Kaszubski i ul. Portowa przygotowane do brukowania nawierzchni. Zdjęcie z 1928 r. Zdjęcie z książki "Ulice Gdyni. O historii patronach", S. Kitowski, M. Sokołowska. Plac Kaszubski i ul. Portowa przygotowane do brukowania nawierzchni. Zdjęcie z 1928 r. Zdjęcie z książki "Ulice Gdyni. O historii patronach", S. Kitowski, M. Sokołowska.
Odręczna adnotacja na pocztówce: "Dąb, pod którym 'Napoleon' odpoczywał" i pod spodem "20 zł przesyłam Ci na życie". Odręczna adnotacja na pocztówce: "Dąb, pod którym 'Napoleon' odpoczywał" i pod spodem "20 zł przesyłam Ci na życie".
Pocztówka z Gdyni z francuską i angielską nazwą ulicy Portowej. Pocztówka z Gdyni z francuską i angielską nazwą ulicy Portowej.
Hotel i restauracja "Pod Dębem" wybudowane przez Jakuba Wojewskiego. Fotografia pochodzi z książki "Gdynia. Miasto z morza i marzeń", S. Kitowskiego. Hotel i restauracja "Pod Dębem" wybudowane przez Jakuba Wojewskiego. Fotografia pochodzi z książki "Gdynia. Miasto z morza i marzeń", S. Kitowskiego.
Wnętrze hotelu "Pod Starym Dębem". Wnętrze hotelu "Pod Starym Dębem".
Ulica Portowa podczas niemieckiej okupacji Gdyni. Ulica Portowa podczas niemieckiej okupacji Gdyni.
Karczma "Zur Alten Eiche", czyli "Pod Starym Dębem" podczas okupacji. Karczma "Zur Alten Eiche", czyli "Pod Starym Dębem" podczas okupacji.
Okolice dzisiejszej ulicy Portowej zobacz na mapie Gdynina starych mapach nazywane są Na Piaskach. Tak też nazywała się istniejąca tu od średniowiecza karczma, bezpośrednia poprzedniczka przedwojennej restauracji "Pod Starym Dębem". Z miejscem tym związanych jest wiele legend i przekazywanych z ust do ust opowieści.

Od króla do cesarza, czyli dąb przyciąga możnowładców

Według jednej z nich, pod dębem miał w 1390 r. odpoczywać w drodze do Królewca przyszły król Anglii, Henryk IV Lancaster, który wraz z 300 rycerzami jechał na wyprawę krzyżową na Litwę, by wesprzeć zakon krzyżacki w walce z poganami. Wytchnienia pod gałęziami drzewa miał również szukać Jan III Sobieski, właściciel Kolibek i Rzucewa. Gdyby tego jeszcze było mało, na łamach polsko - kaszubskiego czasopisma "Gryf" obwieszczono na początku lat 20., że pod gdyńskim dębem odpoczywał sam cesarz Francuzów, Napoleon I i dąb winien być nazwany napoleońskim. Odzew przerósł najśmielsze oczekiwania - list z podziękowaniem dla gdynian za upamiętnienie cesarza przesłał ambasador Francji, a o całej sprawie pisał dziennik "Le Figaro". Dąb, wokół którego w ciągu kilku lat urosło miasto, przedstawiano na pocztówkach i chętnie się pod nim fotografowano. Z czasem został obudowany ochronnym cokołem i stał się jednym z symboli Gdyni.

Spór o mapy, czyli dąb graniczny

Inna z legend głosi, że w czasach, kiedy Gdynia była jeszcze kaszubską wioską leżącą na granicy powiatów puckiego i wejherowskiego, jej mieszkańcy toczyli ciągłe spory o to, gdzie dokładnie owa granica przebiega i które parcele należą do Gdyni. Pewnego dnia stary rybak, znudzony niekończącymi się dysputami, stanął przed swoją checzą i orzekł, że jego dom stoi w Gdyni, w powiecie wejherowskim, natomiast droga i pola za nią, to już powiat pucki. Ludzie temu przyklasnęli, a we wskazanym przez rybaka miejscu zakopali antałek po piwie z odpowiednim dokumentem i zasadzili dąb. Bez względu na to w jakich czasach umieścilibyśmy tę opowieść, prawdą jest, że miejsce, gdzie stał dąb, stanowiło granicę pomiędzy różnymi jednostkami administracyjnymi.

Niemcy albo spaliny, czyli dąb znika

Nie są jasne okoliczności, w jakich drzewo zniknęło z ulicy Portowej. Powszechnie obwinia się o to hitlerowców, którzy dąb, będący dumą miasta, celowo wycięli. Według innych relacji, drzewo, któremu ograniczony dostęp do wody, spaliny i ruch uliczny nie służyły, zwyczajnie spróchniało. Wydaje się to o tyle wiarygodne, że na wszystkich znanych zdjęciach drzewo jest bezlistne. Ponoć przewróciło się, kiedy zahaczył o nie jadący w stronę portu czołg. Fragmenty drzewa miały być skrzętnie zebrane przez okolicznych mieszkańców, powstały z nich potem meble i ramy do obrazów, które stały się cennymi rodzinnymi pamiątkami.

Karczma przy Portowej, czyli "Pod Starym Dębem"

Z historią drzewa łączy się ściśle historia karczmy "Pod Starym Dębem", działającej przed wojną przy ul. Portowej. Karczma ta powstała na miejscu innej, wspominanej już w dokumentach z 1414 r. Znajdujemy w nich zapisy, że początek granicy pomiędzy wsią Gdynia i Oksywiem od strony morskiego brzegu wyznaczała karczma Na Piaskach. W dokumencie z 1731 r. sporządzonym przez przeora kartuskiego Georga Schwengla karczma jest opisywana jako "Taberna Zuccoviens na Piaskach", a więc własność klasztoru żukowskiego, do którego należało Oksywie, stała zatem po oksywskiej stronie granicy. Zbiegały się tutaj lokalne drogi prowadzące m.in. z Witomina i Redłowa do kościoła oksywskiego.

W XV wieku w sąsiedztwie istniały jeszcze dwie inne karczmy - karczma w Grabówku, stojąca przy głównym szlaku biegnącym na północ od granicy z Gdynią w stronę Wejherowa, o której pierwsze wzmianki pochodzą z 1406 r. oraz karczma gdyńska, wzmiankowana po raz pierwszy w dokumencie z 1429 r., która do 1814 r., z jedną około 100-letnią przerwą, przechodziła do rąk kolejnych dziedzicznych sołtysów. Stara karczma gdyńska została zburzona w 1928 r. Na jej miejscu, przy ul. Starowiejskiej 1, rodzina Skwierczów wybudowała hotel z restauracją.

W przeciwieństwie do dziejów karczmy gdyńskiej, losy karczmy Na Piaskach są słabo udokumentowane. Wiadomo, że 30 lipca 1913 r. za cenę 29 tys. marek od Magdaleny Skwierczowej odkupił ją wraz z 5 hektarami ziemi Jakub Wojewski. Jak wspomina Anna Polok, córka Jakuba Wojewskiego, ojciec początkowo chciał prowadzić restaurację w Gdańsku, ale za namową żony Emilii, nielubiącej miejskiego zgiełku, kupił w Gdyni starą karczmę u wylotu drogi do Oksywia.

Idzie nowe, czyli hotel i restauracja. Też "Pod Starym Dębem"

Budynek był w złym stanie, słomiany dach przeciekał i nie można było uzyskać zgody na otwarcie gospody. Po tym, jak w 1917 r. huragan zerwał cały dach, Jakub Wojewski wyremontował gruntownie budynek, dobudował piętro, na którym powstało aż siedemnaście pokoi dla letników. Na dole urządzono dużą salę restauracyjną. Hotel i restaurację nazwano "Pod Starym Dębem".

Miejsce tętniło życiem, nie tylko ze względu na wyśmienitą kuchnię i dobre napitki - Wojewski był społecznikiem, współzałożycielem Towarzystwa Rybaków na oksywskie Piaski i okolice i chętnie przyjmował u siebie gości. Niestety, nie było mu dane długo cieszyć się dobrze prosperującym interesem. Zmarł 31 stycznia 1919 r. na grypę hiszpankę, pochowany został na oksywskim cmentarzu.

Prowadzeniem restauracji i hotelu zajęła się wdowa - Emilia Wojewska. Była szefową kuchni, a kiedy było trzeba, sama osobiście obsługiwała ważniejszych gości. Oprócz przyjmowania letników wynajmowała pomieszczenia różnym organizacjom, m.in. Klubowi Szoferów na Pomorze. Na początku lat 20. sprzedała część ziemi pod budujący się port i w 1927 r. postawiła przy ul. Portowej 4 okazałą kamienicę, określaną niekiedy jako pierwsza wielkomiejska kamienica gdyńskiego śródmieścia.

Wojna przewróciła do góry nogami życie rodziny Wojewskich. Utracili restaurację, która przez okres wojny funkcjonowała pod szyldem "Zur Alten Eiche", a gości przy wejściu witała swastyka. Po 1945 r. restaurację przejęło "Społem". Później teren kupili ojcowie redemptoryści i na miejscu restauracji wybudowali dom zakonny. Dzisiaj, pomijając stare zdjęcia, jedynym śladem po starym dębie jest nowe drzewo, posadzone za kościołem przy ul. Portowej.

Literatura
T. Rembalski, Właściciele wolnego sołectwa i karczmy w Gdyni
M. Sołtysik, Gdynia. Miasto dwudziestolecia międzywojennego. Urbanistyka i architektura
M. Sołtysik, Na styku dwóch epok. Architektura gdyńskich kamienic okresu międzywojennego
M. Sokołowska (red.), Encyklopedia Gdyni
S. Kitowski, Gdynia. Miasto z morza i marzeń
S. Kitowski, M. Sokołowska, Ulice Gdyni. O historii patronach
E. Obertyński, Gawędy o starej Gdyni
R. Ciemiński, Miasto z morza
M. Walicka, Gdynia. Pejzaż sprzed wojny

Mikołaj Wierzbicki - autor jest historycznym publicystą, kolekcjonerem historycznych pocztówek oraz napisów na murach. Prowadzi stronę internetową DawnyGdańsk.pl, jest założycielem Forum.DawnyGdansk.pl

Opinie (42) 4 zablokowane

  • zrekonstruować!

    co z tego że nie ma śladu

    • 58 1

  • Czad

    odtworzyć!

    • 51 0

  • przywrócić!

    bo ciekawy

    • 48 0

  • Jak to nie ma śladu?? (2)

    Przecież na pamiątkę tamtego dębu został posadzony nowy. Jest za kościołem na Portowej. Jakiś czas temu była nawet tabliczka na ogrodzeniu, ale dawno tam nie byłem.

    • 18 3

    • No właśnie!

      Autorze wypadałoby poprawić artykuł

      • 2 0

    • ukradli? :)

      • 1 0

  • bardzo ciekawy artykuł

    Oby więcej tak konstruktywnych treści na portalu trojmiasto.pl
    Gratuluję autorowi pomysłu i zebrania w/w informacji.

    • 33 1

  • posadzic na nowo, bedziemy sie wspinac i zagladac milicji w okna :)

    • 18 0

  • Dęby są bardzo odporne na choroby, niedobór wody i spaliny. Wprost stworzone do życia w mieście (1)

    Do tego długowieczne. Niemcy w swej kulturze uwielbiają dęby i odwołują się do symboliki, bo jest dendrologiczną wersją "rasy aryjskiej".

    Do jakiej grupy zalicza się język hitlerowski co? Tej samej co klingoński?

    • 15 1

    • Dlatego nie może być prawdą teza, według której przyczyna śmierci drzewa była naturalna

      Niemcom przeszkadzał. W końcu Gdynia (Gotenhafen) była ważną bazą Kriegsmarine. A tam jest ważna droga do portu.

      • 0 1

  • Stara karczma ''Pod Starym Dębem'' (4)

    To moje dziecinstwo. Bawiłam się w tym domu. Przed redemptorystami były tam mieszkania. Ja mieszkalam w głębi przy ul.Portowej 4a. Mój domek też już nie istnieje. Zabrali nam go redemptoryści pod budowę kościoła. W zamian dali kawalerkę komunalną i dwa tygodnie na wyprowadzkę. Zebyśmy zmejścili się w czasie odcieli nam dostęp do wody. Zostały wspomnienia z dzieciństwa i żal. Nawet na tablicy pamiątkowej w kaplicy nie ma naszego nazwiska. To kawał mojej historii. Mieszkałam tam do 1971 roku i byłam światkiem wielu wydarzeń. Pozdrawiam wszystkich milośników Gdyni.

    • 57 0

    • Pocieszę Cię! Dla mieszkańców Gdańska takie uczucia to codzienność.

      Konserwator zabytków bardzo się oto stara.

      • 5 0

    • za to postawili tablice hitlerowskim okretom

      aż mnie szlak trafia co się z tymi "redemptorystami" porobiło.

      Pani Krystyno b. współczuje, być może nawet się znamy, ponieważ ja kilka razy byłem w tym domku i innych przyległych. A jak słychać dookoła to całemu klerowi wszystko zabierano, ciesze się że jasno napisała Pani jaka była rzeczywistość, ponieważ większość piszących tu na forum (pokolenie JP2) nic tak naprawdę nie wie.

      Pozdrawiam

      • 19 0

    • Pozwolenie na kościół było dopiero w 81r

      • 0 0

    • Mieszkaniec

      Ja mieszkałem w tym domu od stycznia 1970r. do listopada 1978 kiedy to już wszyscy musieli się wyprowadzić, ponieważ budynek szedł do rozbiórki. Mieszkałem z rodzicami i rodzeństwem na pierwszym piętrze, a pod nami był warsztat ślusarski. Toaleta była wspólna na klatce schodowej ale była też dziura przez którą można było spaść na dół do warsztatu, jeden kran z wodą który kopał bo było przebicie prądu, a ciśnienie takie, że aby nałapać wiadro wody trzeba było czekać prawie 20 minut. Pamiętam, że Pan Polok przychodził pobierać czynsz od rodziców

      • 0 0

  • Pocztowka z debem w Bialowiezy

    Tak mnie sie skojarzylo... jak juz nie ma to wszyscy by chcieli przywrocic... jak maja to sobie nie cenia...

    • 9 0

  • dab to naszycz ojcow mowa ludu spiewanie !!!!!!!!!!!!!!!

    • 10 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Sprawdź się

Sprawdź się

W Oksywskiej Bazie Lotnictwa Morskiego w Babich Dołach, na co dzień stacjonują:

 

Najczęściej czytane